Jak bardzo boli nieufność. Nie tylko dzieci i młodzież odbierają kontrolę jako podważanie ich zdolności do samodzielnego kierowania swoim życiem. Nieufność oznacza, pewnie, że nie zawsze i nie wszędzie, że kogoś uważam za zdolnego do oszustwa. Boli nas nieufność okazywana w rodzinie, ze względu na miejsce pochodzenia czy narodowość. Zaiste błogosławieni są ci, którzy chcą i potrafią wznieść się pond uprzedzenia jakiegokolwiek rodzaju. Okazanie komuś zaufania to najlepszy sposób zaskarbienia sobie czyjejś lojalności. Nieufność jako utrwalona postawa jest szczególnie niebezpieczna w przestrzeni duchowej. Prowadzi do poszukiwania pewności zbawienia (oraz potępienia osób nielubianych) za wszelką cenę, w najbardziej nawet absurdalnych objawieniach. Kiedy indziej przejawia się niewiarą w odpuszczenie grzechów. Pojawi się wtedy wielogodzinna spowiedź, wyznawanie tych samych grzechów. Krańcowym przejawem nieufności nie tylko w dziedzinie religijnej będzie przeświadczenie, że jest się przez Boga i ludzi nielubianym. Zauważmy, że gdyby Tomasz skorzystał z Chrystusowej propozycji, wcale nie osiągnąłby pokoju ani pewności zmartwychwstania. A może mu się zdawało? Może to był tylko ktoś do Chrystusa podobny? Tak przecież dzieje się z ludźmi nieufnymi. Nawet spełnienie wszystkich stawianych przez nich warunków nie owocuje zaufaniem. Oni po prostu nie są w stanie zaufać. Może nawet nie chcą? Dla wielu nieufność to dowód inteligencji… Błogosławieni są ci, co Bogu zaufać chcą i potrafią. Będą się bowiem mogli radować pewnością bycia miłowanym, nie będą powątpiewali w to, że grzechy istotnie zostały im odpuszczone. Zaufanie Bogu jest także kryterium zaufania ludziom. Ci, którzy całą swą ufność w Bogu złożyli (por. Ps 40,2), na pewno są godni naszego zaufania.