Niedziela Chrztu Pańskiego.
Do człowieka – Jana Chrzciciela, przychodzi inny Człowiek. Tak to spostrzegają świadkowie tej sceny. To my wierzymy, że jest to Prawdziwy Bóg i Prawdziwy Człowiek. Mamy zatem Ewangelię o spotkaniu dwóch ludzi. Takie to banalne, codzienne, najzwyczajniejsze w świecie. Ludzie spotykają się ciągle: w kolejce do lekarza, do urzędu; w kolejce do kasy. Ludzie spotkają się z najróżniejszych powodów: w restauracji, w kawiarni, na spacerze. Ludzi spotykamy każdego dnia. Jakby tego było mało, Jezus i Jan Chrzciciel spotykają się, by dokonać aktu również najprostszego w życiu: Jan Chrzciciel nabiera czerpakiem wody i tę wodę wylewa na pochyloną głowę Syna Bożego. Najzwyklejsza rzecz pod słońcem.
Kiedy opisujemy nasze własne życie, sięgamy dokładnie po takie kategorie. Gdybyśmy teraz przeprowadzili ankietę z jednym poleceniem: „Opowiedz o swoim życiu”, pewnie usłyszelibyśmy wypowiedzi w rodzaju: „Ja mam normalne, zwyczajne życie”. Gdybyśmy mieli naszemu życiu przypisać jakąś barwę, chyba na pewno wybralibyśmy kolor szary. Nawet mówi się o „szarzyźnie dnia”. Właśnie dlatego tak ludzi ciekawią nowości z życia gwiazd, ludzi sławnych. Ludzi ciekawi, kogo z kim widziano, jaką fryzurę ma znana aktorka, jakim samochodem jeździ sportowiec… Bo to jest coś nowego. W czyimś życiu wydarzyło się coś nowego. W naszym życiu nie wydarza się nic: dom, praca, dom…
Jakim spotkaniem jest opisane to w dzisiejszej Ewangelii? Bóg – człowiek spotyka się z człowiekiem. Obaj są zainteresowani tylko i wyłącznie pełnieniem woli Bożej. Nieważne, że w odniesieniu do Jana wolą Bożą jest wzywanie do pokuty, udzielanie chrztu nawrócenia. Jan Chrzciciel robi to, co ma robić. Mimo że jest to tak proste i zwyczajne. Ile razy można w kółko czerpać wodę i wylewać na głowy wyznających te same grzechy ludzi? Tymczasem Panu Bogu spotkanie tych dwóch: Jego Syna i Jana Chrzciciela bardzo się podoba. Bóg Ojciec jest do tego stopnia uradowany postawą Swojego Syna i Jan Chrzciciela, że oto jesteśmy świadkami czegoś bardzo rzadkiego: głos Boga Ojca staje się słyszalny dla ludzi. Człowiek słyszy samego Boga. Niewielu ludzi dostąpiło tej możliwości: Abraham, Mojżesz, jeszcze Samuel, jeszcze prorocy… Nie ma ich zbyt wielu.
Dzisiejsza Ewangelia jest bardzo doniosła. Rozpoczyna okres niosący nazwę „zwykłego”. To co zwykle, bywa nielubiane. Ludzie nie lubią swojego życia, bo w nim się nic nie dzieje. Co czyni spotkanie Jezusa i Jana Chrzciciela tak istotnym? Wierność woli Bożej. Ona nadaje sens ludzkiemu życiu i wszystkiemu, co się w nim wydarza. Choćby to było po ludzku bardzo niewiele.