Kiedy widzimy człowieka przygarbionego, skulonego i zamkniętego, nie mamy wątpliwości, że czegoś się lęka. Dostrzegamy, jak strach przed kimś albo przed czymś potrafi wyrysować się na całym ciele człowieka, a zwłaszcza na twarzy. Oczy utkwione w ziemię szukają niejako schronienia. Głowa spuszczona w dół sugeruje ucieczkę przed źródłem lęku. Człowiek zwinięty w kłębek próbuje stać się schronieniem dla samego siebie. Zamiast żyć w wolności staje się jakby pancerzem ochraniającym ukrytą gdzieś w jego wnętrzu wielkość, odwagę i wolność.

Rozpoczynając Adwent słyszymy słowa Jezusa wypowiedziane zaraz po zapowiedzi wieszczących czas apokalipsy znaków na niebie i ziemi: „A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” (Łk 21,28). Jezus chce, żeby Jego uczniowie, czyli ci, którzy za Nim idą, którzy żyją przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie byli ludźmi z podniesionymi głowami w tej chwili, kiedy nie da się już nic ukryć. Kiedy nie da się już niegodziwie kupić szczęścia, względów, szacunku, lepszej pozycji uczniowie Chrystusa mają z podniesionymi głowami czekać na spotkanie z Panem. Kiedy w świetle Chrystusa wszystko będzie jasne i wyraźne uczeń Chrystusa niczego ma się nie wstydzić. Ten, który całkowicie przylgnął do Chrystusa, czyli do Miłości i Prawdy nie będzie się musiał garbić ze strachu, kulić lękliwie, aby łudzić się ukryciem czegoś.

Podnieść głowy z powodu zbliżania się Chrystusa to stanąć wyprostowanym przed Nim, ale okazać również swoją postawą innym, że nie jestem zatrwożony i pozbawiony szczęścia i sensu życiu. Stanąć mocno wyprostowanym to pokazać innym wiarę, nadzieję i miłość. W końcu stanąć mocno wyprostowanym to wyznać, że Bóg, który przyszedł na ziemię, stał się jednym z nas, by nas przemienić w siebie, by umrzeć na krzyżu i zmartwychwstać dla mojego zbawienia.

Między Zmartwychwstaniem Chrystusa, Jego Wniebowstąpieniem i Zesłaniem Ducha Świętego, a Jego powtórnym przyjściem są czasy ostateczne. Słowa Jezusa, które słyszymy dzisiaj w Ewangelii nie są na czas za kilkadziesiąt lat, czy też na za miesiąc, na za tydzień, na jutro. Słowa Jezusa są na nasze teraz. Jezus mówi do chrześcijan, żeby teraz przyjęli postawę zupełnie przeciwną do zamykania się w sobie. Jezus mówi, żeby teraz – w czasie Kościoła, w czasach ostatecznych – podnieść głowę. Czyż w Jezusie nie przyszło odkupienie i zbawienie?

Warto zauważyć, że w liturgicznym życiu Kościoła największe prawdy wyrażamy sobą w postawie stojącej. Wyznajemy naszą wiarę kiedy jesteśmy mocno wyprostowani. Na stojąco tuż po przeistoczeniu chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa pełną piersią odpowiadamy na wezwanie celebransa: „Oto wielka tajemnica wiary”, iż głosimy śmierć naszego Pana, wyznajemy Jego zmartwychwstanie i oczekujemy Jego przyjścia w chwale. Pierwsi chrześcijanie w postawie stojącej pozdrawiali się zawołaniem: „Chrystus zmartwychwstał”. Do dziś w liturgii w okresie wielkanocnym wiele modlitw odmawiamy właśnie w postawie stojącej.

Przedłużeniem liturgii oraz wyznaniem, iż Chrystus zmartwychwstał i żyje jest nasze codzienne życie. Do prozy naszej codzienności w czasach ostatecznych również dociera zawołanie Jezusa: „Nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” (Łk 21,28). Teraz możemy zadać sobie pytanie, jaką postawę przyjmujemy jako chrześcijanie w sytuacjach próby wiary, dyskusji na temat Ewangelii, wyśmiewania chrześcijaństwa.