Któryś za nas cierpiał rany…
Żydzi czekali na Mesjasza, który będzie w chwale, który ujawni swoją potęgę, przywróci Narodowi Wybranemu wolność, rozszerzy jego panowanie na całym świecie. Sądzili, że tam, gdzie Bóg działa, jest zawsze tylko i wyłącznie tryumf, radość, zwycięstwo. Bóg nie może nigdy przegrać i nie może się zgodzić, by Jego wybrani ponieśli klęskę. A oto prorok Izajasz mówi o wielkiej tajemnicy klęski człowieka sprawiedliwego, człowieka, który kocha Boga i wiernie wypełnia Jego wolę. słowa Izajasza: „Oto się powiedzie mojemu Słudze, wybije się, wywyższy i wyrośnie bardzo. Wielu osłupiało na Jego widok, tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi. Mnogie narody się zdumieją, królowie zamkną przed Nim usta, bo ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiadano, i pojmą coś niesłychanego. Kto uwierzy temu, cośmy usłyszeli? On wyrósł przed nami jak młode drzewo i jakby korzeń z wyschniętej ziemi. Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, aby się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony ta, iż mieliśmy Go za nic? (Iz 52,13-53,3).
Oto prorok ujawnia wielką tajemnicę niszczenia człowieka sprawiedliwego. Izajasz zaznacza: osłupiało wielu, zdumiały się narody, zapanowało milczenie zaskoczenia, nikt nie chce w to uwierzyć. taka jest reakcja na spotkanie z oszpeconym Człowiekiem, zniszczonym do tego stopnia, że stał się niepodobnym do ludzi. Rzadko kiedy zastanawiamy się nad tym, że Jezus został w cierpieniu oszpecony, zniszczono Jego urodę .Jezus był pięknym, przystojnym mężczyzną, bo był doskonałym człowiekiem, a piękno stanowi ważny element doskonałości naszej natury. To piękno jest wielkim darem ułatwiającym spotkanie z innymi. Do człowieka o pięknej urodzie ludzie się zbiegają, chcą być blisko tego piękna. Od człowieka oszpeconego stronią, trzymają się z daleka. Brzydota jest wielką barierą utrudniającą kontakt z ludźmi. Jezus nie tylko cierpiał z powodu ran. Jezus został oszpecony, Jego twarz i ciało zniekształcono. Prorok mówi: Nie miał wdzięku ani blasku, aby na Niego popatrzeć, ani piękna, aby się nam podobał”. a oszpecona aparycja prowadzi do odrzucenia przez ludzi. Wzgarda, odepchnięcie, uznanie za nic. Zniekształcony przez cierpienie .Zamiast pociągać, odpycha ludzi. Ludzie nie chcą na Niego spojrzeć, zasłaniają twarze, odwracają głowy.
Prorok Izajasz ujawnia nam coś, co wymyka się przy czytaniu opisów męki zawartych w Ewangelii: cierpienie Jezusa z powodu zniszczonej Jego urody. To cierpienie, jest znane ludziom nieurodziwym, to odsuwanie się wszystkich od tego ,co brzydkie zniekształcone przez chorobę, kalectwo, czy wrodzone wady. Tak trudno w człowieku oszpeconym dostrzec wartość. Tak łatwo o zlekceważenie, o odwrócenie twarzy, o odepchnięcie. Jezus na ten ból, ból człowieka wzgardzonego. Zna cierpienie ludzi nieurodziwych, tych, którzy piękno stracili przez wypadek, choroby, starość. Tajemnica to wielka. Bóg zgodził się na to, że Jego Syna oszpecono, by z powodu brzydoty odwrócono od Niego twarz, by Nim wzgardzono, by uznano Go za nic. Ale tajemnica odrzucenia to jeszcze nie wszystko. Chrystus cierpi dobrowolnie za nas. Przyjął grozę nieszczęścia, ofiarował swe piękno, zdrowie, siły, życie – dla naszego zbawienia. Uczynił to bez naszej wiedzy, dobrowolnie. Ludzie nawet nie dostrzegali w Jego cierpieniu związku ze swoimi grzechami Ale osiemset lat przed śmiercią Jezusa Izajasz dostrzegł tę tajemnicę głębiej niż ktokolwiek: „Lecz On się obarczył naszym cierpieniem. On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własne drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. Dręczono Go, lecz sam dał się gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ą, tak On nie otworzył ust swoich. Po udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje Jego losem Tak zgładzono Go z krainy żyjących; za grzechy mojego ludu zbity na śmierć” (Iz 53,4-8).
