Święty Archanioł Gabriel

Archanioł Gabriel znaczy tyle co: „Bóg jest moją siłą”, „mąż Boży” albo „wojownik Boży”. Jego imię jest teoforyczne. W tradycji chrześcijańskiej, judaistycznej i islamskiej to jeden z najwyższych rangą aniołów. Jest aniołem zwiastowania, zmartwychwstania, miłosierdzia, objawienia i śmierci. Obok Michała i Rafała (Rafaela) jest jednym z trzech znanych z imienia aniołów występujących w Starym Testamencie. Gabriel sprawuje władzę nad rajem.

 W Starym Testamencie spotykamy się dwa razy z tym imieniem w „Księdze Daniela”. W pierwszym wypadku wyjaśnia anioł Danielowi znaczenie tajemniczej wizji barana i kozła, ilustrującej podbój przez Grecję potężnych państw Medów i Persów (Dn 8,13-26). Prorok Daniel tak o nim pisze: „Gdy szukałem zrozumienia widzenia, oto stanęła przede mną jakby postać męża. I usłyszałem głos: Gabrielu, wyjaśnij mu widzenie” (Dn 8,15). Gabriel wyjaśnił prorokowi widzenie barana i kozła. W drugim wypadku archanioł Gabriel wyjaśnia prorokowi Danielowi przepowiednię Jeremiasza o symbolicznych 70 tygodniach (Dn 9,21-27; Jr 25,1-13). Nie jest wykluczone, że św. Gabriel jest także ową tajemniczą osobą „ubraną w lniane szaty”, o obliczu podobnym „do blasku błyskawicy”, która pojawiła się Danielowi (Dn 10,4-12).)

Świadomość chrześcijańska kojarzy Gabriela przede wszystkim z tajemnicą Wcielenia Syna Bożego. Najpierw archanioł Gabriel oznajmił Zachariaszowi narodziny jego syna Jana, poprzednika Pańskiego. Kiedy Zachariasz pełnił w świątyni służbę kapłańską, „ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia i rzekł do niego: Nie bój się Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną” (Łk 1,11.13.19).

Sześć miesięcy później „posłał Pan Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą. Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc najwyższego osłoni Cię. Dlatego też święte, które się narodzi, będzie zwane Synem Bożym” (Łk 1,26-28.35).

Według Tradycji archanioł Gabriel był stróżem świętej Rodziny ze względu na poselstwo do Najświętszej Dziewicy i do świętego Józefa, Jej męża. Uspokajał Józefa, oznajmiając mu prawdę o dziewiczym poczęciu przez Maryję Syna Bożego (Mt 1,18-24). On również nakazał Józefowi ucieczkę z całą Rodziną do Egiptu dla uniknięcia śmierci Dzieciątka Bożego z rąk króla Heroda (Mt 2,13). Gdy na skutek śmierci Heroda niebezpieczeństwo to minęło, znów anioł Gabriel polecił świętej Rodzinie powrócić do Nazaretu (Mt 2,14).

