Jak dobrze jest być „nieużytecznym sługą” (por. Łk 17,10). Zakres obowiązków wiadomy, a ich wykonanie – nieskomplikowane. Nie trzeba dźwigać na barkach ciężaru odpowiedzialności, obce są człowiekowi nieprzespane noce. I tak spokojnie, rok za rokiem, do emerytury. Dobrze jest sobie czasem przypomnieć, że ciężar Odkupienia wziął na Siebie Jezus Chrystus, że On troszczy się o swój Kościół, a od nas oczekuje rzeczy łatwej i nietrudnej: życia według Jego Słowa. Zdaniem Chrystusa jest to poziom trudności zupełnie podstawowy. Tak dziś kwestionowane punkty nauczania Kościoła, to zdaniem Jego Założyciela rzecz najprostsza na świecie. Nie wymagająca bynajmniej żadnego bohaterstwa. Z Bożymi przykazaniami dzieje się tak, jak bywa w życiu: że łamanie najbardziej podstawowych zasad bezpieczeństwa prowadzi do niewyobrażalnych tragedii. „Titanic” przecież płynął po prostu za szybko.
Chrystusowe słowo o „nieużytecznych” sługach może budzić mieszane uczucia, jest jednak znakomitym lekarstwem na diabelską manipulację, wyolbrzymiającą trudności z zachowaniem czasem najbardziej elementarnej przyzwoitości. Szatan kusi, abyśmy sami sobie wmawiali, że „nie można było się oprzeć”; że „nie byłem w stanie”, albo że „nie można się było powstrzymać”. Tymczasem zdaniem Chrystusa nie tylko mogłem, nie tylko jak najbardziej powinienem był, ale co najważniejsze – było to moim obowiązkiem. Zauważmy, z jakim gniewem, często wulgarnie przyznajemy, że coś było czyimś obowiązkiem. Ten gniew powodowany jest pewnością, że gdyby tylko pracownik dochował najbardziej podstawowych procedur, do jakiegoś nieszczęście na pewno by nie doszło, albo też miałoby ono daleko mniejsze rozmiary.
Chrystus zdaje się nam wskazywać, że nie domaga się od nas rzeczy niemożliwych. Może jest też i tak, że wierność w przestrzeganiu podstawowych zasad Ewangelii usposabia do coraz większych dzieł wiary? Że innymi słowami dla człowieka konsekwentnego w swej wierze nie ma rzeczy niemożliwych? Chrystus zdaje się wyraźnie sugerować taki stan rzeczy stwierdzając, że już „wiara jak ziarnko gorczycy” (por. Łk 17,5) umożliwia dokonywanie rzeczy niemożliwych. Mówimy przecież, że wiara czyni cuda. Chrystus jest świadom, że Jego nakazy, przyjęte przez uczniów jako rzecz zrozumiała sama przez się, dla pogan pozbawionych dopływu Jego łaski będą czymś niewyobrażalnie wielkim i pięknym. Widząc życie „nieużytecznych sług”, zapragną je dzielić. Wieloletnia, okupiona modlitwą, cierpieniem i przebaczeniem małżeńska wierność, konsekwentne dystansowanie się od obmowy, uczciwość, słowność, dyskrecja – dla chrześcijan zrozumiałe same przez się – zachwycą kogoś, widzącego wokół siebie tylko „mniejsze zło” i ludzi od których nikt niczego nie wymaga i którzy od siebie niczego nie wymagają.