O Bogu Który jest „wart” człowieka i o tym, że człowiekowi nie wolno się wygłupiać,
czyli Dekalog I.
Jak ważna jest wiara, albo jej brak w życiu człowieka. Skutki wiary albo niewiary są bardziej dalekosiężne niż mogłoby się nam to wydawać. Od tego, w co wierzymy, zależy to, co widzimy; innymi słowy wierzenie determinuje nasze patrzenie, ale i słuchanie, całe w ogóle myślenie. Wolno powiedzieć: „Powiedz mi co czcisz a powiem tobie, kim jesteś”.
Człowiek jakoś tak został przez Ojca Niebieskiego pomyślany, że ma wpisaną w swoje bycie potrzebę adorowania czegoś lub kogoś, co znajduje się poza nim, choć wcale często człowiek popada w różne formy samouwielbienia; to jednak samo w sobie obrazuje miarę nieporządku duchowego, w jakim ktoś taki się znalazł. Nie jest zatem tak, jak roją sobie tzw. „niewierzący”, że przestając czcić Boga, przestają zarazem adorować cokolwiek. Bogać tam! Zaczną czcić kogoś, albo coś. Wystarczy zobaczyć „nabożne” skupienie co niektórych posiadaczy telefonów komórkowych, z jakim korzystają z bogatego „menu” zmyślnych urządzonek, lub właścicieli cyfrowych aparatów fotograficznych, z mistycznym niemal pietyzmem uwieczniających dziejowe chwile lub bajeczne panoramy… W sobotnie popołudnia można obserwować na osiedlowych podwórkach obrzędy mycia samochodu: specjalnej ściereczki, postawa całkowitego uniżenia nad karoserią, leżenie krzyżem pod autem i niemal fizyczny ból, jaki wywołuje każde zadrapanie czy rysa. Zapewne niejeden szczęśliwy (ale czy do końca?) posiadacz wypasionej bryki sam wolałby cierpieć męki niż żeby na karoserii jego cudownego autka miała pojawić się choćby najlżejsza rysa… a cóż powiedzieć o wyznawcach religii supermarketowej, z nabożeństwem łykających papki serwowane im w ramach kolejnej promocji (najważniejszego obrzędu w tejże religii)?
Uśmiechasz się, Drogi Czytelniku(-czko) i Masz rację. Bywają bowiem takie kulty i wierzenia, które człowieka ośmieszają, czynią małym ludzikiem, który prędzej czy później dozna potwornego rozczarowania, albo zemrze do końca nieświadomy, jak wiele utracił i jak bardzo godzien był litości. I nie wiadomo, która perspektywa jest gorsza.
Bóg zna człowieka, dlatego wskazując na Siebie, chroni Swe stworzenie przed wykrzywionym realizowaniem potrzeby religii. Bóg nie chce, by człowiek robił sobie krzywdę, albo żeby był śmieszny. Nikomu nie wolno się ośmieszać! Wolno powiedzieć, że Bóg jest „wart” człowieka. Kiedy czczę Boga Prawdziwego, jakoś wewnętrznie rosnę, robię się od tego lepszy. Cały pięknieję i to nie tylko duchowo. Człowiek modlący się do Boga – jakkolwiek go pojmuje – jest jakby większy od siebie. Samo patrzenie na wyznawców jakiejkolwiek religii, oddanych modlitwie, już wprowadza nas w atmosferę jakiejś niezwykłości i wymusza skupienie, którego nawet nie wypada naruszać.
W pierwszym Przykazaniu Bożym chodzi też o człowieka. A może bardziej o człowieka niż o Boga. On bowiem to ma do Siebie, że Jest, obojętnie jak często ludzie nie dekretowaliby Jego śmierci czy nieistnienia. Dał Pan Bóg pierwsze przykazanie, żeby się człowiek nie pogubił, nie przejadł, żeby sobie i innym nie zrobił krzywdy. Bo te „dawne” bożki pogan, które były tylko srebrem i złotem, dziełem rąk człowieka (por. Ps 115,4), same z siebie były nieszkodliwe. Te bożki „współczesne” – bywają naprawdę niebezpieczne i to już nie jest śmieszne: przed monitorem komputera, podłączonego do internetu ludzie umierają z wyczerpania, ojciec wyzywa od najgorszych dziecko, które pobrudzi tapicerkę tatusinej fury, a jak się komuś komórka zawieruszy albo popsuje, to jakby bez ręki został…
„Bogowie cudzy” bywają do bólu realni. Dlatego Bóg mówi: „Nie będziesz ich miał przede Mną”. Przesłanie to można odczytać również tak: „Nie będziesz robił z siebie głupka; nie dasz się zniewolić żadnej rzeczy; bo jesteś stworzony po to, abyś Panu, Bogu Twemu służył, kochał Go i czcił, a wszystkie inne rzeczy na okręgu ziemi zostały stworzone po to, aby tobie służyły, abyś się nimi posługiwał dla Bożej chwały i swojego wzrostu albo wygody”. Człowiek nie może czcić rzeczy ani osób. Nie tylko rzeczom ale i osobom nie wolno dawać się cały. Tylko Bogu daje się wszystko. Nie wolno powiedzieć żadnemu człowiekowi: „Kocham cię nad życie”, albo: „Jesteś dla mnie najważniejszy(a) na świecie”. Dlaczego nie? Bo takie uczucie jest chore i zawsze dwuznaczne. Taka „chora” miłość owszem, najpierw daje, ale potem żąda, bezczelnie wypomina: „Tyle tobie dałem(a) a ty?!”. Potem mamy synów i córki którym mamusie nie dają dorosnąć, córeczki których tatusiowie nie chcą wypuścić z objęć i przeróżne formy doprowadzającego do obłędu szantażu emocjonalnego:” Nie kochasz mnie, bo: nie dzwonisz, nie przyjeżdżasz, nie masz czasu, bo nie kręcisz się wokół mnie!”. Tylko Bóg kocha niewdzięczników, daje za darmo i przebacza. Zawsze. Również dlatego, cudzych bogów czcić zwyczajnie nie warto.