Znane nam wszystkim jest przysłowie mówiące „pokaż mi co czytasz, a powiem ci kim jesteś”. To co czytam w jakiś sposób formuje nas jako ludzi oraz wpływa na nasz obraz świata i relacje z innymi. Sens tego przysłowia możemy odnieść do życia duchowego i sformułować je w inny sposób: „pokaż mi jak się modlisz, a powiem ci kim jesteś”. Kiedy obserwujemy modlącego się człowieka możemy z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, jaka jest jego relacja względem Pana Boga oraz określić czego w danym momencie doświadcza w życiu. Wiedział o tym Jezus, kiedy w Kazaniu na górze wypowiedział słowa: „na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą Wysłuchani”(Mt 6, 7). W jaki sposób można interpretować słowa wypowiedziane przez Chrystusa?
Istnieją dwa sposoby podejść do tej wypowiedzi. Pierwszy z nich ma wymiar historyczny. Ewangelista kierował swoją wypowiedź do pierwotnej gminy chrześcijańskiej, w której większość stanowili Żydzi oraz nawróceni poganie. Ci drudzy znani byli z wielomówstwa podczas modlitwy. Ich postawa wynikała z pogańskiego podejścia do Bóstwa w kierunku, którego człowiek musiał wypowiedzieć wiele słów, gdyż wtedy miał poczucie, że być może zostanie wysłuchany.
Drugi wymiar odnosi się do naszej codziennej egzystencji. Jezus wskazuje nam, że do modlitwy, a co za tym idzie do relacji z Panem Bogiem, nie potrzebna jest wielość słów, ale zaufanie, gdyż jak pisze ewangelista „wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie” (Mt 6, 7).
Kiedy mówimy o zaufaniu Bogu, pojawia się pewien problem. Im bardziej człowiek zbliża się do Boga, tym bardziej pojawia się w nim pokusa łatwego życia, której uleganie prowadzi do zniechęcenia i zwątpienia w wierze. Przejawia się ona w różnego rodzaju nurtujących myślach, wśród których możemy wymienić następujące: czy warto się trudzić, dlaczego poświęcać czas, czy mój wysiłek ma jakiś sens?
Kiedy i w jaki sposób pojawia się i rozwija w naszym życiu pokusa łatwego życia? Odpowiedź na te pytanie daje nam Papież Benedykt XVI w książce pt. Bóg i Świat. Ojciec święty wyjaśnia to opisując scenę, w której Jezus umywa nogi św. Piotrowi podczas Ostatniej Wieczerzy. Jak pamiętamy, Apostoł wzdryga się przed posługą Jezusa, nie chce zezwolić, aby Jezus uniżył się przed nim. Dlaczego Piotr nie pozwala umyć sobie nóg? Papież wyjaśnia to w następujący sposób: Apostoł wprawdzie ochoczo idzie za swoim Panem, jednak w relacji z Nim nie dopuszcza możliwości cierpienia. Konsekwencją braku jego zgody na pełnienie woli Bożej jest trwanie w pokusie życia bez cierpienia, czego skutki objawiły się podczas potrójnego zaparcia się Jezusa przez tego świętego.
Kiedy wpatrujemy się w życie św. Piotra i porównujemy jego relację z Jezusem do naszego życia, łatwo zauważymy, że pokusa łatwego życia zawiera w sobie wiele różnych pokus, które ujawniają się ze zmiennym napięciem w poszczególnych sytuacjach, spotykających nas w codzienności. Zatrzymajmy się teraz nad tematem pokusy i zobaczmy, w jaki sposób działa zły duch, by odłączyć nas od relacji z miłującym Bogiem.
Każdy z nas doświadczył pokus, które wielokrotnie sprowadziły nas na manowce. Pokusie jednak nie można przypisywać tylko negatywnej roli, gdyż jak mówi znany agrafon, czyli powiedzenie zaliczane do autentycznych słów Jezusa: „Nikt, kto nie doznał pokusy, nie osiągnie królestwa Niebieskiego”. Zdanie to może wskazywać na pozytywny aspekt pokusy, dlatego zastanówmy się, czy mogą mieć one pozytywny wpływ na nasze życie duchowe oraz jak należy rozumieć słowa modlitwy Ojcze Nasz, w których prosimy „nie wódz nas na pokuszenie”.
