Św. Franciszek jako zakonnik w Kościele Chrystusowym

Szczególnie czciciele św. Franciszka uroczyście obchodzą Jego „transitus” – przejście
z tej ziemi do nieba w wigilię 4 października. 

Na ogół przedstawia się św. Franciszka jako założyciela trzech zakonów:
  męskiego – Ordo Fratrum Minorum,
  żeńskiego  Siostry Klaryski,
  osób świeckich – tzw. III Zakon.

Św. Franciszek nie był tylko założycielem, był przykładnym i świątobliwym zakonnikiem, autentyczny „brat mniejszy” w Kościele Chrystusowym. Warto to podkreślić. Dziękujmy Bogu
za to, że w tym Kościele są i powstają różne wspólnoty, nie tylko zakonne, czy zgromadzenia. Żadna wspólnota nie może jednak dać powodu do opinii, o której się czasem słyszy: „Uważają się za coś lepszego”. Mając na uwadze św. Franciszka warto sobie odpowiedzieć na pytanie na ile
i w jaki sposób różne wspólnoty są „Kościołem” w Kościele. 

Franciszek czuł się odpowiedzialnym członkiem Kościoła. Co więcej otrzymał od samego Chrystusa i to ukrzyżowanego polecenie: „Franciszku zbuduj mój Kościół”. Franciszek budował, nie „reformował”. „Budował” w pokorze jako brat mniejszy. Miał wielki szacunek dla każdego człowieka, widząc w nim Chrystusa – a w sposób szczególny dla kapłanów. Nawet gdyby go poniewierali okazałby im należytą cześć i miłość, gdyż oni są szafarzami Najświętszego Ciała
i Najświętszej Krwi Jezusa. Jakby nawiązując do tego szacunku dla kapłanów św. Franciszek zostawił modlitwę kościelną ten …. Najświętszego Sakramentu: „Wielbimy Cię, Najświętszy Panie Jezu tu i we wszystkich Kościołach Twoich, które są na całym świecie i wysławiamy Cię
że przez Krzyż Twój święty odkupiłeś świat. Św. Franciszek dobrze zrozumiał wizję św. Pawła
o Kościele : Kościół to Ciało Chrystusa. On jest Głową tego Ciała a my Jego członkami,
nie martwymi, lecz żywymi. Im zdrowsze członki, tym zdrowszy organizm. Św. Franciszek czuł
i był w pierwszym rzędzie „członkiem – membium” Kościoła

Zakony jako „Kościół” w Kościele?

Autentyczne chrześcijaństwo bowiem realizuje się w ekonomii zbawczej
po zmartwychwstaniu Jezusa w Jego Kościele. Autentyczne chrześcijaństwo jest więc sprawą każdego wierzącego a nie tylko zakonnika. Inna sprawa, że bez niego nie ma także autentycznego życia zakonnego. Z tej prostej przyczyny życie zakonne nie może stanowić modelu dla Kościoła, nie może po prostu stanowić „Kościoła w Kościele” (ecclesia in ecclesia). Warto w tym kontekście przypomnieć, że żadne zgrupowanie, choćby w zamiarach jak najbardziej idealne
(np. neokatechumenat), nie może być wzorem dla Kościoła powszechnego, gdyż Kościół
z założenia jest święty i tylko w nim można realizować swoje życie chrześcijańskie. Kościoła
też dzielić nie można, ani w nim stwarzać ugrupowań zakłócających jedność w Kościele. Przeciw rozłamom w Kościele występował już ostro św. Paweł: „Myślę o tym, co każdy z was mówi:
Ja jestem od Pawła, ja od Apollosa, ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa. Czyż Chrystus
jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni?” Odnieśmy te myśli do życia zakonnego i innych wspólnot. Zakon nie może tedy
być jedynym miejscem, gdzie życie kościelne najidealniej się realizuje. Zakony powinny
do tego dążyć, by stwarzały możliwość realizacji życia kościelnego w sposób konsekwentny
i wspólny, nawet w formie szczególnej. Ale zakon nie może być „małym Kościołem”,
ani modelem dla Kościoła. Nie znaczy to, by zakony nie kierowały się szczególnymi przepisami dotyczącymi ich specyfiki – życia we wspólnocie, nie miały własnych reguł i konstytucji.
Te przepisy mogą inspirująco działać na życie w Kościele, stwarzać nowe bodźce i impulsy, muszą się jednak mieścić w założeniach Pisma św. i ogólnochrześcijańskiej tradycji, która wciąż na nowo zostaje zbliżona do aktualnych potrzeb Kościoła przez Urząd Nauczycielski Kościoła, przez odpowiednią i obiektywną interpretację teologiczną a w wielkiej mierze także przez przykładne i święte życie wiernych. W tych określonych ramach zakony powinny rozwijać swoją działalność i powinny być drogowskazem dla wiernych, jak trzeba i można realizować życie chrześcijańskie według Ewangelii Chrystusowej. Nie oznacza to jednak, że zakony jako mniejsze społeczności urzeczywistniają jedną wielką wspólnotę jaką jest Kościół, Nowy Lud Boży
i Ciało Chrystusa. W myśl doktryny Pawłowej o Kościele jest to niemożliwe. W Kościele nie ma grup „reprezentacyjnych”. Każdy wierzący i ochrzczony ma swój udział w eklezjalnym Ciele Chrystusa jako członek. Ponieważ ten udział może być różny, sam Paweł odróżnia w „jednym” Ciele Chrystusa, które jednoczy „jeden Duch” i „jeden Chrzest”, i „jedno Ciało Eucharystyczne” grupy funkcyjne: apostołów, proroków, ewangelistów i in. Paweł odróżnia także różne dary charyzmatyczne w Kościele, których udziela „jeden Duch”. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, kiedy jako określone grupy w Kościele poświęcają się szczególnym zadaniom. Z drugiej strony grupa nie może odpowiedzialności pewnej dziedziny życia chrześcijańskiego innej grupy,
czy innych osób „zastępczo” przejąć na siebie. Np. zakonnik może modlić się za innych
i powinien to czynić, przez to jednak osoba, za którą się modli nie jest zwolniona od osobistego obowiązku modlitwy. Każda funkcja w Kościele nosi charakter pewnej proegzystencji, posiada
w swoim założeniu ową celowość czynienia czegoś dla drugiego w ramach współodpowiedzialności w Kościele Chrystusowym. Od niej zakonnik nie jest zwolniony niezależnie od rodzaju instytucji, do której należy: „instytuty powinny popierać wśród swoich członków należyte poznanie warunków życia, ludzi i okoliczności czasu oraz potrzeb Kościoła,
a to w tym celu, ażeby rozumnie oceniając w świetle wiary położenie dzisiejszego świata i pałając gorliwością apostolską, mogli skuteczniej nieść pomoc ludziom” (perfectae caritatis 2, d). 

