Obraz autorstwa jcomp na Freepik

W czasach rządów cesarza Konstantyna Wielkiego Kościół znalazł się w bezprecedensowej sytuacji. IV wiek to okres, w którym następuje zmiana położenia chrześcijaństwa oraz pojawia się w historii szczególnego rodzaju zdobycz: wolność religijna. Duch chrześcijański coraz bardziej łączył się z kulturą późnego cesarstwa rzymskiego, a prawda Ewangelii z forum publicznym. Nie znaczy to, że w starożytnym Kościele w tym okresie nic oprócz tego się nie działo. Była to epoka ostrych sporów doktrynalnych. Sposób prowadzenia tych zażartych polemik często przeczył zasadom miłości chrześcijańskiej. Autorzy tego okresu stracili sympatię i zrozumienie u współczesnych badaczy późnoantycznych czasów. Jedną z kluczowych postaci IV wieku był święty Atanazy (zm. 373 r.)– wielki Doktor Kościoła, teolog i pisarz, główny obrońca Kościoła w walce z arianizmem. Nazywany „kolumną prawowierności”, zalicza się go do największych biskupów w historii Kościoła. Atanazy kieruje gorący apel do elitarnego kręgu ascetów by wytrwali na obranej drodze: „Wiecie, że miłość, jaką was darzę, nie odnosi się do waszego jestestwa śmiertelnego; to miłość duchowa na wzór miłości Bożej. Oto jakie jest moje przekonanie: wielkie szczęście sto się waszym udziałem, a mianowicie, zdalcie sobie sprawę z waszej nędzy i utrwaliliście w sobie ową niewidzialną naturę, która w przeciwieństwie do ciała nie przemija. Sądzę tak, ponieważ szczęścia tego udzielono wam jeszcze za tego żywota” (List 4). 

W czasach rodzącego się monastycyzmu wskazywano na związek zachodzący pomiędzy miłością a doskonałością. Podstawę stanowiły teksty ewangeliczne (por. Łk 10,25-38, Mt 25,31-46, 1 Kor 13). Jednak nawet w takim ujęciu pojęcie miłości chrześcijańskiej wymykało się precyzyjnym definicjom i ścisły opisom, jak to było w przypadku określeń o charakterze teologicznym i doktrynalnym. Starożytni asceci właściwie mówią niewiele o miłości, natomiast szczególnie często przyznają się do opłakiwania utraconego zbawienia. Pisma o charakterze duchowym traktujące o miłości stanowią dosyć późne zjawisko i nie są pracami systematycznymi. Cisza otaczająca wielką tajemnicę miłości (por. Jan Klimak [zm. ok. 49 r.], Drabina do raju 30) być może podyktowana była przez pokorę, jak również przez strach przez ułudą. Asceci chrześcijańscy demonstrowali miłość poprzez powagę w podejściu do swoich praktyk pokutnych. Dla wielu z nich, dążących na szczyty kontemplacji miłość zdaje się być raczej środkiem i „bramą poznania”, jak pisze Ewagriusz z Pontu ([zm. 399 r.] por. O praktyce [wstęp] 8). Ciekawym wyjaśnieniem powyższego stwierdzenia jest komentarz Filoksena z Mabbug (zm. ok. 522 r.): „Chociaż życie duchowe umysłu polega na Boskiej kontemplacji, błogosławiony Paweł woła: «Nie poszukuję jej poza miłością. A gdybym nie powinien iść ku niej przez słuszną bramę miłości, wcale bym jej nie pragnął. I gdyby ofiarowana mi została w darze, podczas gdy nie zdobyłbym miłości, nie chcę jej, chyba że dojdę do niej przez naturalną bramę, jaką jest miłość»” (Mowy ascetyczne). 

Święty Bazyli (zm. 379 r.) jako jeden z pierwszych obszernie przeanalizował kwestię miłości do Boga. Jego nauka o miłości wypływa z Pisma Świętego, które uważa za wyłączną normę życia chrześcijańskiego. W rzeczywistości bowiem Biblia stanowi dla niego „boskie przesłanie”, z którego należy przekazywać „każde słowo” (O chrzcie I,2). Ta wizja Biblii sprawia, że biskup Kapadocji wyraża swoje idee „zgodnie z myślą Pisma Świętego” (List 159,2). Bazyliańskie pouczenia o charakterze moralnym i ascetycznym są praktycznym zastosowaniem nauki Pisma Świętego, szczególnie Ewangelii i Listów Pawłowych, do konkretnych sytuacji życiowych. Zdecydowany priorytet w życiu duchowym przyznaje miłości Boga, która wymaga wyłącznej uwagi i niepodzielnego serca. Miłość jest człowiekowi wrodzona, a więc jakby „od samego początku naszego zaistnienia wszczepioną zdolnością” (Reguły dłuższe 2). Bazyli utrzymywał więc, że właściwie „miłości do Boga nie potrzeba nauczyć” (tamże), ponieważ istnieje ona pod formą fundamentalnego pragnienia i predyspozycji. „Miłości Boga nie nabywa się na drodze poznawania nakazów. Podobnie jak korzystania ze światła, pragnienia życia, miłości do rodziców czy wychowawców nie nauczyliśmy się od innych, tak samo, owszem, daleko bardziej, miłości Boga nie otrzymujemy przez nauczanie z zewnątrz. W samej naturze człowieka spoczywa pewna siła umysłu, jakby nasienie zawierające w sobie zdolność oraz konieczność miłowania… Zanim otrzymaliśmy przykazanie miłowania Boga, już wcześniej, od urodzenia, została nam dana moc i umiejętność miłowania. Nie osiąga się jej przez przekonywanie od zewnątrz, ale każdy może się jej nauczyć w sobie i przez siebie samego… Podobnie też nie potrzebujemy, aby ktoś uczył nas miłości do rodziców i krewnych, spontanicznie zaś okazujemy życzliwość tym, którzy nam dobrze czynią” (tamże). Innym przykładem miłości Boga jest fakt, że wszyscy kochają to, co jest dobre i piękne. „Z natury… pragniemy tego, co piękne i dobre, nawet jeśli nie dla wszystkich to samo wydaje się dobre i piękne” (tamże). W dalszym ciągu swojej medytacji biskup Kapadocji podkreśla aspekt duchowy umiłowania dobra i piękna. 

