Obraz autorstwa tonodiaz na Freepik
Człowiek zafascynowany swym fenomenem, niestrudzenie usiłuje wyeksponować i zdefiniować przymioty i cechy najwyraziściej istotowo wyróżniające go w świecie natury. Niewątpliwie jedną z nich jest zdolność do modlitwy, czyli dar odkrywania Boga i nawiązywania z Nim osobowego kontaktu. Źródłem, warunkiem i przejawem rozwoju duchowego i świętości człowieka jest modlitwa, jest ona bowiem intymnym i nieprzymuszonym aktem wiary i aktywnego życia religijnego.
Człowiek wierzący wie i jest przekonany, że w modlitwie zwraca się bezpośrednio do „Tego, który jest”. Dialog między ludzkim „ja” i boskim „Ty” – oto w skrócie ujęta ontologia i teologia modlitwy. Skoro modlitwa jest rozmową , to musi być w niej, podobnie jak w każdej rozmowie bliskich sobie osób, wzajemne odniesienie, wymiana myśli, spotkanie w prawdzie.
Profil modlitewny młodego – a więc niezwykle wrażliwego – człowieka kształtuje niezwykła zdolność dostrzegania „magnalia Dei”, „wspaniałości Bożych”, szczególnie widoczna w duchowym zachwycie nad harmonią i pięknem otaczającego świata. Równocześnie życie niekiedy prowadzi młodego idealistę po manowcach „głodu egzystencjalnego” i „tęsknot za miłością”, po „chorobliwych kryjówkach urojeń” wystawiając go tym samym na ciężką próbę.
W tej atmosferze ścierania się euforii i lęków rodzą się spontanicznie pytania: jeśli ja mam, a nawet chcę być w tej rozmowie uczestnikiem, to gdzie jest ten Drugi, ten Inny, Niedotykalny, z którym mam i chcę rozmawiać? Jak usłyszeć Słowo „Tego”, o którym się mówi, że „jest”? Jak usłyszeć i odpowiedzieć na nie?
Próba zrozumienia religijnego charakteru młodzieńczego zachwytu i łez, poprowadzi nas do tajemniczego źródła, jakim jest natura człowieka, którą współtworzą dwa pierwiastki, dwa „obrazy” i „podobieństwa”: Boga i człowieka.
- Poesis młodzieżowej modlitwy
Teologia duchowości prezentuje wiele różnych – mniej lub bardziej pojemnych – określeń modlitwy, ujmujących samą jej istotę. Osobiste doświadczenie Boga każdy człowiek przeżywa w sobie właściwy sposób, w fundamentalnych elementach powinno jednakże ono pokrywać się z przeżywaniem modlitwy przez innych wiernych. Wszakże bogactwo przeżyć oraz skala i głębia odczuć ludzkich sprawia, że te same treści modlitewne i ta sama rzeczywistość Boga u każdego może przedstawiać się zgoła inaczej.
Papież Jan Paweł II, kierując w trzeciej części listu Novo millenio inuente naglące wezwanie do świętości, ukazał wizję chrześcijaństwa, którego szczególnym przymiotem jest dar i sztuka modlitwy: „Podłożem tej pedagogiki świętości powinno być chrześcijaństwo wyróżniające się przede wszystkim sztuką modlitwy” (1). Wyrażenie „sztuka modlitwy” nie tylko sugeruje, że jest ona darem, owocem Ducha Świętego, który jako jej Najwyższy Twórca kształtuje słowa, myśli i uczucia, ale wskazuje też piękno jej inspiracji.
W świadomości młodego człowieka modlitwa nie jest tylko modlitwą myśli i słowa, ale najczęściej jest oracją „pięciu zmysłów”, dzięki której zmierza on do intuicyjnego i poznawczego ujęcia sensu swego życia, istoty rzeczy, które wyszły z rąk Stwórcy i które o nim świadczą.
Młodzieńcza modlitwa rodzi się nie tyle ze zdziwienia i podziwu nad porządkiem świata i mądrością Pierwszego Poruszyciela, ile przede wszystkim z zachwytu nad niepojętymi cudami miłości Boga. Od modlitw dorosłych wyróżnia ją nade wszystko ufna szczerość, która jeszcze nie została przeorana wyrachowanym sceptycyzmem, co w konsekwencji pozwala z prostotą dziecka przystępować do Boga, jak syn do kochającego Ojca.
Jednak, aby ominąć rafę panteizacji i przebóstwienia przyrody jako „nowoczesnej” ikony ekologicznej popkultury, modlitwa musi posiadać swój mistyczny klucz. Jak u św. Franciszka z Asyżu, rzeczy świata powinny stać się przeźroczyste na Boga, który je powołał do istnienia i życia. Podziwianie przyrody byłoby duchowo niepełne gdyby wynikało tylko z pobudek estetycznych i emocjonalnych, lepiej gdy postrzegana jest jako transparentny znak mądrości i miłości Stworzyciela (2).
Młody człowiek modląc się w miejscach świadomego odosobnienia wśród wspaniałości natury, może odkryć w przyrodzie jaśniejące przymioty Boga w postaci Jego siły, mądrości i dobroci i dać temu wyraz układając swoją, osobistą „pieśń słoneczną i pochwałę stworzeń”. Być może będzie to modlitewny akt strzelisty, może refren radosny czy skromna strofa przesiąknięta melancholijną liryką, ale na pewno będzie to autentyczna i szczera próba odnalezienia ścieżki miłości prowadzącej do Boga. Może się to wydać jakimś paradoksem, (który zresztą można odkryć w każdym momencie ludzkiego istnienia) ale w taki właśnie sposób dochodzimy do odkrycia, że Dawca charyzmatów jest zarazem Dawcą świętości.