Jedną z najważniejszych prawd, które wynikają z tego wezwania modlitewnego jest to, że pokusy nie są najważniejszym problemem naszego życia duchowego. Św. Cyryl Jerozolimski porównywał pokusę do rwącego potoku, trudnego do przejścia: może on porwać i zatopić – jak to było w przypadku Judasza, ale można też przez niego przejść i stać się mocniejszym – jak to uczynił św. Piotr. Kiedy Apostoł wszedł w „pokusę zaparcia” dzielnie przez nią przepłynął i uwolnił się od niej. Jak więc rozumieć słowa „nie wódz nas na pokuszenie”?
Ojcowie Kościoła wyjaśniają, że słowa te odnoszą się do postawy, którą mamy obrać podczas modlitwy. Kiedy rozmawiamy z Bogiem, mamy prosić, nie o to, aby nie być kuszonym, ale o to, byśmy nie upadali i trwali w pokusie. Nie same pokusy są najgorsze, ale uleganie i trwanie w nich, gdyż życie w skutkach wyboru zła rozpoczyna w nas mechanizm wypalenia duchowego. Skoro podtrzymywanie pokus niesie w sobie niebezpieczeństwo dla życia wiary, zobaczmy jakie rodzaje pokus najczęściej występują w naszym życiu religijnym.
W naszym życiu duchowym występują dwa rodzaje pokus. Pierwszy związany jest ze zgodą Pana Boga na to, aby człowiek został wystawiony na próbę. Kluczem do zrozumienia pokusy jako próby jest grecki termin peirasmos (pokuszenie), który występuje w wezwaniu „nie wódz na pokuszenie”. Najczęściej pojmujemy, go jako pokusę szatańską, tymczasem termin ten oznacza każdą sytuację doświadczeń czy prób pochodzących z przyzwolenia Bożego. Musimy tu jednak jasno stwierdzić, że Bóg nie jest tym, który kusi lecz zezwala na próbę, aby człowieka oczyścić z grzechu i wychować go do większej zażyłości ze sobą. Człowiek może w próbie udowodnić, ze jest bliski Bogu lub zrezygnować z walki i pójść w innym kierunku. Na tym polega próba której doświadczyli Hiob czy Abraham.
Drugi rodzaj pokusy, to zachęta do zła pochodząca od szatana. Jest głosem złego ducha, który nas zachęca do życia sprzecznego z Ewangelią. Zły duch nie może człowiekowi nakazać, by ten wszedł w grzech, dlatego stosuje swoistą taktykę. Przede wszystkim, podsuwa pokusę, która nie jawi się nam jako zło, ale jako pozorne dobro. Może to być pokusa wygody, zaprzestania walki, zaniedbania np. modlitwy czy zniechęcenia do życia duchowego.
Działanie szatana może przejawiać się w tym, że dążymy do dobrych praktyk, ale w sposób przesadny. Widać to dobrze w dążeniu do nadmiernej ascezy, kiedy zajmując się rzeczywistością duchową, zapominamy o podstawowych obowiązkach stanu. Istnieje wiele strategii, przy pomocy których zły duch chce sprowadzić nas na manowce. Jednak wszystkie jego działania mają wspólny mianownik, którym jest nasz grzech osobisty, gdyż szatan działa tam, gdzie mu zezwolimy poprzez nasze grzeszne przyzwyczajenia. Kiedy człowiek uświadomi sobie sposób działania pokusy, kolejnym etapem jego refleksji powinno być odpowiedzenie na pytanie: w jaki sposób walczyć z pokusami?
Walka z pokusami zawiera w sobie kilka zasad. Podstawowa zasada mówi o tym, że bardziej należy cenić dobro niż zło, które niesie pokusa. W teologii św. Pawła odczytujemy prawdę, że nie istnieją pokusy ponad nasze siły (1 Kor 10,13). Więc po co są pokusy? Pokazują nam one słabe strony naszej ludzkiej natury oraz ujawniają istniejący w nas nieporządek. Dobre podejście do pokusy pomaga nam poznać siebie oraz zobaczyć to, nad czym mamy pracować.
