Wydarzenie Bożego Narodzenia porządkuje nam pojmowanie Boga. Jest niezmiernie istotne, aby nasze rozumienie Boga i nasze odnoszenie się do Niego były prawdziwe, zgodne z wolą Bożą. Św. Jan pomaga nam w realizacji celu tekstem zaczerpniętym zew swojej Ewangelii. „Wszystkim tym, którzy je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi”. Również nam, którzyśmy bardzo świadomie, wspierani przez rodziców i chrzestnych, przyjęli Sakrament Bierzmowania. Również nam, dla których sprawa bardzo istotną jest trwanie w sakramentalnym małżeństwie. Równie z nam, przyjmujący Chrystusa co niedzielę a nawet częściej. Należymy do grona ludzi, którzy przyjęli i stale przyjmują Chrystusa. Słowo Chrystusa daje moc. Udziela wewnętrznej siły, usposabia do trwania w dobru. Z przyjmowania Chrystusa płynie ogromna siła. Przy Chrystusie czujemy się silni i bezpieczni. Wiele religii wspomina początek istnienia bogów. Ładnie się czyta cudowne opisy narodzin bogów. Jednak żadna religia nie głosi prawdy o Bożym dziecięctwie człowieka. Człowiek nie może być dzieckiem bóstwa, jest bowiem kimś zdecydowanie niższym od bóstwa. Może być co najwyżej uniżonym sługą bóstwa, jakoś tam wynagradzanym. Bóstwo może nawet lubić człowieka (Afrodyta polubiła Adonisa, ulubieńcem Posejdona był Pelops). 

Jesteśmy kochanymi dziećmi Boga. Dzieci, kiedy chcą sobie dokuczyć, obrażają swoich tatusiów. Z kolei dzieci żyjących w rodzinach dysfunkcyjnych za żadne skarby nie pozwolą o swoim ojcu mówić źle. Wbrew oczywistym faktom będą utrzymywać, że mają kochających tatusiów. Potrafią też fantazjować na temat swoich ojców. Czemu jednak dzieci zmyślają na temat nieobecnych ojców? Widocznie dziecko przeczuwa, że pięknie jest być dzieckiem wspaniałego ojca. Sami jako ludzie dorośli o swoich rodzicach mówimy dobrze. Swoim dzieciom mówimy, że dziadek albo by coś pochwalił, albo zganił. Dla ojca zawsze będziemy dziećmi. 

Św. Jan chce, abyśmy się jakoś wyprostowali. Mieć za ojca wszechmocnego Boga to wielka sprawa. Pomimo kryzysu małżeństwa i rodziny, niezależnie od wszelkiego rodzaju patologii związanych z rodzicielstwem, nadal obraz Boga – Ojca jest wystarczająco czytelny. 

Jakie uczucia towarzyszą mi, kiedy zwracam się do Boga w modlitwie? Głębsze uświadomienie sobie prawdy o Ojcostwie Boga porządkuje świat praktyk religijnych. Modlitwa przestaje być obowiązkiem. Nawet kiedy z obowiązku dzwonię do mieszkających gdzie indziej rodziców, to przecież staram się wlać w tę rozmową maksymalnie dużo ciepła i serdecznej miłości. Dobrą modlitwą będzie zatem taka, która odzwierciedli moje głębokie przeświadczenie o byciu kochanym dzieckiem Ojca.