W każdym człowieku jest tajemniczo ukryty Chrystus. On sam powiedział: „wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40). W każdym człowieku ma inne potrzeby, w każdym oczekuje na inne przejawy naszej miłości. Jeśli chcemy rzeczywiście Go miłować i Mu służyć, będziemy to czynili inaczej dla dziecka, inaczej dla dorosłego. Możemy powiedzieć, że w dzieciach Jezus jest zawsze jako dziecko i dlatego w nich oczekuje od nas wszystkiego, czego dziecko potrzebuje. Z Ewangelii dowiadujemy się, że Jezus Dziecię był od samego początku bardzo niewygodny. I taki pozostał w każdym dziecku. Najpierw jest niewygodny podczas ciąży, co poznają ze wszystkimi jej nieprzyjemnościami tylko matki. Potem budzi strach również w ojcach – czy przyjdzie na świat, czy przyjdzie zdrowe. Potem odzywa się płacz z kołyski – niepokojący, niecierpliwy… Kiedy potem maleństwo wyjdzie z kołyski, wyswobodzi się z objęć rodzicielskich, ucieka z kolan rodziców na ulicę, między rówieśników lub do szkoły – ucieka wtedy Jezus, który w nim żyje i rośnie. A ty masz nowy kłopot i nowy powód do strachu, bo wszędzie w jego bliskości żyje Herod – grzech, który czeka na życie jego duszy. I wtedy otrzymuje od Boga dalsze zadanie: Weź dziecię i uciekaj… Grzech – Herod chce w dziecku zabić Jezusa. Ta troska tak długo będzie trwać, aż dziecko własnym zachowaniem powie, że jest zdolne samo Go w sobie obronić. Niewygodne jest to zadanie, którego wielu boi się, ale wzniosłe i naglące. O Józefie czytamy: „Wstał, wziął… Dziecię… i udał się do Egiptu”, chociaż była noc. Zwróćmy uwagę na jego czujność, ofiarność i prośmy Pana, aby szczodrze obdarzył podobnymi przymiotami wszystkich, którym przydziela Józefowe zadanie.

Różnie reagują rodzice na gwiazdę, która ma oznaczać dzień narodzenia ich dziecka. U niektórych wywołuje radosną troskę, jak u trzech mędrców, u innych gniew, a nawet nienawiść, jak u Heroda. Przyznajemy, że dzieci mogą być niekiedy niewygodne, zwłaszcza jeśli ich jest więcej w domu niż chleba i siły, zwłaszcza zaś wtedy, kiedy mało jest wiary w Opatrzność Bożą. Lecz nigdy do tego stopnia, byśmy nie dozwolili im się urodzić. Zapominamy, że jest w nas głos, którego nie da się uciszyć! Dawny Herod, który mordował cudze i swoje dzieci ze strachu o miejsce, o swoje bogactwo i bezpieczeństwo – jednym słowem: z rozkoszy i egoizmu, nie umarł zupełnie… Jest i dzisiaj. Morduje z tego samego powodu – egoizmu. Jego zbrodnicze dzieło kontynuują ojcowie i matki. Ukrywa się w tych, którzy mają przez swoją wiedzę bronić życia, a nie niszczyć. Jest także we wszystkich, którzy z fałszywego współczucia albo z jakiegoś innego powodu im to doradzali, nakazali albo ich przynajmniej usprawiedliwili. Wśród przyczyn zabijania niewinnych spotyka się także i tę, która jawi się jako niewinna – strach o ich wychowanie i zabezpieczenie im przyszłości. Ten strach jest tak samo grzeszny. Jest to wyraźny dowód nieufności wobec Boga, Ojca, który karmi ptactwo niebieskie i odziewa lilie polne. Nie zapominajmy, że Ten, który daje życie, nie byłby konsekwentny, gdyby nie dał mocy, nowych możliwości albo przynajmniej wrażliwego serca ludziom żyjącym obok. Kiedy trzeba będzie, uczyni cud, ale z pewnością nie chce mieć z nas Herodów.

Życie św. Józefa jest rzeczywiście barwne. Tak jak poznajemy je z Ewangelii, zaczyna się radosnym biegiem do wizji życia rodzinnego z najlepszą i najpiękniejszą kobietą wszystkich czasów. Bolesny zawód spowodowany Jej nagłym błogosławionym stanem, o którym powinien wiedzieć jako Jej prawowity małżonek, wtrąci go w głęboką ciemność. Nieoczekiwanie jednak zaświeci światło „z góry” i poleci iść dalej: „Nie bój się wziąć do siebie Maryi… albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło” (Mt 1,20). Te słowa brzmią w jego uszach jako największe wyróżnienie. Przez nie jest powołany do współpracy z samym Bogiem. I zaraz nowy ból: Syn Człowieczy z powodu ludzkiej zatwardziałości musi się narodzić w szopie. Następuje nowa radość z nawiedzenia tych, którzy posłuchali aniołów i przyszli do Betlejem – pastuszków i tych, których tajemnicza gwiazda przywiodła z daleka z pokłonem. I znowu ciemność. Oczekiwany Mesjasz nie jest bezpieczny ani wśród swojego ludu, ani w swoim kraju. Dlatego: Józefie, wstań, przestań spać i natychmiast uciekaj! A po tym nieprzyjemnym zbudzeniu, inne bardzo radosne: „wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na Życie Dziecięcia” (Mt 2,20).

