Rocznica założenia Zakonu Braci Mniejszych

Wielowiekowa tradycja Zakonu przekazała nam, że dnia 16 kwietnia 1209 r.  św. Franciszek założył Zakon Braci Mniejszych, a papież Innocenty III zatwierdził ustnie sposób naszego życia. W tym dniu św. Franciszek przyrzekł papieżowi “posłuszeństwo i cześć”. Papież Honoriusz III bullą “Solet annuere” z dnia 29 listopada 1223 r. zatwierdził Regułę św. Franciszka.

“Widząc błogosławiony Franciszek, że Pan pomnażał jego braci w liczbę i zasługi – było ich już jedenastu mężów doskonałych, zgodnie pragnących realizować ten sam ideał – rzekł do owych jedenastu, on jako dwunasty oraz ich ojciec i przewodnik: “Widzę, bracia, że Pan chce w swoim miłosierdziu powiększyć naszą wspólnotę. Pójdźmy więc do naszej Matki, Świętego Kościoła Rzymskiego, i przedstawmy najwyższemu Pasterzowi, co Pan zaczął działać za naszym pośrednictwem, abyśmy mogli kontynuować według jego woli i rozporządzenia to, co rozpoczęliśmy”.

Propozycja Ojca spodobała się braciom. Gdy mieli wyruszyć w drogę w kierunku Kurii Rzymskiej, Święty rzekł: “Wybierzmy jednego spośród nas na naszego przewodnika, którego będziemy uważać jakoby wikariusza Jezusa Chrystusa. Pójdziemy tam, gdzie on nam wskaże, a kiedy zarządzi odpoczynek zatrzymamy się”. I wybrali brata Bernarda, pierwszego naśladowcę Franciszka, i byli mu posłuszni zgodnie z propozycją Świętego.

Szli pełni radości rozmawiając o sprawach Bożych. Nie mówili niczego, co by nie było na chwałę Boga albo z pożytkiem dla duszy. Często oddawali się modlitwie. Pan zaś przygotowywał dla nich miejsca odpoczynku i sprawiał, że ludzie dawali im to, czego potrzebowali.

Przybywszy do Rzymu, spotkali tam biskupa Asyżu, który przyjął ich z wielką radością. Biskup bowiem darzył szczególnym szacunkiem Franciszka i wszystkich jego braci. Lecz nie znając przyczyny ich przybycia, ogarnął go niepokój, gdyż lękał się, czy może czasem nie postanowili opuścić Asyżu, gdzie Pan zaczął przez nich dokonywać rzeczy godnych podziwu. Był dumny i szczęśliwy, mając w swej diecezji tak gorliwych ludzi, po których życiu wzorowym wiele dobrego się spodziewał. Kiedy jednak dowiedział się o celu ich podróży i o ich zamiarach, uradował się wielce i obiecał, że będzie im służył radą i pomocą.

Biskupa Asyżu łączyły więzy przyjaźni z biskupem sabińskim, kardynałem Janem od Świętego Pawła, człowiekiem pełnym łaski Bożej, który szczególnie miłował ludzi żyjących święcie. Jemu to biskup Asyżu już wcześniej opowiedział o Franciszku i jego braciach, dlatego kardynał gorąco pragnął zobaczyć Świętego oraz któregoś z jego naśladowców. A kiedy dowiedział się, że są w Rzymie, zaprosił ich do siebie i przyjął z szacunkiem i miłością.

Przebywając przez kilka dni u niego, bardzo go zbudowali swoimi rozmowami i przykładem. Skoro kardynał przekonał się, że to, co o nich słyszał, odpowiada prawdzie, z pokorą i pobożnością polecił się ich modlitwom oraz poprosił, aby okazali mu specjalną łaskę, uważając go odtąd za jednego spośród nich. Następnie spytał Franciszka, w jakim celu przyszedł do Rzymu. Gdy Święty wyjawił mu swój zamiar i postanowienie, zaofiarował się jako jego rzecznik w Kurii Rzymskiej.

