O tym że żony /męża nie da się zamknąć na klucz, że człowiek nie nakarmi się byle ja i byle gdzie
czyli Dekalog IX.
Dlaczego ikoną Dziewiątego Słowa jest żona a nie mąż? Bo jest, odwrotnie niż w świecie przyrody – piękniejsza od męża a pożąda się przecież rzeczy i osób pięknych. To odnośnie dyskryminacji. Żony i męża nie wolno żądać; do ludzi związanych małżeństwem osoby trzecie nie mają prawa. Ich żądania, bardzo mocne, dlatego nazywane po-żądaniem, czyli wielkim, gwałtownym domaganiem się – są nieuczciwe. Przykazanie nie powiada: „Nie zabieraj, nie porywaj”. Mówi: „Nie pożądaj”. Czyli: „Nawet nie dopuszczaj do siebie myśli, że mógłbyś wejść w toksyczną relację z żoną/mężem kogoś innego”. Jeszcze inaczej: „Nie igraj, nie baw się cudzym małżeństwem, ani małżeństwem w ogóle. Nie traktuj męża/żony, swojego i cudzego współmałżonka jako rzeczy, jak manekina, jak mebla”. Znakomitym studium takiego właśnie „bawienia się” małżeństwem i ludzką miłością jest powieść J.I. Kraszewskiego „Hrabina Cosel”. Jest tam bardzo psychologicznie głęboka scena, studium pożądliwego pojmowania człowieka. Chodzi o scenę „zakładu” zawartego między królem Polskim Augustem II Mocnym a jego ministrem stanu, hrabią Hoymem. Treścią zakładu jest to, czy żona tego ostatniego, Anna, tytułowa hrabina Cosel jest najpiękniejszą kobietą wśród dam dworu: „Kochana akcyzo! – zawołał głośno. – Wstyd mi za ciebie, kłamałeś bezwstydnie, i to wobec króla jegomości; żartowałeś sobie z nas i z niego. Przypuszczam chętnie, że żona takiego łotra, jak ty, i kobieciarza nie może być koczkodanem, ale do Wenery i bogini, a nawet do księżnej Teschen ją porównywać – to były żarty! Hoymowi znowu wino grało w głowie. Com mówił – rzekł z gniewem – to była prawda! – Stawię tysiąc dukatów w zakład – krzyknął Furstenberg – że żona twoja od innych dam dworu piękniejszą być nie może! Hoymowi dolewano wina, akcyza piła z rozpaczy. – Trzymam zakład! – zgrzytnął zębami blady i pijany. – Trzymam”.
Zobaczmy świetnie pokazany mechanizm, stojący u podstaw pożądania. Kobieta, hrabina Anna Cosel zostaje potraktowana jak przedmiot, omawia się jej zalety jakby była meblem. Z dialogu przebija pogarda; nie maskuje się nawet przekonania o niższości kobiety, ewidentny jest seksualny podtekst prostackiego dialogu.
Jaki jest sens Dziewiątego Przykazania, wydającego się być trochę „dodatkowym”? przyjrzyjmy się więc dobru, które chroni, mianowicie miłości małżeńskiej. Zauważmy, że miłości żony/męża nie tylko nie można kupić czy zdobyć. Nie można jej sobie również nijak zagwarantować, czy zabezpieczyć. Do samochodu mogę zainstalować autoalarm, immobilizer, GPS; dom mogę otoczyć murem, mogę obstawić się ochroniarzami, założyć TV, ale nie mogę tego wszystkiego zrobić z żoną/mężem. Wszelkie próby wymuszania miłości małżeńskiej są zwyczajnie śmieszne. Poza tym, co jest warte i czy może w ogóle istnieć „małżeństwo z przymusu?”. I czy w ogóle będzie to małżeństwem? Ono jest rzeczywistością, wymagającą codziennego, dobrowolnego potwierdzenia. Pieniądze żony/męża, to uderzenie w najczulsze miejsce człowieka: w jego relację z drugim człowiekiem. Relacja ta dlatego jest miejscem tak niesłychanie delikatnym, że człowiek dla jej obrony nie może korzystać z całego arsenału skądinąd dostępnych mu środków. Dziewiąte Słowo, autorytetem samego Boga, broni tego w człowieku, co najłatwiej może być zranione, co swoiście najbezbronniejsze. Pożądanie żony/męża jest jak okradanie niewidomego czy rzucaniem kłód pod nogi chromego. Jest nie tylko złe, jak kłamstwo czy kradzież. Jest w dodatku obrzydliwe. Co gorsza, powoduje krzywdy i zranienia nieodwracalne. Nawet jeżeli wiarołomstwo (zapoczątkowane pożądaniem) zostanie wielkodusznie przebaczone, to i tak zostanie silniejsza od dobrej woli nuta dwuznaczności, poczucie że coś pękło.
Dlaczego jednak w ogóle człowiek pożąda żony/męża bliźniego swego? Dlaczego ze swoim popędem wychodzi poza swoje życie, by wdzierać się w cudze? Bo serce człowieka bywa głodne. Im większy Casanova, nieważne czy nosi spodnie czy spódnicę, tym większa pustka emocjonalna i tym silniejsze głody. Serce człowieka jest jak złodziej: wdziera się tam, gdzie spodziewa się choćby tylko namiastki ciepła i niewymuszonej bliskości. Pożądanie jest chaotycznym, nerwicowym i naznaczonym lękiem, wypaczonym, zaspokajaniem tego głodu. Jest w pożądaniu sporo egoizmu i pychy. Mechanizm jest mniej więcej taki: jeżeli nie ta kobieta, to inna; jeżeli nie ten mężczyzna, to następny. Dziewiąte Przykazanie tak naprawdę apeluje do człowieka o podjęcie pracy nad uporządkowaniem swego wnętrza. Odsłania mechanizm zła, przestrzegając przed wejściem w jego ślepe tory. Dziewiąte Przykazanie ostrzega człowieka przed nim samym, przed jego sercem. Nad ludzkim sercem trzeba czuwać, eliminując zło w fazie rodzącego się pożądania. Bezdroża pożądania znakomicie odsłonił Mika Waltari, w swej nagrodzonej literackim Noblem powieści „Egipcjanin Sinuhe”: tytułowy bohater pożąda pięknej Nefernefernefer, niepomny przestróg życzliwych ludzi. By zdobyć jej względy odziera z majątku własnych rodziców przekonuje się jednak, że rację mieli ci którzy ostrzegali, że „łono kobiety może palić jak ogień i być gorzkie jak piołun”. Bo koniec koców szczęśliwi kochankowie istnieją tylko w filmach, choć i tam coraz rzadziej.