„W owych dniach wyszedł dekret cesarza Augusta…” (Łk 2,1)
Dla historii świata szczególnie dwa wydarzenia mają przełomowe znaczenie. Jedno
to Boże Narodzenie a drugie to śmierć krzyżowa Jezusa Chrystusa łącznie z Jego chwalebnym zmartwychwstaniem. Czy kto wierzy w Boga czy nie wiara nasza czy niewiara tych wydarzeń
nie są w stanie wymazać z dziejów ludzkości od zaistnienia pierwszych ludzi aż do zakończenia tego świata.
Od narodzenia się Syna Bożego, czyli Jezusa Chrystusa, dzielimy historię świata na „przed Chrystusem” i „po Chrystusie”. Obojętnie czy zmienimy nazwę na „przed naszą erą” i „po naszej erze”. Faktem pozostanie, że zapowiedziany przez Stary Testament Mesjasz-Zbawiciel przyszedł na ten świat i dał światu swoje piętno to jest chrześcijańskie. Stary Testament jako Słowo pochodzące od Boga, czyli jako Słowo natchnione w przeróżny sposób przygotował to epokowe wydarzenie. Myśli te ujął autor Listu do Hebrajczyków w jednym zdaniu, stawiając je jako „proemium”, jako uroczyste i wstępne orędzie do swojego listu: „Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do Ojców przez proroków i na koniec tych dni przemówił do nas w Synu”.
Tłumaczyłem dosłownie grecki tekst, gdyż nieco inne jest przemówienie „przez kogoś”
a inne „w kimś”. Stąd to zwrot „en kyio – w Synu” wskazuje na swoisty charakter mówienia Bożego. Prorocy byli tylko pośrednikami, powołani przez Boga do przekazania Słowa Bożego. Syn Boży, zapowiedziany Mesjasz – Pomazaniec – gr. Christos – łac. Christus – jest „Słowem”. „Ono było na początku u Boga i Bogiem było Słowo „ (J 1,1-3). Tak św. Jan wprowadza nas już na początku swojej Ewangelii w tajemnicę Syna Bożego, który stał się człowiekiem i „A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1,14). Bóg przemawia „w Synu” znaczy więc, że Syn Boży przekazuje nam to co Jego Ojciec ma nam do przekazania.
Na wydarzenie Bożego Narodzenia czekał także pogański świat. To oczekiwanie było związane z szukaniem „istoty” rządzącej światem. Szukali geniusze – Platon, Arystoteles i wielu innych. W prawdzie na istotę poza nami, kierującą tym światem wskazuje całe stworzenie.
Św. Paweł użył tu formuły: „per ea quae facta sunt” – Bóg objawia się przez „rzeczy stworzone”.
Żeby jednak poznać Boga, Boga jako osoby, sam Bóg musiał to uczynić. Stąd to notujemy jako historyczne objawienia się Boga Abrahamowi jako osoby. Owszem Adam i Ewa mieli kontakt z Bogiem osobowym, ale przez grzech, nazywany pierworodnym, zaprzepaszczono żywą relację z Bogiem. Człowiek stworzył sobie namiastek „Boga”. Warto czasem sięgnąć do mitologii, by zauważyć chaos religijny.
Św. Paweł na Areopagu w Atenach mówi nam o tym, ale także o szukaniu Boga prawdziwego. Postawiono ołtarz „Bogu nieznanemu”. Lecz filozofowie nie byli przygotowani
na przyjęcie wieści o zmartwychwstaniu Jezusa. Zresztą wieść o zmartwychwstaniu Jezusa podobnie jak wieść o narodzeniu się Syna Bożego poczętego w łonie Dziewicy Maryi przez Ducha Świętego mimo przygotowania przez Stary Testament wymaga wiary – a ta z kolei jest łaską.