Poszedł więc do Kurii i powiedział papieżowi Innocentemu III: “Spotkałem pewnego człowieka naprawdę świętego, który pragnie żyć według ideału ewangelicznego, realizując we wszystkim doskonałość ukazaną w Ewangelii. Jestem przekonany, że Pan chce za jego pośrednictwem ożywić na całym świecie wiarę świętego Kościoła”. Na te słowa papież bardzo się zdumiał i polecił kardynałowi, aby przyprowadził doń Franciszka.

Następnego dnia kardynał przedstawił męża Bożego Najwyższemu Pasterzowi. Franciszek odsłonił przed nim całe swoje pragnienie. Papież, który odznaczał się bystrością umysłu i roztropnością, przyjął prośbę świętego według ustalonych norm. Potem skierował słowa zachęty do Franciszka oraz jego braci, pobłogosławił im i powiedział: “Idźcie z Panem, bracia, i głoście wszystkim pokutę tak, jak Pan was natchnie. Kiedy zaś Bóg wszechmogący zechce was powiększyć o liczbę i zasługi, przyjdźcie i dajcie mi o tym znać, a ja udzielę wam jeszcze większych przywilejów i powierzę wam bardziej odpowiedzialne zadania”.

Papież jednak chciał się upewnić, czy aprobata, której udzielił Franciszkowi, i łaski, które obiecał mu dać w przyszłości, są zgodne z wolą Pana. Dlatego, zanim pożegnał się ze Świętym, rzekł jemu i braciom: “Moi synowie, wasz sposób życia wydaje mi się zbyt surowy i trudny. Co do was nie powątpiewam, bo wiem, że wasz zapał jest naprawdę szczery i wielki. Mój obowiązek każe mi jednak mieć na uwadze także tych, którzy pójdą w wasze ślady, aby przypadkiem ten styl życia nie wydał im się za surowy”.

Lecz widząc ich stałość w wierze i ich nadzieję mocno zakotwiczoną w Chrystusie, tak że nie chcieli odstąpić od swego szlachetnego zapału, rzekł błogosławionemu Franciszkowi: “Synu, idź i módl się do Pana, aby zechciał objawić ci, czy to, o co prosicie, pochodzi z jego woli. Kiedy poznam w tym wolę Boga, wyjdę na przeciw twoim pragnieniom”.

Święty zaczął się modlić, tak jak polecił mu papież. I oto Pan przemówił doń w duchu na wzór przypowieści: “Na pustkowiu mieszkała pewna kobieta uboga, ale bardzo piękna. Pewien bogaty król oczarowany jej urodą, zapragnął pojąć ją za żonę, spodziewając się, że będzie miał z nią piękne dzieci. Małżeństwo zostało zawarte i urodziło się wielu synów. Gdy byli oni już dorośli matka tak przemówiła do nich: “Moi synowie, nie wstydźcie się swojego niskiego stanu, gdyż w rzeczywistości jesteście synami króla. Idźcie do jego pałacu, a on da wam wszystko czego potrzebujecie”.

Kiedy stanęli przed królem, ten zachwycił się ich pięknością. A zauważając, że są do niego podobni zapytał ich: “Czyimi synami jesteście?” Oni odpowiedzieli, że są synami pewnej ubogiej kobiety zamieszkującej na pustkowiu. Wtedy król, wielce uradowany, uścisnął ich serdecznie i powiedział: “Nie bójcie się, gdyż jesteście moimi synami. Jeśli przy moim stole żywią się obcy, o ileż bardziej macie do tego prawo wy, którzy jesteście moimi prawowitymi dziećmi”. Król przeto polecił owej kobiecie, aby wysłała na jego dwór wszystkie dzieci, które miała z nim, by tutaj mogły się żywić”.

Święty Franciszek zastanowił się nad tą wizją, którą kontemplował podczas modlitwy, i zrozumiał, że to jego przedstawiała owa uboga kobieta.

