W życiu św. Franciszka pojawiają się trzy znaczące w jego życiu kobiety. Pierwszą jest jego matka Pika, drugą – jego rodaczka Klara z Asyżu, a trzecią – pochodząca ze szlachetnego rodu Jakobina z Settesoli, którą miał darzyć „delikatnym uczuciem”, mającym raczej rysy niebiańskiej niż ziemskiej miłości, o czym mówi nam Tomasz Celano: „Jakobina z Settesoli, zarówno sławna jak i święta w mieście Rzymie, zasłużyła u świętego na szczególny przywilej miłości” (3 Cel 37,1). Uczucie to zostało potwierdzone zwłaszcza przed śmiercią Biedaczyny. 

Gdy „zapadł na tę chorobę, która zamykając serię wszystkich jego schorzeń, dopełniła szczęśliwego biegu życia błogosławionego zejściem, wtedy, na kilka dni przed śmiercią, chciał posłać po panią Jakobinę do Rzymu, ażeby co prędzej przybyła, jeżeli go jeszcze pragnie zobaczyć przed jego powrotem do ojczyzny niebieskiej, skoro tak żarliwie miłowała go jako wygnańca na ziemi” (3 Cel 37,3). 

Napisał wtedy do niej list: „Pani Jakobinie, służebnicy Najwyższego, brat Franciszek, biedaczyna Chrystusa, przesyła pozdrowienia i życzenia towarzystwa Ducha Świętego w Panu Jezusie Chrystusie. Wiedz, najdroższa, że błogosławiony Chrystus przez swoją łaskę objawił mi kres mego życia w niedalekiej przyszłości. Dlatego jeśli chcesz zastać mnie żywego, otrzymawszy ten list, śpiesznie przybądź do Świętej Maryi Anielskiej. Jeśli bowiem nie przyjedziesz do tego oto dnia, nie będziesz mogła zastać mnie żywego. I przynieś ze sobą włosiane płótno, w które zawiniesz moje ciało i wosk do pogrzebu. Proszę także, byś przyniosła mi te potrawy, które zwykłaś mi dawać, gdy byłem chory w Rzymie” (DbF 18,16-20).

Ta bez zwłoki wyruszyła w drogę i przybyła do Franciszka – jak należy przypuszczać – ze wszystkim, o co ją prosił na dzień swego pogrzebu. A gdy się posilił, pani Jakobina uklękła u jego stóp „ozdobionych ranami Chrystusa” i ze czcią je całowała i obmywała łzami. Bracia stojący obok mieli wrażenie, że mają przed sobą Marię Magdalenę u stóp Chrystusa.

Jakobina Normanni była żoną patrycjusza rzymskiego Gracjana Anicjusza Frangipane, barona Marino i właściciela Settizonio, skąd bierze się nazwa Settesoli. Urodziła się około 1190 roku. Miała dwóch synów: Jana i Jakuba, którzy byli senatorami w Rzymie. W 1217 roku była już wdową. Po 1230 roku zamieszkała w Asyżu.

Gdy w 1209 roku pokutnicy z Asyżu przybyli do Rzymu, by prosić papieża o błogosławieństwo dla prowadzonego przez nich stylu życia i zatwierdzenie ich „Reguły”, a ich przedłużający się pobyt w Rzymie zmuszał ich do proszenia o jałmużnę od drzwi do drzwi, pewnego razu zapukali do bram pałacu Settesoli-Frangipane, gdzie pani Jakobina przyjęła ich z uprzejmością. Od tego czasu powtarzające się wizyty i rozmowy z Franciszkiem przerodziły się w wielką przyjaźń, a pałac szlachcianki, gdy została wdową, stał się „domem dla braci”. A więc Jakobina z Settesoli stała się bardzo ważną współpracownicą rodzącego się w stolicy papiestwa Zakonu Braci Mniejszych.

Była bardzo przedsiębiorcza i odważna, a przy tym pobożna i serdeczna. Franciszek nazywał ją „bratem Jakobiną”. Była „franciszkańską Martą”. Opowiada św. Bonawentura: „Jednego razu podczas pobytu w Rzymie [Franciszek] miał ze sobą baranka, do czego skłoniła go cześć dla najcichszego Baranka. Gdy opuszczał miasto, podarował go szlachetnej matronie, pani Jakobinie z Settesoli, aby się nim opiekowała. Baranek zaś, jakby wykształcony w sprawach duchowych przez Świętego, nieodłącznie jej towarzyszył, gdy szła do kościoła, gdy tam przebywała i z niego wracała. Kiedy rankiem opóźniała się ze wstawaniem, baranek przynaglał ją rożkami i beczeniem, a swoim zachowaniem zachęcał, by spieszyła do kościoła. W ten sposób baranek, uczeń Franciszka, stał się nauczycielem pobożności i był przez nią chroniony jako godny podziwu i miłości” (Życiorys większy, VIII 7,8-11).

Jakobina, jak podaje tradycja, chciała namalować portret świętego Franciszka, gdy jeszcze żył, chcąc mieć jego obraz zawsze przy sobie. Jego kopia przechowywana jest do dziś w pustelni w Greccio. Franciszek przedstawiony na nim wyciera sobie chusteczką oczy. Pod nim widnieje napis: „Prawdziwy portret Serafickiego Patriarchy św. Franciszka z Asyżu, namalowany przez pobożną rzymiankę Jakobinę Settesoli”.

Po pogrzebie Franciszka, który w dużej części został sfinansowany przez Jakobinę, powróciła na krótko do Rzymu, by rozporządzić swymi majątkiem, po czym wróciła do Asyżu, i tu dopełniła swego żywota w pobliżu grobu swego ojca duchownego, wiodąc życie ubogiej i pokornej tercjarki, oddanej pokucie i dziełom miłosierdzia.

Zmarła 8 lutego 1239 roku. Została pochowana w kościele dolnym bazyliki św. Franciszka. W 1932 roku jej szczątki zostały przeniesione do krypty Świętego. Na urnie widnieje napis: „Brat Jakobina z Sottesoli – Tu spoczywa Jakobina święta i szlachetna rzymianka” (Fr[ater] Jacopa de Septemsoli – Hic requiescit Jacopa sancta nobilisque romana).