„Idziemy dzisiaj. My idziemy”

Liturgia nie jest jedynie rekonstrukcją wydarzeń. W liturgii uczestniczymy z całym swoim życiem, ze swoją sytuacją egzystencjalną, ze swoimi radościami i smutkami, ze swoją odwagą do działania i ze swoimi lękami. Całym sobą uczestniczymy w spotkaniu naszych spraw z tym, co daje nam Bóg z zbawczych wydarzeniach męki, śmierci i zmartwychwstania wspominanych i uobecnianych w Mszy świętej. Nie wystarczy słuchać tekstów liturgii słowa oraz mszalnych modlitw. Nie wystarczy obserwować tego, co dzieje się poprzez pielęgnowane symbole i gesty liturgiczne, które towarzyszą ceremoniom Wielkiego Tygodnia. Trzeba nam wejść w liturgię ze swoim życiem.

Dzisiaj razem z Jezusem możemy duchowo wędrować do Jerozolimy, aby tam razem z Nim umrzeć i zmartwychwstać w „tu i teraz” liturgii. Napięcie wzrasta z chwili na chwilę. My natomiast wszystko przeżywamy już w perspektywie zwycięstwa, bo wydarzenia całego Wielkiego Tygodnia przeżywamy w świetle prawdy o Chrystusie Zmartwychwstałym. Uroczysty wjazd Jezusa do Jerozolimy był zapowiedzią Jezusowego zmartwychwstania i uwielbienia. Liturgia Niedzieli Palmowej rozpoczyna się od słów: „W dniu dzisiejszym gromadzimy się, aby z całym Kościołem rozpocząć obchód misterium paschalnego. Dzisiaj Chrystus wjechał do Jerozolimy, aby tam umrzeć i zmartwychwstać. Wspominając to zbawcze wydarzenie, z głęboką wiarą i pobożnością pójdźmy za Panem”.

Idziemy zatem dzisiaj i jesteśmy w tłumie. Jesteśmy w tłumie procesji, w której wybrzmiewa: „Hosanna Synowi Dawidowemu”. Idziemy dzisiaj również w tłumie ludzi, którzy słyszą pytanie Piłata, kogo uwolnić, a kogo ukrzyżować: Jezusa czy Barabasza. I znowu jesteśmy w tłumie i znowu wykrzykujemy. Czy słyszymy radosne „Hosanna Jezusowi”? Nie, tego tłumu już nie ma. Gdzie oni są? A może to właśnie ci sami ludzie. Może to oni krzyczą „ukrzyżuj, ukrzyżuj”.

Idziemy dzisiaj. My idziemy. Śpiewamy, wołamy, krzyczymy…