Wystarczy tu przytoczyć pochwałę Jezusa Chrystusa po wyznaniu wiary w Jego synostwo Boże przez św. Piotra pod Cezareą Filipową. Jezus zapytał swoich uczniów o opinię ludu o Nim: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego”. Tak Jezus często siebie nazywał, unikając tytułu Mesjasza. Oczekiwano bowiem Mesjasza politycznego, który miał przepędzić Rzymian z Ziemi Świętej i przywrócić potęgę Królestwa Dawidowego. A Jezus nie był takim „Królestwo moje
nie jest z tego świata” powiedział przed Piłatem.
Apostołowie odpowiedzieli na to co usłyszeli od ludzi, że Jezus to Jan Chrzciciel,
to Eliasz, to prorok Jeremiasz, czy jeszcze kto inny. Gdy Jezus zapytał apostołów: „A wy za kogo mnie uważacie” byli zapewne zakłopotani. Wysunęli Piotra. Jesteś pierwszy apostoł. Mistrz bierze cię tam gdzie nas nie zabiera. Odpowiedz! Wtedy Piotr wyznał: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Wielce Uwielbionego” to znaczy Synem Boga. Jezus Chrystus pochwalił odpowiedź Piotra, jednakże
z bardzo wymownym dodatkiem: „Błogosławiony jesteś Szymonie Synu Jony, ale nie ciało i krew ci to objawiły, lecz Ojciec mój, który jest w niebie” Trzeba zaznaczyć, że wyznania w bóstwo Jezusa miały właściwie miejsce po zmartwychwstaniu. Tak to też widzi św. Paweł: „Jeśli ustami wyznasz, że Panem jest Jezus, a w sercu uwierzysz, że Bóg wskrzesił Go z martwych, będziesz zbawiony. Wiara bowiem prowadzi do usprawiedliwienia a wyznanie do zbawienia” (Rz 9.10.).
Z tym większym podziwem trzeba patrzeć na wiarę z przed zmartwychwstania. Taką wiarę miał św. Józef. Bliski zwątpienia, co zrobić z Maryją, z jego przyszłą małżonką, gdy zauważył,
że ona jest „brzemienna”. To już Bóg wkracza w akcję. Anioł Józefowi we śnie wyjaśnia, że „poczęła z Ducha Świętego”. Ludzie Starego Testamentu nie za wiele wiedzieli o Duchu Świętym. W każdym razie św. Józef uwierzył. Podobnie zresztą było z Maryją. Pyta się: „Jakże się to stać ma, skoro nie znam męża”. I ona uwierzyła: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Słowa twego”. Gdy Maryja poszła do św. Elżbiety, by być przy niej, starszej
od niej, św. Elżbieta natchniona Duchem Świętym wypowiedziała znamienne słowa: „Błogosławionaś, któraś uwierzyła…” Warto w tym kontekście wspomnieć o słowach Jezusa zmartwychwstałego, które powiedział do „niewiernego” Tomasza, który widział i dotknął rany Jezusa i włożył rękę w Jego bok” Jezus nie pochwalił Tomasza, który wyznał: ”Pan mój
i Bóg mój”. Owszem nie ganił. Ale mówi: ”Uwierzyłeś Tomaszu, boś mnie widział, błogosławieni ci wszyscy, którzy nie widzą a wierzą”. Św. Józef nie widział i uwierzył. Podobnie i Matka Jezusa. My wszyscy, którzy wpatrzeni jesteśmy w tę małą śnieżnobiałą hostię, którzy
po podniesieniu w czasie mszy św. śpiewamy „oto wielka tajemnica wiary”, którzy „czcimy Jezusa ukrytego w Sakramencie” obejmuje sam Jezus eucharystyczny swoim błogosławieństwem, kiedy przeżywamy każdorazowo Boże Narodzenie w przyjęciu „Komunii Świętej”. Podobnie jak zmartwychwstanie Jezusa można rozpatrywać historycznie (śmierć-zmartwychwstanie)
i teologicznie (uniżenie–wywyższenie) tak też i Boże Narodzenie. Teologicznie jako „wcielenie się” Syna Bożego i historycznie według dokładnego opisu św. Łukasz (2,1-14). Wyznajemy przecież „który dla nas i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba i za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy” . Św. Paweł tę prawdę ujął bardzo precyzyjnie w Ga 4,4: „Gdy nadeszła pełnia czasu Bóg zesłał Syna swojego narodzonego z niewiasty, narodzonego pod Prawem,
aby nas wykupić z pod Prawa i uczynić dziećmi Bożymi.”
