W minionych epokach nie dzielono dorosłego życia człowieka na etapy. Cywilizacja europejska, wyrosła na gruncie klasycznej filozofii i kultury oraz religii judeochrześcijańskiej, sięga do korzeni biblijnych. Dzięki Pismu Świętemu znamy status osób starszych w kontekście jednej ze starożytnych kultur bliskowschodnich, jaką był dawny judaizm. Najstarsze wersety biblijne przedstawiają hieratyczne postacie starców – patriarchów. Jednak w miarę upływu czasu postać starca/patriarchy staje się coraz mniej majestatyczna i traci rysy nadziemskiej godności i władzy. „Starsi” i „rada starszych” zachowuje jednakże swoje prawa w sprawach kluczowych i w kierowaniu izraelską społecznością.
Istnieje także pozainstytucjonalny aspekt starości. Księgi Starego Testamentu ukazują długowieczność jako nagrodę za wierne przestrzeganie Bożych przykazań i wyróżnienie konkretnego człowieka za dobre życie. Podeszły wiek traktowano zatem w Izraelu jako wyraźny przejaw błogosławieństwa i dar samego Boga. Długie życie było wszakże pragnieniem każdego Izraelity. Według powszechnego przekonania hańbą było nie dożyć późnej starości. Człowieka starego otaczano powszechnym szacunkiem: „Przed siwizną wstaniesz, będziesz szanował oblicze starca, w ten sposób okażesz bojaźń Bożą” (Kpł 19,32). Jednym z typowych tekstów biblijnych, ujmujących stosunek dzieci do starszych rodziców, jest wyjątek z Księgi Mądrości Syracha: „Synu, wspomagaj swego ojca w starości, nie zasmucaj go w jego życiu. A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił. Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie, w miejsce grzechów zamieszka u ciebie. W dzień utrapień wspomni się o tobie; jak szron w piękną pogodę, tak rozpłyną się twoje grzechy” (Syr 3,12-15).
Kierowanie się zasadami Prawa Mojżeszowego czyniło z ludzi starych w biblijnym Izraelu wzór dla młodych; ich doświadczenie zaś i mądrość życiowa postawiły ich w rzędzie doradców, których winno się pytać o zdanie i liczyć się z ich osądem (por. Ps 37,25). Portret starego i mądrego człowieka często przedstawia literatura mądrościowa. „Jak sąd przystoi siwym włosom, tak starszym umieć doradzać. Jak starcom przystoi mądrość, tak tym, co mają poważanie – myśl i rada. Wieńcem starców jest wielkie doświadczenie, a chlubą ich bojaźń Pańska” (Syr 25,4-6).
W swoim realizmie Biblia przedstawia nie tylko blaski, lecz również cienie starości. Są nimi choroby, samotność, bliskość śmierci, słabość ciała i ducha, wzloty i wielkie poniżenia. Stąd właśnie rodziły się błagalne modlitwy do Boga: „Nie odtrącaj mnie w czasie starości; gdy siły ustaną, nie opuszczaj mnie” (Ps 71,9) i przeświadczenie, że Jahwe nie jest obojętny na wołanie ludzi starych: „Aż do waszej starości ja będę ten sam i aż do siwizny ja was podtrzymam” (Iz 46,4). Przez fakt starzenia się Biblia przedstawia „historię krystalizowania się osobowości… ludzi powołanych przez Boga do spełnienia roli przykładowej. Obciążeni procesem własnego stawania się…, wykazują oni piętno indywidualne, które całkowicie obce jest bohaterom homeryckim”(por. E. Auercach, Mimesis, s. 70). Człowiek biblijny nie tai faktu swej słabości w podeszłym wieku, które zostają lat przedstawione są bez upiększeń: „Zdążać będzie człowiek do swego wiecznego domu i kręcić się już będą po ulicy płaczki; zanim się przerwie srebrny sznur i stłucze się czara złota, i dzban się rozbije u źródła, i w studnię kołowrót złamany wpadnie; i wróci się proch do ziemi, tak jak nią był, a duch powróci do Boga, który go dał”(Koh 12,5-7).
