Minął tydzień od Uroczystości Bożego Narodzenia, a my mamy kolejną okazję, żeby cieszyć się prawdą, że Bóg przyszedł do człowieka. „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1,14). W jednej z pieśni śpiewanej w ciągu roku wyrażamy tę prawdę tak: „Bóg kiedyś stał się jednym z nas, by nas przemienić w siebie”. Pieśń ta nie należy do kanonu kolęd, a tak bardzo mówi o tym, co właśnie świętujemy. A co świętujemy?

Z jednej strony świętujemy prawdę, że Bóg przyszedł na ziemię. Mamy na uwadze historię narodu Izraelskiego, który oczekiwał przyjścia Mesjasza i każde przeżywane Boże Narodzenie to rocznica wydarzeń, które są tego spełnieniem. Świętujemy tajemnicę wcielenia, bo jest to część zamysłu Bożego, którym jest odkupienie i zbawienie człowieka. Bóg stał się człowiekiem, umarł na krzyżu i zmartwychwstał dla naszego zbawienia. Świętujemy prawdę, że Słowo, które stało się ciałem, zamieszkało wśród nas i rzeczywiście mieszka dzisiaj pod postaciami eucharystycznymi. Świętujemy prawdę, że Bóg który przyjął ciało, jest dziś obecny w Ludzie Bożym – w Kościele, który jest Mistycznym Ciałem Chrystusa. Świętując uzmysławiamy sobie w końcu, że każde Boże Narodzenie, to nie tylko przypomnienie, że kiedyś wydarzyło się coś wyjątkowego, ale wciąż się dzieje i będzie się działo. Boże Narodzenie to nie przeszłość, ale nasze chrześcijańskie życie. Tam Boże Narodzenie w ciągu całego roku, gdzie wypełniane jest przykazanie Jezusa Chrystusa. Tam, gdzie przesłanie Ewangelii staje się faktem, tam jest Boże Narodzenie. Zatem okres Narodzenia Pańskiego to nie tylko przywołanie kalendarium i szukanie pełnych odpowiedzi, co się wydarzyło przeszło 2000 lat temu, ale świętowanie tego, co jest, bo to Słowo zamieszkało wśród nas i wciąż mieszka.

„Bóg kiedyś stał się jednym z nas, by nas przemienić w siebie”. Świętujemy nie tylko to, że stał się jednym z nas, ale także to, że Ten, który zamieszkał wśród nas chce nas przemienić w siebie. Rodzi się pytanie, czy to też świętujemy. Czy świętujemy nasze przebóstwienie? W liturgicznej modlitwie, powtarzanej w celebracjach uroczystości Narodzenia Pańskiego Kościół prosi Boga: „Daj nam uczestniczyć w bóstwie Twojego Syna, który przyjął naszą ludzką naturę”. Jezus ma naturę boską i ludzką, jest Bogiem i człowiekiem. Bóg nie przyszedł na ziemię jedynie jako istota duchowa. Bóg przyjął ludzkie ciało. Jezus był we wszystkim podobnym do człowieka oprócz grzechu. Przeżywał uczucia, śmiał się i płakał, bolało Go, cierpiał, konał i stał się podobnym do człowieka nawet w akcie śmierci. Zmartwychwstanie jest wyciągnięciem umarłej natury człowieka do życia wespół z Bogiem. „Bóg kiedyś stał się jednym z nas, by nas przemienić w siebie”.

W ostatnim czasie, w okresie przedświątecznym i świątecznym wiele mówiło się tu i ówdzie o tym, jak świętować i co w tym świętowaniu jest najważniejsze. Z jednej strony widzimy świętowanie na zasadzie szukania przyjemności w tym, co jedynie przyziemne, ale bez odniesienia do prawdy wiary, iż Bóg stał się jednym z nas. Gdzie tu jeszcze szukać odniesienia do treści, że my mamy stać się przebóstwionymi? We współczesnym świecie ludzkość szuka przyjemności w świętowaniu Bożego Narodzenia podsycanym samoubóstwieniem. Z drugiej strony słyszymy coraz częściej napomnienia, że Boże Narodzenie to przede wszystkim przeżycie duchowe i należy się skupić na tym i może przede wszystkim na tym. Przy tym często da się usłyszeć z ust wzywających do takiej postawy pogardę do skupiania się na ozdobach, sprzątaniu, zakupach i kulinariach. Świętujemy przecież to, że Bóg przyszedł na świat i stał się człowiekiem. Natura boska łączy się z naturą ludzką. Jak zatem świętować? Czy tylko dusza człowieka ma świętować? Czy tylko ciało człowieka ma świętować? Czy nie jest tak, że ma świętować po prostu cały człowiek? Czy nie chodzi tu o godne świętowanie godności człowieka, który cieszy się uniżeniem Boga do natury ludzkiej i przebóstwieniem człowieka?