Kolejna zasda walki z pokusami mówi o tym, że człowiek przez nie nękany nie może z nimi dialogować. Sama pokusa jest neutralna, nie jest jeszcze złam. Jej działania doświadczył sam Chrystus. Należy ją odróżnić od grzechu, który rozpoczyna się wtedy, gdy człowiek zaczyna odpowiadać na grzeszne wezwanie, które niesie ze sobą podszept złego ducha. Ponieważ pokusa pochodzi z zewnątrz człowieka i nie może zmusić go do grzechu, przyjmowana stopniowo przenika do jego wnętrza. Istnieje cała strategia jej działania, którą Ojcowie Kościoła zamykają w pięciu etapach. Pierwszy nazywają „podszeptem”, który jest pierwszym bodźcem, pierwszym obrazem wyobraźni. Na tym etapie zło mieni nam się w ponętnej postaci, jednak sumienie ostrzega nas mówiąc, że jeżeli za tym pójdziemy, możemy uczynić coś złego. Drugi etap nazywa się „dialogiem z pokusą”. Przypomina to rozmowę szatana z Ewą opisaną w Księdze Rodzaju. Może mieć ona różne formy, na przykład rozgniewany człowiek przez dłuższy czas myśli o tym, kto go skrzywdził, przez co wzrasta w nim uraza do krzywdziciela. Trzeci etap przenikania pokusy nazywamy „walką”. Po długim czasie dialogu, pokusa zagnieżdża się w sercu i nie da się jej w łatwy sposób usunąć. Czwarty etap to „zgoda na zło, które niesie w sobie pokusa”. Ktoś, kto przegrał walkę, postanawia pogodzić się ze złą myślą. W tym momencie rozpoczyna się grzech. Ostatnim, piątym etapem jest „stan namiętności”, a więc nawyk, zniewolenie, który osłabia duszę i prowadzi do pojawienia się w człowieku skłonności do zła.
Kiedy Ojcowie Kościoła wyliczają etapy przenikania pokusy zwracają uwagę na to, że trzeba unikać pierwszego momentu, czyli złej myśli i nie dopuścić, by nie przejęła w nas inicjatywy. Wskazują także na to, że w walce z pokusą potrzebny jest post i modlitwa, ale także rozwaga: nie można się lekkomyślnie wystawiać się na pokusy i wchodzić w dialog z szatanem, gdyż zawsze przegramy.
Wśród zasad walki z podszeptami złego ducha ważne miejsce zajmuje wskazanie mówiące nam, że nie należy walczyć bezpośrednio z pokusą. Ascetyczna tradycja chrześcijańskiego wschodu rozróżniała dwie główne metody walki. Pierwsza polegała na bezpośrednim sprzeciwianiu się pokusom, usiłując je odrzucić wysiłkiem własnej woli. Niestety ta metoda prowadzi często do odwrotnego rezultatu, gdyż myśli, które się gwałtownie odrzuca, powracają z większą siłą. Druga metoda mówi natomiast, że zamiast zwalczać bezpośrednio złe myśli i odrzucać je siłą woli, można odwrócić od nich swą uwagę i patrzeć gdzie indziej. Ewargyriusz z Pontu wskazywał, że nie należy walczyć wprost z pokusą, ale praktykować cnoty jej przeciwne. Lenistwo zwalczamy przez rozwijanie zainteresowań, z egoizmem walczymy poprzez świadczenie dobroci innym.
Przede wszystkim metodą w walce z pokusą jest skierowanie myśli ku Bogu. Człowiek w swoim życiu musi bardziej polegać na łasce Bożej i w Nim złożyć swoją ufność, gdyż jak naucza św. Atanazy „demony pokusy odchodzą od nas, jeżeli znajdą nas rozradowanych w Panu”.
Człowiek prowadzący życie duchowe nigdy nie będzie wolny od pokus, gdyż jak mówią słowa przypisywane Jezusowi, „nikt, kto nie doznał pokusy, nie osiągnie Królestwa Niebieskiego”. Ważne jest, aby wierzący posiadał świadomość ich istnienia oraz potrafił przewidzieć konsekwencje ulegania im. Świadomość działania złego ducha wzywa nas do głębokiej relacji z Bogiem i życia w łasce Ducha Świętego. Trwanie w mocy, którą otrzymujemy na modlitwie, pozwala nam odnieść zaistniałą w naszym życiu sytuację pokusy do tekstów Słowa Bożego, w których znajdujemy mądrość oraz narzędzie do walki ze złem. Przykładam jest Jezus kuszony na pustyni, który odpowiada szatanowi słowami Pisma św., dzięki czemu z próby wychodzi jako zwycięzca.