W Nowym Testamencie nierzadko spotykamy typowo starotestamentalny ideał starości. Ojców Kościoła fascynowała postać starca Eleazara, którzy uważali go za pierwszego męczennika (promartyr) Starego Testamentu, podobnie jak Szczepan był pierwszym męczennikiem Kościoła (por. Jan Chryzostom [zm. 407 r.], O Machabeuszach 3; Grzegorz z Nazjanzu [zm. 390 r.], Mowa XV,3). Eksponowano takie postaci jak posunięci w latach Zachariasz i Elżbieta, którzy „byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich” (Łk 1,6). Pięknymi postaciami byli starzec Symeon i prorokini Anna (por. Łk 2,25.37). Te sylwetki ludzi podeszłych w latach przedstawiają osoby w pełni świadome faktu, że uczą i wychowują młodych przykładem swego życia. Apostoł Paweł nakazywał: „Starcy winni być ludźmi trzeźwymi, statecznymi, roztropnymi, odznaczającymi się zdrową wiarą, miłością, cierpliwością. Podobnie starsze kobiety winny być w zewnętrznym ułożeniu – jak najskromniejsze…, a uczyć innych dobrego” (Tt 2,2-4). Te oczekiwania wobec ludzi starych sprawiły, że nie żyli oni na marginesie wspólnoty wierzących, lecz pełnili w niej zawsze bardzo odpowiedzialne zadania i funkcje.
W kręgach chrześcijańskich egzegetów Biblii wyodrębnił się nurt duchowej lektury starości opisywanej przez natchnione teksty. Prekursorem tego typu wizji był Orygenes (zm. ok. 254 r.). Pisze on: „Abyśmy i o sobie mogli usłyszeć słowa: «Odejdziesz do twych przodków w pokoju, w późnej starości zejdziesz do grobu» (Rdz 15,15). Chodzi tu o starość duchową, która jest prawdziwie dobrą siwizną starczą, abyśmy doszli do kresu w Jezusie Chrystusie” (Komentarz do Łk XX,7). Hieronim ze Strydonu (zm. 419 r.) przedstawia postacie dwojga starców – Malchusa i jego towarzyszki, żyjących według wzoru ascetycznego. „Oboje byli tak bardzo gorliwie bogobojni i tak bardzo pilni w uczęszczaniu do kościoła, iż można by uważać, że są to Zachariasz i Elżbieta z Ewangelii, gdyby był pośrodku nich Jan [Chrzciciel]”(Żywot Malchusa II,2).
Chrześcijaństwo zresztą stawało w obronie uprzywilejowanej pozycji ludzi starszych, jednocześnie podkreślając ich prawo do dominacji nad młodym pokoleniem: „Starszego wiekiem nie strofuj, lecz nakłaniaj prośbą jak ojca…, starsze kobiety jak matki” (1 Tm 5,1-2). Zasady te skodyfikowano nawet w prawie kościelnym jak i państwowym, zabraniając powierzania pewnych urzędów przed ukończeniem trzydziestu lub trzydziestu pięciu lat, a nie zakazywało ich pełnienia nawet zniedołężniałym już starcom. Tytuł „prezbiter” (starszy) określał kapłanów – przełożonych gmin chrześcijańskich. Powodem powstania jednego z najstarszych dzieł literatury chrześcijańskiej, czyli Listu do Koryntian autorstwa papieża Klemensa był spór, powstały Koryncie, w wyniku którego – jak określa autor – „kilku samowolnych zuchwalców”(I List Klemensa 1,1) złożyło „starszych” (prezbiterów) z urzędu, piastowanego przez nich „w sposób nienaganny i zasługujący na powszechny szacunek” (tamże 44,6).