Paweł ma na myśli Prawo Starego Zakonu. Św. Łukasz w historycznym opisie Bożego Narodzenia prawo cywilne. Wtedy rzymskie rządy nad półświatem sprawował cesarz Augustus Octawian, „divus Augustus” – boski Augustus. Rozpoczynając swój opis św. Łukasz nadaje narodzeniu Jezusa historyczne znaczenie o zasięgu powszechnym i znaczeniu światowym. To cesarz wprowadził obowiązek spisu ludności, celem ściągnięcia podatków. Św. Józef pochodzący „ z domu i rodu Dawida” musiał się więc wywiązać z tego obowiązku. Dla
św. Łukasza to wydarzenie historyczne staje się jednak okazją do podkreślenia wydarzenia historyczno – zbawczego, gdyż Jezus narodził się w „mieście Dawidowym”. W ten sposób Łukasz wskazał także na spełnienie się proroctwa Micheasza (Mi 5,1) oraz na funkcyjną rolę jaka spełnić ma obiecany od wieków Mesjasz”. Sam fakt narodzenia się Jezusa św. Łukasz opisuje w dwóch zdaniach: „ I porodziła syna swego pierworodnego a owinęła go w pieluszki, i położyła go w żłobie, gdyż miejsca nie mieli w gospodzie” (Łk 2,7).
Owinięcie w pieluszki świadczy o tym, że Jezus był normalnym dzieckiem,
był człowiekiem do nas podobnym we wszystkim oprócz grzechu.
Jak sobie można „żłobek” wyobrazić? Jest możliwe, że gospoda-dom był zajęty, dom parterowy. Pod nim mogło być pomieszczenie, rodzaj piwnicy, służący też jako stajnia, lub obora. Orygenes pisząc o narodzeniu Jezusa opisuje także miejsce: „Pokazuje się w Betlejem gdzie się narodził oraz żłób, w którym Go położono”. Określenie „pierworodny” jest terminem technicznym dla pierwszego dziecka, syna, którego ofiarowało się Bogu. Nie znaczy to jednak „pierwsze dziecko po którym następują dalsze”.
W noc Bożego Narodzenia spieszymy się na „pasterkę”. Tylko w tej świętej nocy czytana jest Ewangelia o żłóbku i o pasterzach. Oni to „przybieżeli do Betlejem”. Włączając pasterzy
jako historyczne wydarzenie w noc Bożego Narodzenia, Łukasz podnosi je do właściwej rangi,
do tajemnicy Wcielenia. Syn Boży, odwieczny Logos, przyjmuje nasze ludzkie ciało, stając się człowiekiem (J 1,14). Nie bez powodu klękamy wtedy na kolana odmawiając nasze Credo – Wyznanie wiary, a także przy czytaniu Prologu do Ewangelii św. Jana przewidziane na trzecią mszę św. Bożego Narodzenia, na ogół w południe. Klękamy jak przed tajemnicą drugiego wcielenia, to jest Eucharystii, kiedy żłobkiem dla odwiecznego Logosu staje się nasz codzienny ludzki pokarm – chleb.
