Obraz autorstwa kenshinstock na Freepik
Starożytny Kościół mógł poszczycić się wieloma wspaniałymi pasterzami wspólnot, teologami i mistykami zatopionymi w modlitwie. Jedną z pierwszoplanowych postaci chrześcijaństwa w IV wieku był biskup Mediolanu Ambroży (ok. 337-397). Był on przede wszystkim gorliwym duszpasterzem. Troską pasterską obejmował wszystkich ludzi, a swe apele i nauki kierował do każdego bez wyjątku. Nauczanie Ambrożego związane było przede wszystkim z jego różnorodną i bogatą działalnością, chociaż w prawie wszystkich jego pismach pojawia się tematyka moralno-ascetyczna i katechetyczna. Jej stałym motywem jest zagadnienie miłości, którą biskup Mediolanu opisuje we wszystkich aspektach, mówiąc o miłości bliźniego, uczuciu łączącym małżonków, miłości w rodzinie i potrzebie miłosierdzia w społecznościach. W sposób szczególny uwydatnił miłość Boga ku ludziom. Osoba Chrystusa staje w centrum tego zagadnienia: to On ukazuje miłość, czyni ludzi zdolnymi do niej i łączy ich węzłem miłości w Kościele. Idea ta wyrażona została przede wszystkim przez symboliczny język miłości oblubieńczej opisanej w Pieśni nad Pieśniami.
Ambroży jest autorem pierwszego opracowania etyki chrześcijańskiej, chociaż tytuł tego dzieła (Obowiązki duchownych) zdaje się sugerować, że dotyczy tylko duchownych. Biskup Mediolanu przypominał przede wszystkim o tym, że każdy powinien pamiętać o swoich powinnościach, a obowiązki posiadają wszyscy. W procesie doskonalenia się – według Ambrożego – niezbędny szczeblem prowadzącym do miłości jest wiara. Miłość z kolei jest cnotą, która w sposób najpełniejszy weryfikuje prawdziwego chrześcijanina, dla którego jest pierwszym przykazaniem. „Jeśli chcemy przypodobać się Bogu, zachowujmy miłość” (Obowiązki duchownych II,27). Nasz autor wskazuje, że posiadanie tej cnoty daje przedsmak „niebiańskiej słodyczy” i radości, gdyż „nie ma nic słodszego od miłości” (tamże II,30).
Rozważania o miłości w wymiarze ludzkim Ambroży opiera na zasadzie społecznej natury człowieka. „Z pewnością jest prawem natury to, co nas łączy z całą ludzkością, gdyż szanujemy się nawzajem, jak części tego samego ciała” (tamże III,3). Człowiek szanuje życie drugiej osoby i kocha własne, ponieważ jest ono darem Bożym (por. tamże I,27). Na tym polega specyfika miłości chrześcijańskiej. „W istocie to nie pokrewieństwo czyni kogoś naszym bliźnim, ale miłosierdzie” (Komentarz do Łk VII,84), przypomina Ambroży w refleksji nad przypowieścią o dobrym Samarytaninie. Przy innych okazjach mediolański kaznodzieja wzywał do wzrastania w miłości ze względów bardzo praktycznych, gdyż chrześcijanin właśnie cnotą miłości może bezpośrednio udokumentować swą dojrzałość; miłością odpłaca za zbawienie, ale także zapracowuje na miłość wzajemną w wymiarze ludzkim. Według Ambrożego na tym właśnie polega w istocie cnota miłości – caritas, która jest prawdziwym bogactwem.
Miłość powinna wzrastać w rodzinach, przede wszystkim przez szacunek dzieci do rodziców i uczucia rodzicielskie. Na podstawie przykładów biblijnych Ambroży wykazuje, że „zostajemy pouczeni, jak ma wyglądać miłość rodziców i wdzięczność dzieci” (O Jakubie II,2,5). Kaznodzieja precyzuje jednak: „Miłość do dzieci jest słodka, a gorące ich umiłowanie ponad wszelką słodycz, lecz często owa miłość ojcowska, jeśli nie zachowuje właściwej miary, szkodzi synom” (tamże). Brak równowagi w okazywaniu miłości w rodzinie prowadzi do negatywnych reakcji, niszczy osobowość faworyzowanego dziecka i rujnuje miłość pomiędzy rodzeństwem.
Przykład miłości rodzicielskiej ilustruje więź, jaka łączy pasterza wspólnoty chrześcijańskiej z powierzonymi mu wiernymi. „Narodzeni dla Ewangelii” są tak samo umiłowani, jak dzieci w małżeństwie. Ambroży dodaje jednak, że podczas gdy dzieci „kochane są z konieczności, która nie jest mistrzynią dostatecznie zdolną i niewzruszoną, by [zaszczepić] trwającą wiecznie miłość, ja natomiast umiłowałem was z pełną świadomością, która dodaje do mocy miłości ogromny ciężar miłosierdzia” (Obowiązki duchownych I,7).
