Obraz autorstwa Freepik
Czy można znaleźć i zobaczyć ślady Jezusa?
Czy jest możliwe, żeby zobaczyć miejsca, w których jeszcze widać i można rozpoznać jakiekolwiek ślady samego Jezusa, naszego Zbawiciela, względnie pobytu przynajmniej apostołów?
Wiadomo, że nie moglibyśmy zidentyfikować te miejsca, gdyby one pozostały nienaruszone. Miejsca uświęcone pobytem, życiem, męką, śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa możemy uznać za autentyczne tylko i wyłącznie wtedy, jeżeli te miejsca były otoczone czcią, a ta cześć pozostawiła swoje ślady. To ślady czci w miejscach świętych tych którzy w Niego uwierzyli, są dla nas argumentem autentyczności.
Miejsca, w których rozgrywały się wydarzenia biblijne, już we wczesnych wiekach chrześcijaństwa zostały zamienione na miejsca kultu: kaplice, kościoły, klasztory. Miejsca te były ze czcią zabudowywane, przekształcane, pokrywane drogocennymi materiałami, często marmurem. I te wszystkie ślady przebudowy są dla nas dzisiaj punktem orientacyjnym, są dla nas argumentem, kryterium dzięki którym rozpoznajemy te miejsca jako autentyczne. Na przykład: to tu Pan Jezus się urodził, dlatego, że ta Grota otoczona była czcią, nad tą grotą powstała bazylika; tutaj zamieszkał u św. Piotra, dlatego, że ten dom został zamieniony na kościół; tu uczynił cud, to tutaj Jezus wygłosił swoje błogosławieństwa dlatego, że to miejsce niedługo później też zamieniono na kościół; to tu Jezus modlił się i pocił się krwią, w Getsemani, bo nad tą skałą wybudowano bazylikę; to tu stał krzyż na Kalwarii i z tego Grogu zmartwychwstał, bo nad tymi miejscami powstał bardzo wcześnie kompleks Zmartwychwstania, dziś zwany Bazyliką Grobu.
I zdarza się często, że pielgrzymi są zawiedzeni. Spodziewali się zobaczyć miejsca nietknięte, miejsca w pewnym sensie dziewicze, tak jakby Jezus przed chwilą odszedł i jeszcze pozostał po Nim powiew, zapach, odcisk Jego sandała, krople Krwi. A tymczasem, po dwóch tysiącach lat, nie pozostały inne ślady, jak tylko ślady Jego uczniów, ślady tych, którzy w Niego uwierzyli i miejsca te przebudowali, zabudowali, pokryli marmurem, mozaikami, czasem innymi drogocennymi materiałami. Na tych miejscach, gdzie się modlono, powstawały sanktuaria.
Jednak potrafimy sobie wyobrazić, że nie we wszystkich miejscach, gdzie przebywał Jezus, powstawały obiekty czci chrześcijańskiej, obiekty kultu religijnego. Wiele miejsc, gdzie Jezus przechodził mimochodem, gdzie Jezus przebywał, gdzie szedł, głosił, zatrzymywał się, nie było objętych taką czcią od pierwszych wieków. Takim miejscem jest na pewno jest Jezioro Galilejskie. Po dwóch tysiącach lat co się zmieniło w tym jeziorze? Wiele rzeczy mogło się zmienić, powstały nowe zabudowania, jednak to jest to samo jezioro, ten sam zbiornik wodny, ta sama okolica, ten sam krajobraz wokół.
Przy odnajdowaniu takich miejsc przychodzi nam z pomocą nie tylko tradycja chrześcijańska, ale również geografia biblijna i archeologia, która potrafi odkryć i zidentyfikować wiele różnych okoliczności towarzyszących życiu codziennemu w epoce Jezusa.
Jezus niejednokrotnie przechodził ulicami Jerozolimy, stąpał po bruku, dotykał murów; jednak te mury były niezliczone razy burzone i odbudowywane, a nawet odkryty bruk rzymski został ułożony kilkadziesiąt lat po Chrystusie.
Natomiast na terenie posesji należącej do sanktuarium „święty Piotr in Gallicantu” odkryto coś niezwykłego. Pełna nazwa (po łacinie) oznacza tyle, co „święty Piotr tam gdzie kogut zapiał”. Jest to sanktuarium związane z męką Jezusa i z miejscem gdzie wspominano płacz Piotra, wtedy gdy kogut zapiał a Piotr „wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał” (Łk 22,62). Na terenie ogrodu odkryto uliczkę z kamiennymi schodkami, która z cała pewnością była używana w I wieku., zatem w czasach Chrystusa. Uliczka ze stopniami prowadzi w górę w kierunku Wieczernika a w dół w kierunku Doliny Cedron.
Wydaje się, że tą drogą szedł Jezus z apostołami, kiedy po Ostatniej Wieczerzy, po odśpiewaniu hymnu wyszli przez potok Cedron w kierunku Góry Oliwnej i do Ogrodu Oliwnego (Mt 26,20; Mk 14,26). Następnie po pojmaniu w Ogrojcu prowadzono Go do arcykapłana Kajfasza również tą drogą: „ci zaś, którzy pochwycili Jezusa, zaprowadzili Go do najwyższego kapłana, Kajfasza, gdzie zebrali się uczeni w Piśmie i starsi. A Piotr szedł za Nim z daleka, aż do pałacu najwyższego kapłana” (Mt 26,57-58).
Kamienne stopnie nigdy nie były czczone, nigdy na nimi nikt nie wybudował kościoła – ot uliczka jak każda inna. A jednak dziś stanowi swoistą relikwię, po tych kamieniach stąpał Jezus – zapewne niejednokrotnie – ale z pewnością udając się z Wieczernika do Ogrodu Getsemani, oraz pojmany prowadzony do Kajfasza.