Obraz autorstwa Freepik

Kolejny raz będziemy przeżywać ten wyjątkowy czas Bożego Narodzenia. Po dniach przygotowania i adwentowego czuwania nadejdzie uroczy i ciepły czas Wigilii. Będzie opłatek, życzenia i w oczach łzy, potem wieczerza i kolędy. A w nocy udamy się na Pasterkę. W tym czasie na całym świecie zapełnią się chrześcijańskie kościoła, a z każdego z nich będzie wydobywał się hymn aniołów: „Chwała na wysokości Bogu”.

Będziemy i my przy żłóbku, zapatrzeni w Świętą Rodzinę. Będziemy starać się zrozumieć na nowo, że to małe, bezbronne Dziecię to wszechmogący Bóg i wyczekiwany Zbawiciel świata. Jak śpiewamy w jednej z kolęd: „Ach ubogi żłobie, cóż ja widzę w tobie; droższy widok niż ma niebo w maleńkiej Osobie”.

Oczekiwany przez wiele tysięcy lat, a jednak gdy przyszedł do swoich, oni go nie przyjęli. Spodziewali się jakiegoś potężnego króla, wielkiego wodza; czekali na kogoś, kto wyzwoli Izraelitów spod rzymskiej okupacji. I może dlatego, gdy młoda kobieta spodziewająca się dziecka wraz ze swoim mężem szukała schronienia, nikomu w Betlejem nie przyszło do głowy, że w tym momencie zamyka drzwi swojego domu przed samym Zbawicielem świata. I chyba dlatego Jezus rodzi się w warunkach, w których normalnie żyły tylko zwierzęta.

Jezus przychodzi zupełnie inaczej, niż my tego oczekujemy, i jest zupełnie inny od wszystkich znanych nam ziemskich władców. Grota w Betlejem nie była pałacem, którego strzegły uzbrojone straże – była miejscem, do którego każdy mógł i może przyjść; miejscem, gdzie dla każdego były otwarte „drzwi”. I tak jest do dzisiaj, każdy może przyjść do Jezusa. Nie ma takiego człowieka, który by nie był tego godny, który byłby na to zbyt słaby czy zbyt grzeszny. Nie ma takiego człowieka, na którego Jezus w swoim żłóbku by nie czekał.

Można powiedzieć, że tam – w betlejemskiej grocie bije źródło Bożej łaski i Bożej miłości, żródło, które nigdy się nie wyczerpie. Każdy może i będzie mógł zawsze z niego zaczerpnąć.

Może to chciał powiedzieć Pan Bóg, wybierając takie właśnie miejsce i taki sposób narodzin swojego Syna. To, że On jest Bogiem ludzi prostych, zwyczajnych, Bogiem słabych i odrzuconych, którzy nigdy nie odważyliby się przekroczyć bram królewskiego pałacu.

Mesjasz w proroctwach Starego Testamentu był nazwany Emmanuelem, a to słowo oznacza: „Bóg z nami”. Jezus jest więc „Bogiem z nami” a nie „Bogiem ponad nami” czy „Bogiem obok nas”. Bogiem, który nikogo nie onieśmiela, do którego nie musimy umawiać się na audiencje, który nigdy nam nie powie, że nie ma teraz czasu, aby się z nami spotkać. Jak powiedział św. Jan Paweł II: „Narodziny Syna Bożego są największym obdarowaniem, największą łaską udzieloną człowiekowi, jaką można sobie wyobrazić”.

Święta Bożego Narodzenia to także czas spotkań: w gronie rodziny, przyjaciół, znajomych, ale przede wszystkim spotkania z Jezusem. To spotkanie nadaje sens tym świętom, nadaje sens tym wszystkim naszym przygotowaniom, naszemu oczekiwaniu, naszemu byciu razem. Bez tego spotkania pozostaną tylko puste tradycje i niezrozumiałe obrzędy, a z Jezusem możemy się gdzieś rozminąć.

A Jezus przychodzi do wszystkich ludzi. Do tych, którzy Go oczekiwali jak Maryja, Józef, starzec Symeon czy prorokini Anna. Do tych, którzy się bardzo ucieszyli z Jego narodzenia jak pasterze czy trzej mędrcy ze Wschodu. Ale też i do tych, których Jego narodzenie zaniepokoiło i napełniło strachem – do Heroda i do jego dworzan. Jezus przyszedł i do tych, dla których to nie ma żadnego znaczenia, którzy pozostają na to wydarzenie obojętni, jak choćby niegościnni mieszkańcy Betlejem.