Piękne stronice o przywiązaniu i miłości braterskiej znajdziemy w mowie pogrzebowej ku czci brata Satyra. Bracia byli tak z sobą związani, że Satyr poświęcił swoją karierę, aby pomagać Ambrożemu, gdy ten został wybrany biskupem. Obecność brata u boku zastąpiło rodzinę. Satyr był „kochającym jak brat, martwiący się jak ojciec, troskliwy jak starzec, pełen szacunku jak młodzieniec” (O śmierci brata Satyra I,8). Jednak obok świadectw prywatnego życia biskup Mediolanu mówi o braterstwie w kontekście interpretacji tekstów biblijnych. „Prawo braterstwa to motyw miłości” (O Kainie i Ablu II,9), przekonuje Ambroży. Określenie „brat” nazywa „imieniem” i „wyrażeniem miłości” (O Noem 26). Mimo tak budujących przykładów biskup stwierdza ze smutkiem, że w rodzinach często panuje niezgoda i brak w nich iskierki miłości. To ludzki egoizm, chciwość i niesprawiedliwość powodują taki stan rzeczy. Wtedy wybuchają „wojny, które napełniają bezmierną troską, nie chodzi o walki pomiędzy miastami, lecz w poszczególnych rodzinach” (tamże 26). Więzy rodzinne, oparte na prawie naturalnym, często przewyższa przyjaźń, którą Ambroży bardzo ceni. Przyjaciel to ktoś, z kim „dzieli się odczucia miłości” (Obowiązki duchownych III,22).
Na kanwie Ewangelii według świętego Łukasza Ambroży opisuje ideał miłości rodzinnej ukazany w życiu Chrystusa Pana. „(Syn Boży) przyjął wprawdzie uczucie Matki, ale nie szukał pomocy człowieka. Mamy więc nauczyciela synowskiej miłości. Tekst [ewangeliczny] poucza, w czym macierzyńską miłość trzeba naśladować, a czym synowskie oddanie winno się kierować. One (tj. matki) mają się ofiarować, gdy dzieciom zagraża niebezpieczeństwo, one zaś bardziej powinny być zatroskane osamotnieniem matki niż swym cierpieniem w obliczu śmierci” (Komentarz do Łk X,130-132).
Dla Ambrożego ewangeliczne przykazanie miłości nie jest w sprzeczności z nienawiścią i odrzuceniem nieprzyjaciół. Nie tylko istnieje dobra miłość, ale także właściwa nienawiść. „Podobnie, jak żywimy łaskawą miłość dla sług Bożych i miłujemy naszych nieprzyjaciół, według słów Pańskich, tak też możemy żywić właściwą nienawiść do nieprzyjaciół Boga” (Homilia o Ps 118,13,28). Pasterz wspólnoty mediolańskiej precyzuje, że chodzi o „nienawiść względem niesprawiedliwości, nienawiść dla niewierności, nienawiść do podłości i nienawiść do marności tego świata” (tamże). To nastawienie nie dotyczy więc człowieka, lecz zostają odrzucone jego wypaczone przekonania i złe postępowanie.
Zdaniem Ambrożego wartość miłości podnosi fakt, że daje ona także odpuszczenie grzechów. Przypomniał więc scenę opisaną w Ewangelii według świętego Łukasza oraz słowa, które Chrystus wypowiedział do jawnogrzesznicy, iż wiele się jej odpuszcza, gdyż wiele umiłowała. „A i ty bardzo kochaj, aby ci wiele było odpuszczone” (Komentarz do Łk VI,22) – zaleca wiernym. Ponadto wskazywał też na postawę apostoła Pawła, któremu dzięki ogromnej miłości zostały odpuszczone liczne grzechy dawnego prześladowcy Kościoła (por. np. O ucieczce 9,53-54). Miłość uzdolniła go do czynów wielkich i heroicznych, aż do oddania życia za sprawę Chrystusa. Ambroży przypomina słowa wypowiedziane przez Zbawiciela: „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien” (Mt 10,37). Stara się je wyjaśnić następująco: „[Pan] nie powiedział, że nie są [Go] godni kochający swoich rodziców, ale że nie są nimi ci, którzy kochają własnych rodziców bardziej niż Chrystusa. Jeśli bowiem obdarzamy uczuciem rodziców, gdy są sprawcami naszego narodzenia, jakże bardziej winniśmy miłować Chrystusa, który jest sprawcą istnienia naszych rodziców” (Homilia o Ps 118,15,20). Zbawiciel nie nakazuje, aby sprzeciwiać się prawom naturalnym i uczuciom rodzinnym, lecz ostrzega przed popadaniem w ich zniewalające sidła. Wymagania miłości przewyższają obowiązki, które nakładają więzy rodzinne i uczuciowe (por. Komentarz do Łk VII,146).
