Duchowość Franciszkańska na co dzień i od święta.
Po franciszkańsku szukać prawdy i żyć prawdą. 

Wiara jest źródłem prawdy. Jest jedyną drogą poznania Boga. Jest jedyną drogą dogłębnego poznania drugiego człowieka. W końcu samego siebie. Tylko w wierze można prawidłowo poznać, ocenić to, co się dzieje w świecie, co wydarza się wokół nas. Przed Piłatem Jezus powie, że przyszedł dać świadectwo prawdzie: Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie (J 18,37). Jezus dlatego uczył wiary, bo ona jest źródłem prawdy. Człowiek może normalnie żyć jedynie w przestrzeni prawdy. Choć człowiek może kłamać, może żyć w zakłamaniu, ono jednak zawsze znajduje swój koniec. Zakłamanie nie jest wieczne. Nie jest nawet długotrwałe. Kłamstwo istotnie ma krótkie nogi. Można kłamać dziesięciolecia, można kłamać przez całe życie. Ale wtedy prawda pojawi się albo u jego schyłku, albo zostanie ukazana po śmierci tego, kto z kłamstwa uczynił sposób na życie. Franciszek w Liście do Wiernych zauważa, że tylko w przestrzeni prawdy możliwy jest hołd składany Bogu: Miłujmy więc Boga i uwielbiajmy Go czystym sercem i czystym umysłem, bo On, tego ponad wszystko pragnąc, powiedział: Prawdziwi czciciele będą czcić Ojca w duchu i prawdzie (J 4, 23). Wszyscy bowiem, którzy cześć Mu oddają, powinni Go czcić w duchu prawdy (por. J 4, 24) (2LW 19-20). Dlatego przez całe życie będzie poszukiwał prawdy: Bardzo pilnie badał i z największą pobożnością usiłował dociec, w jaki sposób, na jakiej drodze, czy jakim pragnieniem mógłby jeszcze doskonalej przylgnąć do Pana Boga, według rady i życzenia Jego woli. Taka była jego największa filozofia, takie największe pragnienie płonęło w nim zawsze, póki życia, żeby dowiadywać się od prostaczków, od mądrych, od doskonałych i niedoskonałych, o sposób, w jaki mógłby kroczyć drogą prawdy i osiągnąć wysoki zamierzony cel (1Cel 91). Tylko człowiek żyjący w prawdzie jest w stanie przeniknąć motywacje drugiego człowieka. Opowiada Celano: W tych samych dniach przybył do Asyżu z Lukki pewien młodzieniec szlacheckiego pochodzenia, chcąc wstąpić do zakonu. Przedstawiony świętemu Franciszkowi, na kolanach, ze łzami prosił, żeby go przyjął. A mąż Boży, popatrzywszy na niego, zaraz poznał w duchu, że nie kieruje się on duchem, ale ciałem. Powiedział mu: O nędzny i cielesny człowieku, dlaczego myślisz, ze można kłamać Duchowi Świętemu i mnie? Płaczesz cieleśnie, a serce twe nie przestaje z Bogiem. Idź, ponieważ nie myślisz w sposób duchowy. Zaledwie to powiedział, dają znać, że u drzwi stoją rodzice, pragnący syna odebrać i zabrać ze sobą. Ten wyszedł do nich na zewnątrz i dobrowolnie wrócił do domu. Przeto bracia dziwili się i chwalili Pana w jego świętym słudze (2Cel 40). 

Możemy z wielką ufnością modlić się, aby Duch Święty ukazał nam prawdę o nas samych. Wprawdzie Słowo Boga jest, jak mówi autor Listu do Hebrajczyków jak miecz obosieczny (por. Hbr 4,12), jest ono jednak raczej jak precyzyjny instrument w dłoni doskonałego chirurga. Lękamy się prawdy, najczęściej bowiem mówimy sobie tzw. prawdę, to, co nam się wydaje, że jest prawdą; mówimy ją sobie bez litości, bardzo okrutnie: powiem ci, co naprawdę o tobie myślą inni ludzie; powiem tobie, jak to było naprawdę! Wiara poucza nas, że jesteśmy odpowiedzialni za prawdę. Prawda woła o odpowiedzialność. Powie św. Paweł Apostoł, że prawdę wolno czynić tylko w miłości (Ef 4,15). Są i takie prawdy o innych ludziach, których nam nie wolno ujawnić. Są takie prawdy, które mamy obowiązek zabrać ze sobą do grobu. Czasem człowiek nie jest w stanie unieść pewnej prawdy. Prawdą można zabić. Czyżby zatem wolno było kłamać? Kłamstwo to zatajenie prawdy należnej. Mogę komuś odmówić odpowiedzi na zadane pytanie. Kohelet zauważy: kto przysparza wiedzy – przysparza i cierpień (Koh 1,18). Czyżby zatem byłoby lepiej nie poznawać prawdy? Mamy obowiązek dociekać prawdy. Franciszek przed krzyżem u św. Damiana modli się o wiarę prawdziwą. Nie jest to jednak obowiązek absolutny. Obowiązek ten wiąże nas w takiej mierze, w jakiej jest to dla nas potrzebne i możliwe. Służba prawdzie jest trudna. Wymaga przekroczenia siebie samego. Wymaga modlitwy, myślenia. By prawdę czynić w miłości trzeba bardzo dużo myśleć. Trzeba olbrzymiego namysłu. Żeby prawdą nie skrzywdzić. Żeby prawda była ku zbudowaniu. Prawda woła także o przebaczenie. Ja mogę nie być zdolny do przebaczenia. Ale gdzieś tam, na końcu, prawda zawsze o przebaczenie woła. Prawda woła o już tu, na ziemi, sprawiedliwy sąd. To nie jest także dopiero sąd Boski będzie sprawiedliwy. Sądy ludzkie jak najbardziej mogą i powinny być sprawiedliwe. Jeżeli jestem depozytariuszem rodzinnej prawdy, powinienem ujawnić dziecku/wnukowi prawdy, które mogą wywierać niedobry wpływ na życie syna/córki, wnuka/wnuczki, siostrzenicy, bratanka. Mają prawo to wiedzieć, choćby po to, by się tego dowiedzieć od tej prawdy od osób postronnych, nieprzychylnych. Na pewno trzeba ujawnić obecność chorób dziedzicznych. A także bolesną rodzinną przeszłość. Mamy być zawsze świadkami prawdy. Świadek to ktoś, kto w razie potrzeby broni prawdy, mówiąc: to nieprawda. Może sobie myślę: co ja mogę, jestem w podeszłym wieku, ja mam już tych lat sporo, ze mną nie liczy się nikt. Mnie każą być cicho. O nie. Kłamstwo chce, by wszyscy mu przyklaskiwali. Wystarczy choć jedna osoba, która powie: to nieprawda i już nie ma komfortu. Dziś ludzie nie chcą wiedzieć. Chcą mieć spokojne życie, chcą zajmować się swoimi problemami. Poznanie prawdy bywa męczące, początkowo bowiem jest nudne. Jak wiele grzechów jest popełnianych z powodu nieznajomości prawdy. Nie znając prawdy, latami popełniamy wciąż te same błędy. Dlatego rozjaśnij, Panie, ciemności naszych serc. Daj nam Panie prawdziwą wiarę, niezachwianą nadzieję i doskonała miłość, abyśmy wypełniali Twe święte i prawdziwe posłannictwo.