W pobliżu Betlejem w stronę pustyni znajdują się pastwiska. W nocy zmieniają się pasterze, którzy strzegą owiec, może mniej przed złodziejami, ile przed dzikimi zwierzętami. Rolnicy i pasterze należą do grupy nazwanej przez ST am haares – lud ziemi. W każdym razie
był to jeszcze niższy stan od mieszkańców miast. Takim „prostaczkom” objawił Jezus swojego Ojca (Mt 11,25-27; Łk 10,21,22).
Trzeba dobrze odróżnić. Pasterze nie byli „prostakami” jakich dzisiaj można spotkać,
tych z Kodu i innych podobnych tego pokroju. Pasterzom zaś sam Bóg objawił swojego Syna,
aby On jako dobry Pasterz mógł dbać o swoją owczarnię, o Kościół. Jaka przedziwna święta logika tkwi w nocy betlejemskiej kiedy anioł zwiastuje pasterzom Ewangelię jeszcze przed
jej napisaniem.
Anioł zwiastowania określa to dzieciątko w żłóbku jako soter – Zbawiciel, wyjaśniając właściwie, podobnie jak Józefowi we śnie właściwe imię dzieciątka: Jehoszuach – Jezus,
to znaczy Zbawiciel. O Mesjaszu zaś o Jego przyjściu marzył każdy pobożny Izraelita i o nim więcej czy mniej wiedziano. Mesjasz – pomazaniec był każdy król Izraela. Historia „Narodu Wybranego” kreśli ich dzieje. Niestety po części bardzo smutne. Obecny zaś król Herod, nie z łaskawości Boga Izraela był powołany, ale Cezara Rzymu, okupanta Ziemi Świętej. Stąd oczekiwano politycznego Mesjasza, choć zapowiedzi proroków były z goła inne. Mesjasza innego pokroju, którego anioł zapowiedział, ten pachołek Rzymu chciał zgładzić. Anioł dodaje jeszcze trzeci tytuł dziecięciu: Kyrios – Pan. Aramejskie mar – a w tym języku anioł ogłasza „dobrą nowinę” przysługiwał w ST Bogu. Pierwotna gmina chrześcijańska odprawiająca liturgię „łamania chleba” w swoim języku wołała „Maranatha” – Panie nasz przyjdź. Anioł chce pasterzom powiedzieć” ten Mesjasz jest bardzo bliski Bogu, skoro go tak nazywa. Jak wiemy później tytuł Kyrios stał się podstawowym określeniem Jezusa Zmartwychwstałego, zwycięzcy grzechu, śmierci, piekła i szatana oraz podstawą wyznania wiary.
Jak blisko Boga jest ten malutki „Kyrios” objawia także „mnóstwo zastępów niebieskich”. Zwiastując pasterzom pokój, może ochłonęli już z pierwszego wrażenia, gdy „anioł Pański stanął przy nich i jasność Pańska zewsząd ich oświeciła”. Pasterze mogą też być wzorem dobrej woli
a ściślej mówiąc powołania do „pójścia na Jezusem”. Pasterzy wołał anioł. Nas woła Jezus podobnie jak ongiś Apostołów: „Pójdźcie za mną”.
Właściwe znaczenie Bożego Narodzenia dzisiaj jest związane z wołaniem Jezusa
do wszystkich ludzi dobrej woli: „Pójdź za mną”. W XXI wieku żyje 1,5 miliarda chrześcijan, ściślej, którzy nazywają się chrześcijanami. Inaczej by świat wyglądał, gdyby też nimi faktycznie byli. Dla wszystkich Jezus się narodził jako „Zbawiciel”. Św. Jan Paweł II z perspektywy historii chrześcijaństwa w pierwszej swojej encyklice Redemptor Hominis dodał, „Jedyny Odkupiciel człowieka” .
Przed krzyżem Zbawiciela klęczał św. Franciszek, ale przygotował mu także pierwszą inscenizację Jezo narodzin, żywą stajenką. Franciszek nie znał nic innego jak Syna Bożego
jako swojego jedynego Pana: „Deus meus et omnia”