Kto zdecydował się pełnić Boże plany, niech się przygotuje na bolesne i radosne niespodzianki, na stałą gotowość, na zakłócenia nocnego snu, na nocne ucieczki, na drogę przez pustynię, na ucieczki do cudzej ziemi, na nienawiść i miłość, które będą zmieniać się jak dzień i noc; na pełne napięcia czekanie: „pozostań tam, aż ci powiem” (Mt 2,13).Tego wszystkiego doświadczy dusza, która szczerze jednoczy się z Bogiem. Ale jeśli pamiętamy, że Bóg jest Ojcem, będziemy Mu całkowicie ufać, nasze życie miotane często tymi straszliwymi zmianami będzie naznaczone w sposób trwały pokojem i radosnym przeświadczeniem, że cokolwiek by nas spotkało, wszystko prowadzi do naszego szczęścia. Z własnego doświadczenia przekonamy się, że właśnie wtedy, kiedy będziemy najwięcej cierpieć, nawiedzi nas nieoczekiwanie radość. Doświadczył tego św. Paweł Apostoł. Napisał: „Bóg nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać” (1 Kor 10,13). Także wtedy, kiedy z czegoś się bardzo cieszymy, czekamy na utrapienie, w ten sposób nasza radość będzie umiarkowana, będzie przyciszona tym oczekiwaniem. I będzie to dokładnie według życzenia Apostoła, który mówi: „Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! Niech będzie znana wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność” (Flp 4,4-5). Prawdziwego chrześcijanina będzie więc charakteryzował stały wewnętrzny spokój i spokojna radość, płynąca z uświadomienia sobie, że Bóg nas kocha i rządzi wszystkim wokół nas. Wówczas wszystko radosne i bolesne przemieni się na nasz pożytek. Prośmy św. Józefa, aby w tym, w czym jest dla nas wzorem, był także pomocnikiem, abyśmy zawsze ze spokojem chcieli przyjąć tę grę światła i cieni, które niesie ze sobą służba Jezusowi.

Tradycja utrzymuje także, że to archanioł Gabriel umacniał Jezusa w Ogrójcu (Łk 22,43), przy grobie oznajmił niewiastom zmartwychwstanie Pańskie (Mt 28,5-6) i obecny był przy wniebowstąpieniu Chrystusa (Dz 1,10-11).

W islamie archanioł Gabriel był wysłannikiem Boga (Allaha) i przewodnikiem proroka Mahometa podczas Miradżu, miał także podyktować prorokowi Koran. Według tradycji islamskiej wyobrażany był jako duch, przybierający wygląd człowieka o czterech skrzydłach, na których miał wypisaną Bismalę. Każde z nich składało się ze 100 mniejszych skrzydeł. Gdy Bóg nakazał Gabrielowi zniszczyć miasta lub niewiernych ludzi, rozpościerał on tylko dwa zielone skrzydła. Postać Gabriela swoją wielkością wypełniała przestrzeń między wschodem i zachodem. W Koranie nazywany jest często świętym Duchem.