Ruch monastyczny wytworzył niemal zinstytucjonalizowany szacunek dla starszych. W dokumentach odnoszących się do początków ruchu ascetycznego bardzo często występuje określenie „starzec” (czyli w różnych językach: abbas, apa, senex, pater, starec) jako synonim przewodnika duchowego. Przyjęto semickie słowo (abba), aby wyrazić synowską zależność od mistrzów duchowych. Uczniowie, nadając ten tytuł starcom, wyrażali duchowy charakter ojcostwa i jego głęboki związek z ojcostwem Bożym. Literatura monastyczna przechowały anonimowe zbiory aforyzmów i budujących przykładów dla mnichów nadając im tytuły „Reguł Starców” lub „Ojców”. Określenie „starzec” było jednak raczej tytułem honorowym, niezwiązanym z wiekiem. Rozwój duchowy nie był bowiem uzależniony od ilości lat, były bowiem osoby, które mimo młodego wieku zdobywały świętość i doskonałość (puer – senex). Mnisi, oddzieleni od innych przez życie surowe i prowadzone na uboczu, zostali uznani za zdolnych do pouczania i prowadzenia innych, otrzymali tytuł starców, i to niezależnie od ich wieku. Zostawało się „starszym” po odbyciu długiego procesu ascezy i samodoskonalenia się, a nazywano tak tych, którzy zdobyli specjalne cnoty, odrzucając zupełnie ten świat. W ascecie dokonywała się tak radykalna przemiana, że ci, którzy z nim przebywali postrzegali go jako „ojca” i nauczyciela. Jedna z sentencji Ojców Pustyni potwierdza, że „bywają młodzi, którzy starców prowadzą do życia” (Apoftegmat 340 [seria systematyczna]). Teksty monastyczne mówią o „starcach”, którzy posiadali charyzmat słowa i duchowego pouczenia (logion). Przez te dary słowa objawiała się obecność Ducha Bożego, dlatego należało szanować takiego ascetę ze względu na Boga, przypisywać mądrość i doświadczenie starca oraz nazywać „abba”. Monastycyzm wytworzył bardzo subtelne relacje pomiędzy „starcami” a „uczniami”: duchowy ojciec prowadzi ku cnocie i poznaniu Boga, będąc „współpracownikiem mądrości” (Ewagriusz z Pontu [zm. 399 r.], Rozdziały o poznaniu Boga V,65). Tekst sentencji Do mnichów mieszkających we wspólnotach mówi: „Mnich, który opuszcza się w przestrzeganiu słów ojca, będzie złorzeczył siwiźnie swego rodzica i lżył życiu jego dzieci. Pan zaś ukarze go śmiercią” (tamże 88). Koloryt biblijny tego twierdzenia jest bardzo wyraźny, chociaż sprawa szacunku i troski o ludzi starych, zajmująca przecież poczesne miejsce w Piśmie Świętym, przekształca się w nakaz posłuszeństwa ojcu duchownemu.
Wydaje się, że od późnej starożytności do średniowiecza osoby starsze nie były szczególnym przedmiotem zainteresowania. Problem starości wydawał się nie istnieć: starcy pracują na roli lub w rzemiośle, walczą i odbywają długie pielgrzymki. Nie wyklucza to jednak faktu, że ludzie starsi byli otaczani miłością i szacunkiem. Nawet ze sporadycznych tekstów wynika, że w Kościele pierwotnym ludzi starych traktowano nie urzędowo i anonimowo, ale bardzo osobiście i rodzinnie.
W sztuce sakralnej Europy pojawił się tzw. „gerontomorfizm” w plastycznym ujmowaniu Boga. Chodziło o to, że Bóg Ojciec był przedstawiany jako dostojny i pełen mocy starzec. W Apokalipsie pojawia się grupa dwudziestu czterech Starców. Wizja ta oparta jest na starotestamentowym koncepcie niebiańskiej Rady Boga, wspomnianej w kilku tekstach biblijnych (1 Krl 22,19; Ps 89,7; Hi 1,6; Dn 7,9). W okresie średniowiecza artyści inspirowali się tą wizją apokaliptyczną, a scena adoracji Chrystusa, Króla chwały, przez dwudziestu czterech Starców często wypełniała tympanony, łuki i apsydy kościołów. W ikonografii „postarzano” także świętych w przekonaniu, że ich dojrzałym cnotom winien odpowiadać bardziej dojrzały wygląd.