Miłość do Boga jest jednocześnie największym spośród przykazań (por. Mt 22,37). To prawdziwa „królowa cnót”. „Szkoła przykazań Bożych – kontynuuje święty Bazyli – przejmując ziarno [miłości], troskliwie je uprawia, umiejętnie pielęgnuje” (Reguły dłuższe 2). „Szkołą”, w której wzrasta i owocuje ziarno miłości jest słowo Boże. „Poznanie Bożych przykazań rozbudza ziarno [miłości], troskliwie je pielęgnuje, roztropnie żywi i przy Bożej pomocy doprowadza do pełnego rozwoju” (tamże). Bazyli staje się nauczycielem, bowiem w kręgu ascetów stara się „obudzić…, ukrytą w [innych] iskrę miłości Bożej” (tamże). Jako prawodawca wspólnot ascetycznych uznawzdecydowaną wyższość życia wspólnotowego nad pustelniczym. Życie we wspólnocie umożliwia praktykowanie miłości bliźniego oraz pomaga skuteczniej walczyć z wadami oraz ćwiczyć się w cnotach. Monastycyzm bazyliański pozostanie bardziej rodzinny i personalistyczny, a jego struktury będą tworzyć wspólnoty autonomiczne, pozbawione centralizacji” (J. Gribomont). 

Bazyli nie tylko wyraził swoje osobiste odczucie na temat miłości do Boga, lecz odwołał się do nauki Pawła apostoła (por. 1 Kor 13,15-16), przypominając, że miłość jest potrzebna we wszystkim. To właśnie ona jest „specyficzną charakterystyką każdego wierzącego” (Reguły moralne 80,22). Miłość Boga jest jedna, chociaż rozlewa się na wiele przykazań. Żaden z Bożych nakazów nie wymaga nadludzkich wysiłków, ponieważ sam Stwórca dał nam możliwość stosowania się do nich. „Zanim otrzymaliśmy od Boga przykazania, wcześniej jeszcze otrzymaliśmy odeń zdolność i moc do ich wypełnienia. Dlatego nie możemy narzekać, jak gdyby wymagano od nas czegoś niezwykłego, ani też wynosić się jak gdybyśmy ofiarowywali więcej, niż otrzymaliśmy. Otóż, kiedy posługujemy się w sposób godny i właściwy otrzymanymi darami, życie nasze staje się pobożne i bogate w cnoty, kiedy zaś czynimy z nich niewłaściwy użytek, popadamy w wady” (Reguły dłuższe 2). Rady Bazylego zachowują właściwe proporcje i równowagę w życiu duchowym. Jednak sprzeniewierzenie się zasadom miłości Bożej prowadzi do tragedii, gdyż objawia się przez „niewłaściwe i przeciwne Bożym przykazaniom posługiwanie się umiejętnościami, które Bóg nam dał dla czynienia dobra” (tamże). „Wtedy ukaże on [zły duch] Panu, jako zniewagę naszą pogardę i będzie się chełpił naszym nieposłuszeństwem i odstępstwem… Ta zniewaga sprawiona Panu i to chełpienie się nieprzyjaciela wydają mi się czymś straszniejszym od kar piekielnych; staliśmy się bowiem dla nieprzyjaciela Chrystusa powodem do chwały” (Reguły dłuższe 12). To już nie własna korzyść inspiruje osobiste odczucie, lecz miłość, która zdaje się zapominać o własnej nagrodzie. Sama agape stanowi nagrodę, gdyż miłość to Bóg: „Bóg jest prawdziwie Bogiem dzięki tym, którzy złączyli się z Nim poprzez miłość” (Homilia o Ps 29,3). Jeśli miłość Boża w nas mieszka, z niej wywodzą się inne cnoty. Prawdziwym dobrem człowieka jest przebywanie w obecności Boga i zjednoczenie z Nim. Dla Bazylego przestrzeganie przykazań polega więc na wyczuleniu na głos Boga, który stwarza i porządkuje wszechświat „To błogosławiona natura, dobroć bez zawiści, to [Bóg] będący przedmiotem umiłowania wszystkich bytów rozumnych, to piękno pożądane ponad wszystko, początek wszelkich bytów, źródło życia, światłość duchowa, nieosiągalna mądrość. To On na początku stworzył niebo i ziemię” (Homilie o sześciu dniach stworzenia I,2). „Cóż bardziej godne jest podziwu od Bożego piękna? Cóż bardziej radosnego i ujmującego niż rozważanie majestatu Boga? Czyż jest jakieś pragnienie duszy. tak gwałtowne i mocne jak to, które Bóg wlewa do duszy oczyszczonej z wszelkiego grzechu i wołającej: «Zraniona jestem miłością»? Niewypowiedziany w ogóle i niewysłowiony jest blask Bożego piękna” (Reguły dłuższe 2). 

Agape to postawa chrześcijańskiego życia, ascezy i duchowości. Bazyli i inni Ojcowie Kościoła z pewnością podpisaliby się pod definicją podaną przez świętego Tomasza z Akwinu (zm. 1274 r.): „Doskonałość życia chrześcijańskiego mieści się w miłości” (Summa teologiczna II-II, q.184,1).