A dzisiaj? Przychodzi także do każdego z nas. Do młodych i starych, bogatych i biednych. 

Przychodzi do młodych, którzy może z niepokojem patrzą na swoją niepewną przyszłość.

Przychodzi do zapracowanych i przemęczonych rodziców, którzy starają się z całych sił zapewnić przyszłość swoim dzieciom.

Przychodzi do rodzin, które żyją całymi miesiącami w rozłące, bo trzeba gdzieś w dalekich stronach szukać chleba.

Przychodzi do samotnych, często zapomnianych nawet przez swoich najbliższych, do tych, którzy bezskutecznie czekają na jakiś znak pamięci od swoich bliskich.

Przychodzi do wszystkich chorych, do wszystkich smutnych, do ludzi zniechęconych, załamanych, tych, którzy już nie mogą w sobie znaleźć siły do życia.

Przychodzi i do tych, którzy wcale na Niego nie czekają, do tych, których drogi życia się poplątały, którzy gdzieś się Panu Bogu zagubili i może nie wiedzą, jak do Niego wrócić.

Przychodzi do wszystkich z tym samym przesłaniem: „Ja jestem Twoim Zbawicielem, Ja się dla Ciebie narodziłem, Ja nigdy Cię nie odrzucę, nawet gdyby wszyscy cię opuścili, Ja zawsze będę przy tobie”.

Chrystus zaprasza każdego z nas do wspólnoty ze sobą. A więc do tego, aby być z Nim na co dzień, nie tylko od święta. Starać się żyć po Bożemu we wszystkich sytuacjach, w których się znajdziemy… Czasami zastanawiamy się nad tym, dlaczego nie potrafimy żyć we wspólnocie ze sobą w rodzinach, w szkole, pracy, w sąsiedztwie? Może właśnie dlatego, że nie żyjemy we wspólnocie z Bo­giem, który przecież jest Źródłem miłości, zrozumienia, przebaczenia, nadziei. Człowiek nie może dawać tego, czego nie ma. Jeśli nie będzie dobra w nas, to nie będzie też i wokół nas.

„Jezu, dlaczego dzisiaj wśród ludzi tyle łez, jęków, katuszy? Bo nie ma miejsca dla Ciebie w niejednej człowieczej duszy”.

Kościół, którego dziećmi jesteśmy, musi być wspólnotą miłości. Tylko wtedy może być tym, co oznacza, a więc znakiem obecności Boga w tym świecie. Żyjmy więc tak, aby tę wspólnotę z Jezusem zachowywać na co dzień. Aby te święta uświęciły nas i nasze życie.

Oby tylko nasze serca były nie takie, jak zamknięte drzwi domów w Betlejem. Czasami to serce może być zimne i brudne jak betlejemska grota, ale to przecież w grocie narodził się Bóg.

Orędzie z groty betlejemskiej:

Narodziłem się nagi, mówi Bóg, abyś Ty potrafił wyrzekać się samego siebie.
Narodziłem się ubogi, abyś Ty mógł uznać Mnie za jedyne bogactwo.
Narodziłem się w stajni, abyś Ty nauczył się uświęcać każde miejsce.
Narodziłem się bezsilny, abyś Ty nigdy się Mnie nie lękał.
Narodziłem się z miłości, abyś Ty nigdy nie zwątpił w Moją miłość.
Narodziłem się w nocy, abyś Ty uwierzył, iż mogę rozjaśnić każdą rzeczywistość spowitą ciemnością.
Narodziłem się w ludzkiej postaci, mówi Bóg, abyś Ty nigdy nie wstydził się być sobą.
Narodziłem się jako człowiek, abyś Ty mógł się stać synem Bożym.
Narodziłem się prześladowany od początku, abyś Ty nauczył się przyjmować wszelkie trudności.
Narodziłem się w prostocie, abyś Ty nie był wewnętrznie zagmatwany.
Narodziłem się w Twoim ludzkim życiu, mówi Bóg, aby wszystkich ludzi zaprowadzić do domu Ojca.