Tradycja chrześcijańska zaliczyła św. Gabriela do grona archaniołów. Niektórzy z pisarzy kościelnych nazywają Gabriela aniołem stróżem Najświętszej Rodziny. Niemal wszystkie obrządki chrześcijańskie umieściły doroczne wspomnienie św. Gabriela tuż przed lub tuż po uroczystości Zwiastowania Maryi. Tak było również i w liturgii rzymskiej do 1969 r., kiedy to przełożono jego wspomnienie na dzień 29 września razem z Michałem i Rafałem. Początków jego kultu można szukać już w początkach chrześcijaństwa. W pismach apokryficznych, jakie wtedy powstawały, są wzmianki o rozwijaniu się wśród wiernych specjalnej czci dla siedmiu aniołów stojących przed Bogiem (Tb 12,15), do których należał także Gabriel (Łk 1,19). W pierwszym tysiącleciu po narodzeniu Chrystusa nie zauważamy rozwoju kultu św. Gabriela archanioła. Jego wspomnienie pojawiło się dopiero w X wieku. Najpierw umieszczano go w katalogu świętych Pańskich, a od XV wieku mszały określały go jako „Anioła Wcielenia”. Wspomnienie to najczęściej znajdowało się w pobliżu uroczystości Zwiastowania Pańskiego (18, 24 lub 26 marca) lub Bożego Narodzenia (18 grudnia). Ponadto obchody te miały charakter lokalny. Dopiero w 1921 roku papież Benedykt XV wpisał je do kalendarza powszechnego pod datą 24 marca. W ten sposób z obchodów lokalnych stało się świętem całego Kościoła powszechnego. Zaś w roku 1951 papież Pius XII archanioła Gabriela ogłosił patronem środków przekazu informacji, zwłaszcza radia i telewizji.

Jednym z przejawów kultu archanioła Gabriela są przedstawiające go dzieła sztuki. Najstarszy jego obraz pochodzi z VI wieku i znajduje się w bazylice św. Apolinarego w Rawennie. W ciągu wieków artyści przedstawili go niezliczoną liczbę razy, od miniatur po obrazy imponujących rozmiarów. Nie ma chyba chrześcijańskiego artysty, który nie uwieczniłby sceny Zwiastowania Pańskiego.

Archanioł Gabriel jest patronem filatelistów, łącznościowców, korespondentów prasowych, pocztowców, dyplomatów, radia i telewizji; wzywany jest w przypadku niepłodności małżeńskiej. W 1705 r. św. Ludwik Grignion de Montfort założył rodzinę zakonną braci św. Gabriela. Zajmują się oni opieką nad głuchymi i niewidomymi.

W ikonografii św. Gabriel archanioł występuje jako młodzieniec, przeważnie uskrzydlony i z nimbem. Odziany jest w tunikę i paliusz, czasami nosi szaty liturgiczne. Na włosach ma przepaskę lub diadem. Sceną, w której przedstawiany bywa najczęściej, jest oczywiście Zwiastowanie Pańskie. Na niezliczonych obrazach, rzeźbach i rysunkach przekazuje Maryi jako herold Boży zapieczętowany list lub zwój. Za atrybut służą mu berło, lilia, gałązka palmy lub oliwki. 21 miejscowości w Polsce wywodzi swoją nazwę od imienia Gabriela. W Polsce to imię znane jest od XIII wieku. Nosili je zarówno mężczyźni, np. Gabriel Narutowicz, jak i kobiety, np. Gabriela Zapolska. Dzisiaj imię to występuje dość często, zwłaszcza u kobiet. Istnieje światowa Federacja „Święty Gabriel”. W roku 1980 w Sao Paulo odbył się jej szósty kongres. Brazylia wydała z tej okazji znaczek pocztowy.

Ewangelia św. Łukasza widzi św. Gabriela archanioła jako tego, który zwiastuje narodziny błogosławionego przez Boga dziecka. Gabriel oznajmia Zachariaszowi, że jego żona Elżbieta, która osiągnęła już dość zaawansowany wiek, urodzi syna. Ma dać mu imię Jan, co znaczy: Bóg jest łaskawy. Gabriel zostaje też posłany do Nazaretu do pewnej Dziewicy Maryi. „Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Bądź pozdrowiona pełna łaski, Pan z Tobą… Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego»” (Łk 1,28.30-32). W sytuacjach, które zdają się być bez wyjścia, anioł Gabriel zwiastuje narodziny dziecka; zapowiada nowy początek. Elżbieta, która z powodu swego wieku nie oczekuje już potomka, i Maryja, Dziewica, która nie poznała jeszcze mężczyzny, zachodzą w cudowny sposób w ciążę. Przy obu narodzinach mężczyźni nie odgrywają żadnej roli. Zachariasz traci mowę na okres ciąży żony. Józef również nie bierze udziału w akcie płodzenia Jezusa. Bóg w Starym Testamencie postawił na mężczyznę, Adama. Tym razem stawia na Maryję i jej Syna Jezusa.

