„Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”. Słowa starosty weselnego zwracają naszą uwagę na ważny wymiar Bożego działania. Ludzie, świadomi swych ograniczeń, proszą: „Zrób coś”. Prośbą o zrobienie „czegoś” z góry usprawiedliwiają ewentualne niedomagania i braki drugiego człowieka. Chrystus ofiarował ubogim nowożeńcom dobre wino. Opowiadanie o cudzie w kanie galilejskiej zawiera istotne pouczenie: Bóg zawsze daje to, co dla człowieka w danym momencie najlepsze. Dar Boga czasem cieszy. Może jednak dziwić. Może także być darem niechcianym, zwłaszcza kiedy jawi się jako coś trudnego i bolesnego. Wtedy musi upłynąć wiele czasu, zanim człowiek dostrzeże wielkość ofiarowanego daru. Człowiekowi nie wolno odrzucić Bożego daru, ponieważ jest dla niego dobry. Pomoc ofiarowana nowożeńcom powinna zwrócić naszą uwagę na ostateczny cel człowieka – zbawienie. To, co Bóg daje człowiekowi, uwzględnia cel ostateczny człowieka. Na człowieku spoczywa obowiązek odkrycia, w jaki sposób to, co wydarza się w jego życiu, jest mu pomocne do osiągnięcia zbawienia.
Ewangelista pomija radość nowozaślubionych i zadowolenie gości z wyjątkowo udanego wesela. Dla św. Jana ważne jest, że Jezus objawił swoje Bóstwo. Znak przemienionej wody powinien był podprowadzić gości i młodą parę do postawienia sobie pytania, kim jest ten, kto ofiarował im tak wspaniały dar. Starosta „nie wiedział”, skąd pochodzi wino i chyba nawet nie dociekał jego pochodzenia. Ciekawe, czy dowiadywał się, ile kosztuje takie dobre wino i gdzie można je kupić.
Aby się z darem Boga nie minąć, trzeba żyć uważnie. Nieodzowny będzie wysiłek analizowania biegu życiowych spraw. Rozmyślać trzeba jednakowo nad tym, co odbieramy jako przyjemne i nad tym, co jawi się jako przykre. Starosta weselny wydaje się być jedynym, który nie wiedział, że więcej wina nie ma. Jedyne, co go dziwi, to kolejność „serwowania wina” – „Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”. Można powiedzieć, że przegapił ważny znak. Jak zareagował, kiedy pan młody wyjaśnił nieporozumienie?
Może Jezus pomógł nowożeńcom również dlatego, aby nam pokazać, że w naszym życiu nie ma spraw mało istotnych. Może Ewangelia o Kanie Galilejskiej to zachęta, aby otwarcie i bez skrępowania poprosić Boga o to, co jest dla mnie jakoś ważne, choćby z boku wyglądało to mało poważnie lub zgoła niepoważnie? Kto w ogóle ma prawo decydować, co jest istotne i co jest banalne? Jezus usłuchał prośby Matki i tym samym udziela nam prawa by prosić o wszystko, co nie jest złem. Brak wina mógł być sprawą nie najważniejszą, bagatelną. Ale obudzona wiara uczniów, ale objawienie Bóstwa Chrystusa – to jest sprawa wagi najwyższej. Wydarzenie w Kanie Galilejskiej jest obrazem życia każdego człowieka. W tym życiu jest wiele małych spraw i w którym wydarzają się rzeczy ważne. Myślę sobie, że cudowne, dosłownie i w przenośni wesele uczyniło z nich ludzi szczególnie wrażliwych na ludzką biedę. Myślę, że stali się ludźmi ponadprzeciętnie gotowymi do niesienia pomocy innym. A to jest tak samo ważne, jak rodząca się wiara uczniów. A wszystko zaczęło się od „dobrego wina, zachowanego do tej pory”.