fot. Freepik

Pokój wam, dobrzy ludzie!

Ileż tu dziwnych urządzeń i napisów. „Ramówka”. Hm, cóż to takiego? To chyba coś w rodzaju planu tygodniowego. O, ile tu zaplanowanych seriali! Może pozwolą obejrzeć mi jeden odcinek? Chyba zaczynam rozumieć. Owa telenowela pokazuje życie „przygotowane”. Telewizja ma „program” i pokazuje to, co jest dla ludzi zaprogramowane. Tak sobie myślę, że nie ma to wiele wspólnego z prawdziwym życiem. Oglądanie tego, co zostało już dla człowieka przygotowane, nie może go uszczęśliwić ani uczynić lepszym. Z jednej strony człowiek ogląda zawsze bohaterów czystych, pachnących, jeżdżących wspaniałymi samochodami, mieszkających w ładnych, zawsze wysprzątanych domach, z drugiej zaś, patrzy na siebie, na swoje życie i… nabiera kompleksów. Woli całym sercem dopingować nierzeczywistych bohaterów, tymczasem wielokrotnie powinien sam coś zrobić ze swoim życiem. To jest najlepsza recepta na szczęście, na dobre, udane, sensowne życie – zacząć żyć. Człowiek nie może być szczęśliwy, jeżeli nie będzie samodzielnie myślał, wybierał, podejmował decyzje. 

A tymczasem mam wrażenie, jakby telewizja sterowała całym życiem człowieka. Podpowiada, jak mamy się ubierać, czym się myć, co jeść i pić. Ta manipulacja może się rozciągnąć na wszystkie wymiary życia. To tak, jakby ktoś inny za nas myślał, ponieważ gdy człowiek przestaje panować nad swoim życiem (oczywiście w granicach ludzkich możliwości), to przestaje być sobą, zatraca swe człowieczeństwo. Stąd należy czuwać, aby nie stać się niewolnikami telewizji. Człowiek może być szczęśliwy tylko wtedy, kiedy jest wolny, kiedy ma poczucie, że sam podejmuje decyzje, iż poglądy i opinie, które głosi, są owocem jego własnych przemyśleń, doświadczeń, a zwłaszcza jego modlitwy. Wtedy nie będzie dla niego istotne, ilu ludzi dzieli jego przemyślenia, czy się z nim zgadzają, czy też nie. Gdyby był w głoszeniu jakiejś opinii osamotniony, to także by niczego nie zmieniło ani nie miało jakiegokolwiek znaczenia. Wystarczy, że on wie w sumieniu, że to jest prawda. Szczęście człowieka leży w tym, że to on sam decyduje i wybiera, w zgodzie z sumieniem, oświeconym przez Prawo Najwyższego, Chwalebnego Boga. 

Telewizja w popularnym wydaniu nie jest zainteresowana zmianą człowieka, jego duchowym postępem. Kupować, używać dóbr może każdy i nie ma znaczenia, czy jest dobry, czy zły. Istotne, czy go na daną rzecz stać. Może nawet jest tak, że światowi mediów zbytnia wolność człowieka przeszkadza. Wszak telewizja wie lepiej. A tymczasem powołaniem człowieka jest być, a raczej stawać się człowiekiem. To zaś niesie ze sobą zgodę na ból, zmęczenie, chorobę, wysiłek, błąd, przegraną, podjęcie trudu samodzielnego, odpowiedzialnego życia. Przeciwieństwem takiego postępowania będzie dobrowolne trwanie w złudzeniach, w świecie kolorowych obrazów, także telewizyjnych.

Pisałem o tym w „Liście do wiernych”: „Ci wszyscy zaś, którzy nie trwają w pokucie i nie przyjmują Ciała i Krwi Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dopuszczają się występków i grzechów, i ulegają złej pożądliwości i złym pragnieniom, i nie zachowują tego, co przyrzekli, i służą cieleśnie światu cielesnymi pragnieniami i zabiegami świata, i troskami tego życia, oszukani przez szatana, którego są synami i jego uczynki pełnią, są ślepi, ponieważ nie widzą prawdziwego Światła, Pana naszego Jezusa Chrystusa. Ci nie mają mądrości duchowej, ponieważ nie mają Syna Bożego, który jest prawdziwą Mądrością Ojca: o nich jest powiedziane: mądrość ich została pochłonięta. Widzą, poznają, wiedzą i postępują źle i świadomie gubią dusze. Patrzcie, ślepcy, zwiedzeni przez waszych nieprzyjaciół, to jest: przez ciało, świat i szatana, bo ciału słodko jest grzeszyć, a gorzko służyć Bogu, ponieważ wszelkie zło, występki z serca ludzkiego wychodzą i pochodzą, jak mówi Pan w Ewangelii. I niczego dobrego nie macie w tym świecie ani w przyszłym. Uważacie, że długo będziecie posiadać marności tego świata, lecz łudzicie się, bo przyjdzie dzień i godzina, o których nie myślicie, nie wiecie, i których nie znacie”.