Jezus chciał nam objawić grozę naszych grzechów i czekającą nas za nie karę. Słowa upomnienia skierowane w ciągu wieków rzez proroków nie pomogły, ludzie nadal brnęli w grzechach .I oto Syn Boga postanawia przyjąć na siebie chłostę za nasze winy. Oczy nasze nie dostrzegają grozy grzechów. Trzeba jednak stanąć przed zniszczonym, zbitym na śmierć Jezusem, by uświadomić sobie, ze to ja miałem być biczowany, koronowany cierniem, znieważany i ukrzyżowany. Moje grzechy przygotowały dla mnie krzyż, a On, Syn Boga, w imię niepojętej miłości, jaką mnie darzy, uprzedził mnie i przyjął tę straszną karę. Pierwszym człowiekiem, który na ziemi zrozumiał tę tajemnicę, był łotr wiszący na krzyżu, który wyznał wobec swego towarzysza: „My słusznie cierpimy za nasze winy, ale On? On nic złego nie uczynił” (Łk 23,41). Łotr zrozumiał, że kaźń krzyża jest słuszną karą za jego grzechy, i on też pierwszy w ranach Jezusa znalazł ocalenia. „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” (Łk 23,42). Tylko pod krzyżem można rozumieć coś z tajemnicy nieprawości, z tajemnicy grzechu. Krzyż bowiem ukazuje straszną karę za grzechy. Jest to kara sprawiedliwa zachodzenie własnymi drogami. Piekło i jego groza jest objawiona w cierpieniu i oszpeceniu Jezusa w Wielki Piątek. Jezus ponosi karę za nasze grzechy. Krzyż jest milczącym krzykiem miłości uderzającym w każde ludzkie serce, przestrzegającym przed grzechem, ofiarującym zbawienie. Jezus dobrowolnie przyjął karę, jaką winien ponieść każdy grzesznik, a zatem każdy z nas. Podejdźmy do Jezusa i opatrzmy Jego rany. Podziękujmy Mu, bo każda z tych ran miała być po sprawiedliwości zadana nam. To my mieliśmy być zniszczeni, a nie On. Spójrzmy w Jego oczy, by dostrzec Jego miłość, aby usłyszeć Jego wyznanie: „to dla ciebie”. Jakże bolesna jest niewdzięczna obojętność. Izajasza i to dostrzega: „Po cierpieniu i sądzie zostanie usunięty; a kto się przejmie Jego losem?” Kto? Największe dzieło miłości Boga – kto jest dostrzega? Kto na tę miłość odpowie przynajmniej jednym słowem: dziękuję. Kto żyje w świadomości, że Syn Boży za niego oddał życie? Kto? Jak bardzo musi boleć niedostrzeżona miłość.
Jest jednak Ktoś, Kto tę miłość dostrzega. To Ojciec. On dostrzega jak wiernie Syn pełni Jego wolę i On wynagradza. Ludzie Jezusowi zgotowali grób między bezbożnymi i w śmierci zrównali Go ze zdziercą chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy i w Jego ustach kłamstwo nie powstało .Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się przez Niego .Po udrękach swej duszy, ujrzy światło i nim się nasyci. Zacny mój sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości Ona sam dźwigać będzie, dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy ,,i posiądzie możnych jako zdobycz, za to, że Siebie na śmierć ofiarował i policzony został miedzy przestępców. A On poniósł grzechy wielu, i oręduje za przestępcami (Iz 53,9-12). Skończy się czas cierpienia, skończą się dni ciemności. Nadejdzie światło i razem z nim szczęście. Owoc ofiary będzie wspaniały – tłumy szczęśliwych ludzi, którzy znaleźli zbawienie w ranach Chrystusa. Izajasz dostrzega nie tylko cierpienie, oszpecenie, odrzucenie, dobrowolną ofiarę Mesjasza, dostrzega nie tylko usprawiedliwienie i zbawienie wielu ludzi, ale dostrzega również tryumf Mesjasza, który mimo śmierci wejdzie w świat światła i życia po to, by dalej orędować za grzesznikami.