Biskup Mediolanu podkreślał, że cnota czynnej miłości i miłosierdzia chrześcijańskiego ściśle powiązana jest ze sprawiedliwością, będąc jakby jej równoważnikiem (por. O śmierci cesarza Teodozjusza 26). Podobnie, jak sprawiedliwość nie może istnieć bez miłosierdzia, tak też nie ma prawdziwego miłosierdzia bez sprawiedliwości. Ambroży przypominał jednak, że poczucie sprawiedliwości me może ograniczać miłosierdzia (por. tamże 25). Pouczał, że jeśli ktoś przyodzieje nagiego, to tak jakby samego siebie przyodziewał w sprawiedliwość. Twierdził zdecydowanie, że nic tak nie dodaje duszy chrześcijańskiej splendoru, jak miłosierdzie (por. Obowiązki duchownych I,11). Chociaż w opinii Ambrożego uczynki miłości są nieodzownie sprzęgnięte z nagrodą wieczną, jednak to nie egoizm jest siłą wprawiającą w ruch mechanizm miłosierdzia. Sprawiedliwość nie polega więc na wymianie podarków czy odwzajemnianiu przysług, lecz należy ją praktykować także wobec nieprzyjaciół: „Słusznie w tym względzie woła Sprawiedliwość Boża: «Miłujcie waszych nieprzyjaciół» (Mt 5,44)” (Homilia o Ps 118,18,35).
Nasz autor wzywał do czynienia miłosierdzia wobec wszystkich, bez względu na osoby, ale także przypominał o rozwadze, by nie dać się oszukać tym, którzy co prawda proszą o pomoc, lecz w rzeczywistości jej nie potrzebują (por. Obowiązki duchownych I,30). Można tu zatem mówić o dwóch rodzajach czynnej miłości: sprawiedliwym oraz błędnym. Znając naturę ludzką biskup Mediolanu nawoływał, aby nie ulegać zbyt pochopnie wzruszeniu czy współczuciu, by nie znaleźć się w sytuacji, że zamiast dobra czyni się zło. Nie wolno pomagać tam, gdzie jest potrzeba raczej surowego i sprawiedliwego karania (por. np. Homilia o Ps 118,50,25). Wzywał również, aby przy świadczeniu miłosierdzia zwracano uwagę na potrzeby ludzi starszych oraz arystokratów. którzy popadli w nędzę. Wstydzą się tego, że znaleźli się w potrzebie, dlatego też należy im udzielać pomocy dyskretnie i delikatnie, by ich jeszcze bardziej nie pognębiać (por. Obowiązki duchownych I,30). Nasz autor nawoływał do czynienia miłosierdzia także wobec cudzoziemców, zdecydowanie zabraniając czynienia różnic, gdyż ten kto, czyni miłosierdzie wobec wszystkich potrzebujących, nigdy nie zostanie pozbawiony pomocy od Boga i ludzi (por. tamże III,7). Ambroży z wielkim uporem wzywał do czynienia dobrych dzieł (por. List 36,26) bez względu na to, czy są one owocem, miłości, cnoty miłosierdzia, gościnności czy sprawiedliwości. Pouczał, że dziełami miłości człowiek świadczy o swej wierze (por. O wierze IV,7), natomiast tam, gdzie zmniejsza się ich liczba, tam zaczyna się grzech (por. List 36,16).
Fakt, że wielki biskup Mediolanu zwracał uwagę na miłość i miłosierdzie rodzące się z powinności względem rodziny, Kościoła i społeczności, nie przyćmił idei źródła miłości, znajdującego się w Bogu. Miłość jednoczy Osoby Trójcy Przenajświętszej, wyjaśnia Ambroży cesarzowi Gracjanowi: „Jak jedna jest miłość Ojca i Syna, tak samo rozlewa się ona za sprawą Ducha Świętego” (O Duchu Świętym I,12). Miłość jednocząca Osoby Boskie jest jednak innego rodzaju niż ta, którą Bóg okazuje człowiekowi. Ambroży jasno określa tę prawdę, gdy występuje przeciwko błędnowiercom. „Syn jest umiłowany przez Ojca według pełni miłości, która zawsze trwa, a w naszym przypadku zasługuje się na miłość Boga postępując w cnotach” (O wierze V,7). Najważniejszą powinnością chrześcijan wobec Boga i bliźnich jest miłość.