Po skończeniu modlitwy Święty stawił się z powrotem przed papieżem i opowiedział mu w szczegółach całą przypowieść, jaką Pan objawił mu w czasie modlitwy. I dodał: “Ojcze Święty, to ja jestem ową biedną kobietą, którą Pan w swojej miłości i miłosierdziu uczynił piękną i zechciał, aby ona urodziła mu dzieci. Król królów obiecał mi, że będzie żywił wszystkich synów, których mi da, gdyż jeśli karmi On obcych, to daleko więcej będzie się troszczył o swoje dzieci. Jeśli Bóg daje dobra materialne grzesznikom, ponieważ kocha i chce zapewnić pożywienie wszystkim swoim dzieciom, to ileż bardziej będzie on wspaniałomyślny wobec ludzi ewangelicznych, którzy na to zasługują”.

Usłyszawszy te słowa papież zdumiał się wielce. Tym bardziej, że jeszcze przed przyjściem Franciszka także i on miał dziwne widzenie. Wydawało mu się bowiem, że bazylice św. Jana na Lateranie groziło zawalenie, gdyby nie podparł jej swoimi plecami jakiś zakonnik, nieduży i niepozorny. Papież przebudził się pełen strachu i zdziwienia, a jako człowiek mądry i wnikliwy rozważał, co miałoby oznaczać to widzenie. I oto po niewielu dniach przyszedł doń Franciszek i przedstawił mu swoje plany, jak to już powiedziano wyżej, i poprosił go o zatwierdzenie reguły, którą napisał w prostych słowach na podstawie Ewangelii, której wierne przestrzeganie leżało mu głęboko na sercu.

Papież widząc jego zapał w służbie Bożej i zestawiając w myśli swoje widzenie z widzeniem opowiedzianym mu przez męża Bożego, pomyślał w głębi duszy: “Zaprawdę to on jest owym świętym mężem, który podźwignie i wywyższy Kościół Boży”.

Papież uścisnął więc Franciszka i zatwierdził regułę, którą on napisał. Dał także jemu i braciom pozwolenie na głoszenie wszędzie kazań o pokucie, ale z tym zastrzeżeniem, że bracia, aby móc przepowiadać Słowo Boże, powinni otrzymać zezwolenie również od Franciszka. Tę aprobatę daną Franciszkowi papież potwierdził później na konsystorzu.

Uzyskawszy to wszystko, Franciszek złożył dzięki Bogu. Następnie ukląkł przed papieżem i z pokorą i pobożnością przyrzekł mu posłuszeństwo i cześć. Bracia zaś, z woli papieża, tak samo przyrzekli posłuszeństwo i cześć Franciszkowi. Po otrzymaniu błogosławieństwa od Najwyższego Pasterza poszli odwiedzić groby Apostołów. Kardynał Jan od Świętego Pawła wystarał się dla Franciszka i jego jedenastu braci o tonsurę, bo chciał, żeby oni wszyscy zostali włączeni do stanu duchownego”.
Legenda trzech towarzyszy, 46-52.

Odnowienie profesji:

Boże, nasz Ojcze, z wdzięcznością wspominamy dzień, w którym za sprawą Ducha Świętego, wezwałeś nas, abyśmy szli śladami Biedaczyny z Asyżu i byli w świecie zaczynem życia ewangelicznego. Świadomi daru Twego powołania, wyznajemy naszą wiarę, nadzieję i miłość, odnawiając z radością nasze śluby posłuszeństwa, ubóstwa i czystości, złożone przed laty w naszej braterskiej wspólnocie. Przyjmij, Panie, tę pokorną ofiarę naszej woli, a za wstawiennictwem Maryi Dziewicy Niepokonalnej, św. naszego Ojca Franciszka i wszystkich Świętych, wspomóż naszą słabość obfitością Twojej łaski. O to Cię prosimy przez Chrystusa Pana naszego. Amen.