Spróbujmy odpowiedzieć na – nieważne, że retoryczne – pytanie szatana. Zobaczmy najpierw, nieszczęśliwy człowiek funkcjonuje (pozornie) zupełnie poprawnie. Nawet do synagogi w szabat przyjdzie. Jest jednak człowiekiem głęboko nieszczęśliwym. Żyje na uwięzi. Jego wybory nie są jego własnymi, tylko szatana. Taki jest generalnie cel szatana: trzymać człowieka na uwięzi. Sprawić, żeby się człowiek nie rozwijał, żeby decydował wbrew Bogu i sobie. „Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku?”. Jezus pragnie, aby człowiek był szczęśliwy. Żeby na wzór Ojca Niebieskiego był doskonały, żeby był wolny. Żeby miał świadomość życia własnym życiem. Od momentu zbawczej śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, diabeł nie ma żadnej innej władzy nad człowiekiem jak tę, która diabłu zostanie przez człowieka ofiarowana. „Zguba”, słusznie przez szatana przeczuwana polega na tym, że diabeł nie będzie mógł wejść w człowieka ot tak sobie. Mówiąc obrazowo: dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, diabeł jest jak wściekły pies, trzymany na żelaznym łańcuchu, którego nie może zżerać. Człowiek może niestety podejść na odległość umożliwiającą atak, ale to już jest – niestety – smutna i błędna, zawsze jednak wolna decyzja człowieka. Oto „nowa nauka z mocą”. Jezus, święty Boga, uwalnia człowieka z mocy diabła.