My często mówimy o wielkich fizycznych cierpieniach Jezusa, a nie zawsze dostrzegamy bardzo głębokich cierpień ducha, rozdzierających Jego serce. Są to cierpienia, które niszczyły to Serce znacznie wcześniej niż w Wielki Piątek. Jezusa zna gorycz bólu z powodu obojętności tych, których kocha. Wie, jak bardzo boli zamknięte Sece, które idzie drogą wiodącą na zatracenie i nie reaguje na głos ostrzeżenia, nie chce się nawrócić. Jest to ból miłości, który jest głębszy niż ból fizyczny, ból przeszywający serce. Jezus tak cierpiał już przed Wielkim Piątkiem. Oto słowa zanotowane przez św. Łukasza: „Jezus, kiedy był blisko Jerozolimy, na widok miasta, zapłakał nad nim i rzekł: «Gdybyś i ty poznało ten dzień i to, co jest ku pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostanie z ciebie kamień na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu nawiedzenia twego»” (Łk 19,41-44). Jezus płacze na Jerozolimą. Widzi bowiem jej nieszczęście, którego można było uniknąć – wystarczyło przyjąć Jezusa. Niniwa nie została zburzona, ponieważ usłuchała proroka Jonasza. Straszne zniszczenie Jerozolimy w roku siedemdziesiątym, w trzydzieści lat po śmierci Jezusa będzie nieuniknioną konsekwencją odrzucenia łaski, nierozpoznania czasu nawiedzenia. Ten bóg głęboko przeniknął Jezusa na krzyżu, głębiej niż gwoździe, głębiej niż kolce cierniowej korony. Zupełnie inaczej umiera się ze świadomością, że moja śmierć ocaliła innych, ocaliła bliskich. Taką śmierć opromienia radość ofiary, która ocala, zbawia, która ma głęboki sens. Jezus rozpięty na drzewie krzyża spoglądał na Jerozolimę i wiedział, że nie udało Mu się ocalić tego miasta. Jest to dodatkowy ból Jego Serca, smutek bezowocności tak wielkiej ofiary. – Zastanówmy się, czy rozpoznaliśmy czas nawiedzenia swego? Ileż to razy Bóg posyłał do nas swoich proroków, upominał, pouczał, wzywał! Cz zdołamy policzyć? Czy Jezus dziś nie płacze nad nami, widząc klęskę, nasze zatracenie, wydanie w ręce zła, zniszczenie, powalenie na ziemię za to, żeśmy nie rozpoznali czasu nawiedzenia naszego, za to żeśmy kroczyli swoją drogą, nie chcąc słuchać Boga, zatykając swoje uszy na jego głos i zatwardzając swoje serca. Czy wiemy, że najgłębszym cierpieniem dla tego, kto nas kocha, jest zawinione przez nas nasze nieszczęście? Boga rani brak naszej dobrej woli. Czy Jezus, który nas kocha i gotów jest za nas umrzeć, nie płacze dziś nad nami, bośmy nie poznali czasu naszego nawiedzenia? – Jezus przyszedł, aby ocalić miasto i naród, ale oni nie rozpoznali czasu nawiedzenia swego. Przyszedł, by ocalić świat, lecz i on nie rozpoznał czasu nawiedzenia swego i może zginąć tak, jak zginęła Jerozolima, bo dalej kamienuje i morduje proroków, których Bóg do nich posyła. Skoro tajemnica nieprawości, tajemnica zamkniętego na Słowo Boże ludzkiego serca jest tak wielka, tak niepojęta, tak przerażająca, zróbmy wszystko, byśmy razem z tym światem nie zginęli. Poznajmy czas naszego nawiedzenia, otwórzmy drzwi Odkupicielowi! I już więcej nie zamykajmy. Któryś cierpiał za nas rany.
I 88, I 90, I 97, I 71 – wizerunki te pokazują rany, gwoździe i skrzyżowane dłonie Chrystusa i Franciszka na tle krzyża.