Postanowienia
Przyszedł czas na postanowienia wielkanocne. Tak, tak. To nie pomyłka. Przywykliśmy już do tematu postanowień wielkopostnych i nie raz mogliśmy usłyszeć o nich z ust naszych przyjaciół, którzy w Popielec dzielili się swoimi planami na okres pokutny. Myślę, że każdy pamięta swoją Środę Popielcową. Od tego czasu może towarzyszyła myśl: Byle do Wielkanocy… Wielkanoc przyszła. Jedni odetchnęli z ulgą, bo udało się wytrwać. Inni żałują, bo niestety przyszedł upadek. Są i tacy, którzy „obudzili” się pytając: To już? Wielkanoc? Był jakiś Wielki Post? Tak, tak! To już Wielkanoc. I można zachować spokój, bo tak naprawdę wszystko się dopiero zaczyna.
Dzisiaj w Ewangelii słuchamy o pewnym początku w życiu dwóch apostołów – Piotra i Jana. Oni byli tymi spośród apostołów, których imiona występują w Ewangeliach bardzo często. Za pewnik przyjmuje się, że byli najbliższymi Jezusa ze wszystkich powołanych uczniów. Słuchali Jego nauk, byli świadkami dokonanych przez Niego cudów, byli bardzo blisko swojego Nauczyciela i Mistrza, a jednak będąc przy Nim nie wszystko rozumieli i nie wszystko przyjmowali do swojego życia. Dzień po Święcie Paschy apostołowie trwali w niedowierzaniu, w jakimś amoku i zarazem lęku po tym wszystkim, co się wydarzyło. W liturgii eucharystycznej dzisiejszej uroczystości słyszymy w Ewangelii, że kiedy Piotr i Jan po przyniesieniu przez Marię Magdalenę informacji o pustym grobie pobiegli tam, przeżyli swoistą przemianę. Wyraża to zdanie, które zostało napisane, nota bene, przez apostoła towarzyszącemu Piotrowi. Jan napisał w imieniu Piotra i swoim: „Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, że On ma powstać z martwych” (J 20,9). Byli blisko Jezusa przez cały okres Jego publicznej działalności i nie rozumieli.
Można być blisko Jezusa i nie rozumieć. Można być człowiekiem religijnym i nie rozumieć. Można przeżyć w wymarzony sposób Wielki Post i nie rozumieć. Można wytrwać w postanowieniach i nie rozumieć. Można być, jak się okazuje, najbliższym apostołem Jezusa i też nie rozumieć. To, co najbardziej zmieniło życie apostołów, to ujrzenie pustego grobu i szat Jezusa złożonych w stylu ich Mistrza. Później widzą Go w wieczerniku, nad jeziorem i w innych miejscach. Doświadczają w swoim życiu Zmartwychwstałego. Kiedy wydawać by się mogło, że przygoda towarzyszenia Jezusowi już się skończyła, okazuje się, że to było jakby nic w porównaniu do tego, co się dopiero zaczyna. Ani zostawienie swoich łodzi i sieci, ani słuchanie Go i dyskusje z Nim, ani wędrówki i inne duchowe przygody, które wynikały z towarzyszenia Mu nie zmieniły ich życia w takim stopniu jak owo ujrzenie pustego grobu i doświadczenie Zmartwychwstałego. Tutaj wszystko się zaczyna. Tutaj chrześcijaństwo się zaczyna. Przygoda każdego chrześcijanina ma swój początek w wyznaniu wiary, iż Chrystus zmartwychwstał i żyje. To jest prawda, która zmienia nasze życie, a właściwie nie tyle zmienia, co całkowicie daje nowe życie. Choć czas Wielkiego Postu to dobry czas na czyny pokutne, wyrzeczenia i postanowienia, to Wielkanoc jawi nam się jako początek. Jeżeli dziś wyznajemy wiarę, iż On zmartwychwstał i żyje, to zarazem przyjmujemy konkretny sposób chrześcijańskiego życia: „Tak przeto odprawiajmy święto nasze, nie przy użyciu starego kwasu złości i przewrotności, lecz na przaśnym chlebie czystości i prawdy” (1 Kor 5,8).