Nie można powiedzieć,  naczekaliśmy się na rabbiego Jeszuę i jego uczniów co najmniej trzy obroty klepsydry. Czekaliśmy jednak cierpliwie. W tłumie dał się słyszeć nawet ciężki akcent mieszkańców wybrzeża Tyru i Sydonu. Słowa rabbiego, powtarzane przez ludzi obdarzonych mocnym głosem stojącym dalej, budziły zdumienie. Jak to? Najwyższy – błogosławione Imię Jego – miałby błogosławić ubogim, głodnym, płaczącym? Czyżby Jeszua ben Joszef nigdy nie czytał w zwoju Księgi Hioba, jak Bóg wynagrodził Hioba olbrzymim bogactwem? Gdzie będą nasyceni, gdzie będą się śmiać płaczący: w szeolu,  w którym i tak wszyscy się znajdą się po śmierci? To teraz Pan błogosławi i wynagradza sprawiedliwym i pobożnym. „Wielka nagroda w niebie”, dobre sobie. Osobiście bardzo wątpię, by rabbi Jesua znalazł wielu ludzi gotowych poczekać na pośmiertną nagrodę. Chociaż niektórych znalazł. Levi, były zwierzchnik celników w Kafarnum zostawił żonie wszystko. Gorzej, że tych rybaków z Kafarnaum, przypomnij mi proszę Aronie ich imiona, non właśnie: Johana i Jaakov, opuścili ojca! Oto do czego prowadzi wygadywanie o jakichś nagrodach w przyszłości! Trzeba być realistą! Żyje się tu i teraz! Mamy Prawo i tego Prawa trzeba przestrzegać! Jeśli ktoś z mocy Prawa zostanie wyłączony ze wspólnoty, to na pewno nie za niewinność! Wyrok kahału należy uszanować, a nie opowiadać jakieś mrzonki o prorokach! „Biada bogaczom, biada sytym”. Dobre sobie. Ciekawe, jak daleko byśmy zaszli bez hojnych ofiar zamożnych mieszkańców naszych miast. A ilu to hojnych ofiar idzie rokrocznie na świątynię Najwyższego (błogosławione Imię Jego!). A ta uwaga o „fałszywych” prorokach jest już doprawdy niesmaczna. Co dziś zasługuje na pochwałę, jeżeli nie pobożność  hojne ofiary? To już o nikim nie wolno powiedzieć, że jest sprawiedliwy? Kogo On chce przekonać? Ubodzy niech w pokorze i cichości znoszą kare, nie jest tak istotne, czy za swoje grzechy, czy za nieprawości przodków. 

„Biada sytym” – tez coś. To już nie wolno być zapobiegliwym, albo może posiadanie pola jest grzechem? Tak, Abrahamie, wiem, że trzeba dawać jałmużnę. Ale wybacz szczerość: ma, którym Pan pobłogosławił bogactwem, przy najlepszych chęciach nie jesteśmy w stanie wyżywić wszystkich ubogich Izraela. Niech lepiej wezmą się do pracy! Z kolei a groźba o smutku i płaczu jest naprawdę w złym guście. W końcu sam rabbi Jeszua nie pogardził zaproszeniem na ślub w… no właśnie, w Kanie Galilejskiej. Chodzą też słuchy, że bywa u Łazarza, tego posiadacza ziemskiego z Betanii. I to ciągłe „biada, biada”. Doprawdy jedne Lamentacje Jeremiasza wystarczą w zupełności. Tak, to właśnie chcę powiedzieć: to nie jest nauczanie na nasze czasy. Ono jest po prostu nieżyciowe. Nikt za nim nie pójdzie, oprócz tej garstki obdartusów. Nie musimy się chyba w tym gronie specjalnie długo zapewniać, że nauki rabbiego Hillela i Szammaja będą zawsze uważnie studiowane i zgłębiane. 

Że też rabbiemu Jeuszi przyszło do głowy nazywać się Synem Człowieczym. To doprawdy żenujące. No chyba że jest Synem Bożym! Za kogo on się właściwie uważa. Ciągle gada o prorokach. Czyżby chciał, aby ludzie uważali Go za błogosławionego Izajasza, Jeremiasza czy za jeszcze innego z proroków? Zresztą, powiedzmy szczerze: u proroków nie wszystko jest do końca jasne., lepiej trzymać się Tory. Prawo zawsze wskazuje nam, jak uchronić się od grzechu. Choć, muszę ci wyznać, Abrahamie, że bardzo rozczarowałem się rabbim Jeszuą. Wracamy do Jerozolimy,  w najbliższy szabat rabbi Hillel będzie nauczał o doskonałości Prawa. Już teraz cieszę się na te duchową ucztę.