Dlaczego ludzie nie potrafią zabić duszy? Ponieważ nie leży w mocy drugiego człowieka sprawić, by ktoś stał się gorszy; żeby w sposób wolny wybrał zło. Prawdziwym nieszczęściem nie jest zabicie ciała. Tragedia zaczyna się w momencie, gdy człowiek dobry postanawia, że będzie zły. Zabite ciało człowiek odzyska i to jako uwielbione, czyli wolne od wszystkiego, co słabe i bolesne. Co jednak, gdy człowiek zatraci ciało i duszę? Nie jest tragedią to, co mnie spotka, gdy przed ludźmi przyznam się do Jezusa. Nieszczęście polega na tym, że ktoś małodusznie, dla spokoju ciała, wypiera się Jezusa przed ludźmi. Jeśli dusza jest czysta, nie potrzebuje się człowiek wstydzić swojego postępowania. Jezusowa przestroga przed możliwością wyjawienia tego, co się próbuje ukryć, jest apelem o troskę o duszę. Kiedy człowiek ulega panicznej trosce o ciało, wtedy zachowuje się w sposób przykry. Strach przed ludźmi skazuje człowieka na wieczne niewolnictwo. Od lęku przed ludźmi, przed ich dezaprobatą, przed wykluczeniem, jest świadomość przynależności do Boga. Ciało i tak trzeba będzie zostawić. Próg śmierci przekracza dusza. Wielu nie chce, aby tak było. Perspektywa nieistnienia dlatego jest tak kusząca, że niema w niej miejsca na ocenę postępowania człowieka. Bóg, który zna liczbę włosów i pozwala wróblom spadać na ziemie, może również dopuścić prześladowanie i męczeństwo. One są próbą wiary. Bóg natomiast ma całą wieczność, aby człowiekowi jego cierpienie wynagrodzić tym, do których przyzna się Jego Syn. Lęk przed potępieniem bardzo relatywizuje wszystkie inne obawy. Tylko ktoś otwarty na bojaźń Bożą, z wiarą i pokojem przyjmie utratę życia doczesnego. Ktoś, kto panicznie boi się ludzi, i tak będzie musiał umrzeć, wcześniej jednak będzie już za życia przeżywał piekło przymusu robienia tego, czego chcą inni, świadomości, że inni nim gardzą i że on sam nie żywi do siebie szacunku. Zwyczajnie nie opłaca się i nie warto bać się ludzi.