Motyw anioła, który zwiastuje narodziny boskiego dziecka, znajdziemy we wszystkich religiach. Jest to wyobrażenie archetypowe, które także i dziś ma dla nas pewne znaczenie. Mówi nam, że każde narodziny związane są z anielskim zwiastowaniem, iż dziecko to jest drogocenne, jest wielkie, jest synem lub córką Najwyższego oraz że ma na tym świecie do spełnienia ważne zadanie. Nad narodzinami każdego dziecka czuwa anioł. Tak to widzieli Ojcowie Kościoła. Narodziny nie są jedynie procesem biologicznym, lecz zawsze stanowią tajemnicę, są zwiastunem czegoś nowego, czegoś do tej pory nieistniejącego. Obie historie o zwiastowaniu z Ewangelii św. Łukasza powinny otworzyć nam oczy na tajemnicę naszych własnych narodzin. Nad nimi również czuwał anioł Gabriel. Bóg wysłał go po to, by nasi rodzice zrodzili dziecko, aby wraz z nami pojawiło się na tym świecie coś nowego, aby zjawił się nowy, niepowtarzalny obraz Boga. My także mamy do spełnienia pewną misję. Nie żyjemy ot tak sobie. Samo przeżycie nie wystarczy. Na tle historii naszych narodzin winniśmy przeczuć to, co jest naszym powołaniem. I winniśmy też nawiązać kontakt z aniołem, który czuwał nad naszymi narodzinami. Wówczas będziemy w stanie przeczuć tajemnicę tego, kim jesteśmy. Przestaniemy się sobie wydawać bez znaczenia, lecz odkryjemy niepowtarzalną godność, jaką obdarzył nas Bóg.

Narodziny nie oznaczają jedynie narodzin na początku życia. Musimy się rodzić ciągle na nowo, by nasze życie zachowało swą żywotność. Mistycy kochali wyobrażenie narodzin Boga w człowieku. Droga duchowa polega na tym, iż w nas samych rodzi się Bóg. Powinniśmy rozejrzeć się wokół za archaniołem Gabrielem, by zadać mu pytanie o to, co nam zwiastuje. Nad każdym z nas unosi się obietnica. Istotne jest także dla nas spojrzenie przed siebie i rozpoznanie obietnicy, która została nam podarowana. Mamy do spełnienia misję. Mamy przyszłość. Przyglądamy się przyszłości, by na jej podstawie nauczyć się, do czego zostaliśmy powołani i co zostało nam obiecane.

Gabriel jest nie tylko aniołem, który zwiastuje, lecz i tym, który tłumaczy. I tak Daniel słyszy głos ludzki, który woła: „«Gabrielu, wyjaśnij mu widzenie!» Podszedł więc do miejsca, gdzie stałem, a gdy przybył, przeraziłem się i padłem na twarz. I powiedział do mnie: «Wiedz, człowieku, że widzenie odnosi się do czasów ostatecznych»” (Dn 8,16). Gabriel tłumaczy nam naszą wizję. Pozwala nam pojąć to, co przeczuwamy w głębi serca. Nie wystarczy samo zwiastowanie nam narodzin i nowego początku. Musimy także pojąć, czego Bóg chce w nas dokonać. Nasze życie będzie udane jedynie wtedy, gdy je w odpowiedni sposób wytłumaczymy. Anioł Gabriel zwiastuje nam narodziny boskiego dziecka w nas samych i pozwala nam pojąć, co Bóg czyni z nami i w nas. Gabriel jest też tym aniołem, który jako „boska akuszerka” towarzyszył naszym narodzinom. Każdy poród sprawia ból. Musimy przedostać się przez wąskie drogi rodne, abyśmy mogli doświadczyć rozległości i wolności życia.