Wśród wielu wiernych istnieje przekonanie, że wstąpienie do zakonu równa się całkowitemu zerwaniu z tym światem i opuszczeniu go. Im ostrzejsza reguła danej instytucji zakonnej (np. ścisła klauzura, doskonałe ubóstwo) tym intensywniejszy jest rozdział pomiędzy zakonnikiem a „tym” światem. Pogląd ten nie jest pozbawiony pewnych podstaw. Świat może przybrać cechy ujemne, jeśli przedkłada się go nad Boga i staje się najważniejszym celem
w życiu człowieka. Dzięki Bogu wielu chrześcijan posiada właściwą relację do świata i dóbr ziemskich. Dla nich świat jest miejscem, w którym trzeba zdążać do Boga. Korzystają z dóbr
tego świata i przyczyniają się do tego, żeby wszyscy ludzie mogli żyć w dostatku i dobrobycie. Zależy w końcu od człowieka jaką postawę obierze wobec świata i jego dóbr. Jeśli te
stawiam na pierwszy plan, ponad Boga Stwórcę i Zbawcę grozi mi niebezpieczeństwo egoizmu, który prowadzi do zarozumiałości i chciwości, a te prowadzą do niesprawiedliwości społecznej
i żądzy wywyższenia się i panowania, które z kolei niszczą i łamią drugiego człowieka. 

Zakony, zgromadzenia, różne wspólnoty były i będą. Czy jest zauważalna jakaś istotna różnica pomiędzy starszymi i współczesnymi wspólnotami? Istotnej nie ma, gdyż ideałem i celem każdego zgromadzenia jest szukanie i znalezienie Boga w sposób najbardziej możliwy.
Początki życia zakonnego związane są z ideałem szukania i znalezienia Boga
daleko od (grzesznego) świata. Mnich (gr. monos, monachos) już etymologicznie wskazuje
na człowieka, który żyje sam, w samotności, w separacji. Wszystkim modelom życia zakonnego służyło jako podstawa model biblijny – model zaparcia, wynikający z radykalnie pojętego naśladowania Chrystusa. Biblijne obumieranie tzw. ontogeneza stoi u podstaw każdego ideału zakonnego i każdej formy życia zakonnego. Obumieranie nie jest jednak li tylko
procesem odwrotu od złego, lecz procesem jak najbardziej pozytywnym.
Umiera się, by żyć dla Boga, dla Chrystusa, dla bliźniego. 

Stąd też formy życia zakonnego niepojęte dla dzisiejszego człowieka wypływały jednak
z idei wspólnej – a ta brzmi „żyć całkowicie dla Boga”. A ponieważ nie ma życia dla Boga
bez Chrystusa, zawsze w jakiś sposób nawet forma skrajnego zaparcia się i abnegacji, była
życiem dla ludzkości. Przeszłość zresztą powinna służyć jako lekcja. Powinniśmy z przeszłości skorzystać z tych przykładów i modeli, które i dzisiaj mogą być bardzo przydatne dla modeli
i form zakonów po II Soborze Watykańskim. Stąd to dzisiaj życie zakonne, obojętnie jaki realizowałoby się model, potrzebne jest światu, gdyż w nich odbywa się obumieranie dla
tego świata, by się stał Bożym. 

Św. Franciszek i nam dzisiaj mówi: „Deus meus et omnia”.
Podobnie św. Teresa od Krzyża: „Solo deo basta”.