„Wielki chaos na pielgrzymce. Kto za to odpowie?”
W czasie pielgrzymki rodzice zgubili dwunastoletnie dziecko. Poszukiwania trwały trzy dni. Dla naszych uszu komunikat ten, niczym medialny news, brzmi dramatycznie choć w realiach powrotu z Jerozolimy do Nazaretu około 2000 lat temu nie było niczego złego, co można by zarzucić Maryi i Józefowi. Dzieci zazwyczaj szły razem na czele pielgrzymkowej kolumny, więc zauważenie po pewnym czasie braku Jezusa jest jak najbardziej zrozumiałe. Maryja i Józef muszą wrócić, muszą szukać i nie powiemy, że mijają godziny lecz mijają doby.
Nerwy sięgały zapewne zenitu, a Jezus: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? A gdzie właściwie Go szukali? Przecież trzy dni minęły za nim Go znaleźli? Nie ma co zmyślać, bo św. Łukasz o tym nie napisał. Można tylko stwierdzić, że wszędzie tam, gdzie nie trzeba. Że też nie wpadli na to, że powinien być w tym, co należy do Jego Ojca? To troszkę tak, jakby Jezus wskazał Maryi i Józefowi na wielkie faux pas, kiedy daje im do zrozumienia oczywistość, że tu właśnie powinien być.
Szukali wszędzie, tylko nie tam, gdzie trzeba. Jeżeli Świętej Rodzinie przydarzyło się coś takiego, to tym bardziej przydarza się każdej ziemskiej rodzinie, każdemu, kto przeżywa swoją ziemską pielgrzymkę. Nie można zaprzeczyć, że obserwując zaangażowanie w wypełnianiu obowiązków ludzi poszczególnych stanów widać niemałe zatroskanie. Widać zatroskanie o siebie, ale i o drugiego człowieka. Widać, jak bardzo zależy człowiekowi na edukacji kolejnych pokoleń, przekazywaniu dobrych wartości. Widać też, że są środowiska zatroskane o wypełnianie obowiązków religijnych. Jednak można się w tym wszystkim zagubić. Nawet w przekazywaniu powinności religijnych można zgubić się i zapomnieć o samym Bogu i o tym, co jest najważniejsze: o życiu dla Niego, o życiu Ewangelią.
Na pielgrzymce naszego życia panuje wielki chaos. Może tego nie zmienimy, bo tak po prostu było, jest i będzie. Nie ma czasów, które byłyby łatwe. Co chwilę ktoś płacze, co chwilę ktoś przeżywa kryzys, załamanie. Przychodzi etap w życiu, który jest buntem prawie przeciwko wszystkiemu. Przychodzą momenty, kiedy modlitwa zamienia się w wielką kłótnię z Bogiem. Chaos… a po otarciu łez zauważenie, że nie ma z nami Jezusa… i powrót… Gdzie?
Może szukanie po omacku… wszędzie, tylko nie tam, gdzie trzeba. Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? Jezus jest tam trzy dni. Jakże symboliczne. I ta droga do Jerozolimy każe nam pomyśleć o tej drodze, gdy Jezus będzie miał już nie 12 lecz 33 lata. Tam trzeba szukać.