Gabriel chciałby, abyśmy byli zapłodnieni jak Maryja, aby także i nasza dusza stała się brzemienna słowem Boga, aby Jego słowo stało się również w nas ciałem. Anioł Gabriel odpowiada za erotyczny wymiar duchowości. Bycie duchowe oznacza równocześnie bycie człowiekiem erotycznym, człowiekiem przepełnionym w taki sposób Boską miłością, by całe ciało tą miłością emanowało.

Dwukrotnie w swoich „Pismach” św. Franciszek wspomina św. anioła Gabriela i prosi go o wstawiennictwo. Dla Biedaczyny Bóg jest przede wszystkim Ojcem. Lecz już samo nazwanie Go Ojcem każe szukać Syna. Syn jest prawdziwie zawsze obecny u boku Ojca, który stwarza przez Niego, posyła Go na świat w środek ludzkiej historii. Aby życie wierzącego według – Asyżanina – miało sens, aby mogło się rozwijać i trwać, potrzeba spotkania z Jezusem Chrystusem. Franciszek dostrzega w tajemnicy Jezusa miłość, którą nas darzył. Ta miłość Jezusa objawia się w Jego słowie, Jego uczynkach i trudach, które znosił: co dla nas powiedział, uczynił i wycierpiał. Płomiennym ośrodkiem tajemnicy Jezusa jest Jego miłość, poświadczona jego nauczaniem, dziełem i męką. W „Liście do wiernych” w świecie Biedaczyna przedstawia w szerszym kontekście swoją wizję tajemnicy Słowa, które stało się ciałem: „To Słowo Ojca tak godne, tak święte i chwalebne zwiastował Najwyższy Ojciec z nieba przez św. Gabriela, swego anioła, mające zstąpić do łona świętej i chwalebnej Dziewicy Maryi, z której to łona przyjęło prawdziwe ciało naszego człowieczeństwa i naszej ułomności. Które będąc bogate ponad wszystko, zechciało wybrać na świecie ubóstwo wraz z Najświętszą Dziewicą, Matką swoją” (2 LW 4-6).

Zejście z wyżyn chwały do ułomności ciała, zwiastowane przez posłańca, anioła Gabriela, dokonuje się w łonie świętej i chwalebnej Dziewicy Maryi. Święta i chwalebna, a przecież to Ona da tak godnemu Słowu Ojca ciało o smaku cierpienia i śmierci. To Ona będzie wspólnikiem i towarzyszką Jego Syna w wyborze ubóstwa.

Za każdym razem, kiedy Asyżanin rozważa pełnię tajemnicy Boga i Jego dzieła w świecie, pojawia się postać Dziewicy Maryi. Franciszek nie może mówić o zbawieniu przez Chrystusa, nie wspominając o Maryi, której udział jest ogromny. Maryja nigdy nie pojawia się samotnie. Złączona ze swym Synem, Ojcem i Duchem, pozostaje jednak na uboczu wielkiego tłumu świadków, którego jest postacią centralną, jak dowodzi fragment „Reguły Niezatwierdzonej: „I chwalebną Matkę Najświętszą Maryję, zawsze Dziewicę, świętych Michała, Gabriela i Rafała… i wszystkich świętych, którzy byli i będą, i są, przez miłość Twoją pokornie prosimy, aby tak, jak Tobie się podoba, dzięki składali za wszytko Tobie, najwyższemu Bogu” (RN 23,6).

Trzy razy dziennie przez dźwięk dzwonów, Kościół przypomina światu tajemnic Wcielenia przez modlitwę „Anioł Pański”. Ta modlitwa to dialog Maryi z Gabrielem.