Echo młodzieńczej fascynacji światem przyrody nacechowanej bezpośrednią obecnością Boga potwierdza francuski pisarz, polityk i dyplomata François-René de Chateaubriand – w swoim chyba najsłynniejszym dziele „Geniusz chrześcijaństwa”. Chateaubriand stworzył epopeję człowieka natury (3). Za przykładem św. Franciszka, autora „Pieśni słonecznej”, oczarowany harmonią świata, obserwuje żywioł słońca kryjącego się pod obłokami zachodu, ze świadomością, że w tym samym czasie inny widz wita je u wrót wschodnich. Olśniony obserwuje to „perpetuum mobile Stwórcy”, które sprawia, że bezustannie słońce wschodzi, przyświeca południowym promieniem i zachodzi nad światem. Z zachwytem więc zwraca się do Boga jak niegdyś brat wszystkich stworzeń z ziemi umbryjskiej:
Boże chrześcijan, na bezdenności niebios i mórz wyryłeś najdzielniej ślady wszechmocności twojej! Miliony rozsianych gwiazd na niebieskiej przestrzeni, księżyc pośród firmamentu zawieszony, morze bez granic, nieskończoność na niebie i wodzie. Nigdy widoczniej nie objawiłeś człowiekowi twojej potęgi, jak owej nocy, kiedy rzucon między gwiazdy i morza nad sobą i pod sobą bezdenności poczuwa (4).
Jest rzeczą bezsporną, że specyfiką młodości jest wrażliwość estetyczna i emocjonalna, a w konsekwencji zachwyt, zaś organicznymi motywami, które splatają się w sercu człowieka są wyobraźnia i uczucie. Sprzeniewierzenie się udzielonym charyzmatom nie jest niczym innym jak odmowną odpowiedzią na apel Stwórcy, by stać się „piewcą i heroldem Wielkiego Króla”. Jest odmówieniem udziału w modlitwie. Młodzi chcą „sięgać miar” Bożych, postawić sobie najwyższe wymagania i oto – po głębszym zastanowieniu – musimy przyznać, że są one analogiczne do tych, które stawia sobie święty.
Oczywiście modlitwa powinna wyzwalać ku prawdzie i dobru, ale również stwarzać horyzont piękna pomimo niewystarczalności słów. Zdaje się, że podobną, młodzieńczą świadomość niewystarczalności przeżywał dziewiętnastoletni Cyprian Kamil Norwid, czemu dał wyraz w wierszu pt.: „Do piszących”:
Słowa moje, lecz słowa?… – blaszki pozłacane,
mdłym dźwiękiem gadające! Grosze połamane (…),
Gdy nawet słów brakuje, gdy otumaniona,
Dusza, co począć, nie wie – albo raczej może
Wie wszystko – i do Ciebie woła: P o m ó ż, B o ż e! (5)
Jednakże, niewystarczalność słowa może uczyć pokory i trwania przed Bogiem w milczeniu. Wielkość Boga, który w innym wierszu Norwida pt. „Modlitwa” „poprzez wszystko przemawia” i małość człowieka, który nie znajduje słowa „do odpowiedzi godnej”, gdyż jakiekolwiek jego słowo, mające wyrazić jego wewnętrzną modlitwę, jest niewspółmierne z jej intymnością tak, że próbując ją wyrazić – „kłamie”, skłania go do jedynie możliwej modlitwy niemowlęctwa, modlitwy milczenia. Dopiero ona staje się prośbą: „Twojego w piersiach mam i czczę anioła – To rozwiąż jeszcze głos – bo anioł woła” (6).
Być może tak odmienne ujęcie modlitwy młodzieży ktoś kto jest przyzwyczajony do swojskiej jej stereotypowości, może odebrać nieomal jak „szarganie świętości” – jednak są to pozory. Przywołajmy więc w tym miejscu jeden z najpiękniejszych obrazów ośmielających do czułej zażyłości z Bogiem nakreślony w księdze Ozeasza: „Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swojego policzka niemowlę – schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go” (Oz 11,4).
Nie jest zatem niespodzianką, że współczesny człowiek, szczególnie młody, odczuwa potrzebę przyjmowania blasku i dostojeństwa piękna dzięki wierze w nieustającą miłość Boga wyrażoną poprzez zbawczą moc Jezusa Chrystusa, Pana wszelkiego stworzenia. W tym misterium zdobywa człowiek zarówno świadomość niezastąpionej wartości modlitwy, jak również transcendentnej czułości.
1 Jan Paweł II, List apostolski Novo millenio inuente, nr 32.
2 Por. Z. Kijas, Modlitwa i kontemplacja św. Franciszka, Kraków 2002, s. 126.
3 Por. A. Thibaudet, Historia literatury francuskiej. Od Rewolucji do lat trzydziestych XX wieku, Warszawa 1997, s. 44.
4 F. R. de Chateaubriand, Geniusz chrześcijaństwa, Poznań 2007, s. 29-30.
5 C. K. Norwid, Pisma wybrane. Wiersze, t. 1, Warszawa 1968, s. 248.
6 Tamże, s. 167.