„Zabłąkani i pasterz”

Moje fałszywe „ja” prędzej czy później będzie musiało umrzeć. To nie jest moje „ja”, które zostało stworzone przez Boga i On nie chce mnie, jako tego fałszywego i obcego Mu. On chce, żebym był tym, kim mam być, bo do tego zostałem stworzony. Pisał już o tym kiedyś Thomas Merton.

My ludzie, z jednej strony wyglądamy na bardzo ustabilizowanych w swoim życiu. Wiemy, co mamy robić, żeby było nam dobrze, jaki kierunek obrać, żeby się rozwijać i jakie decyzje podejmować, żeby nie lękać się jutra . Z drugiej jednak strony błąkamy się. Jesteśmy ludźmi potrzebującymi pomocy i może czasami publicznie dumnie manifestujemy swoją pewność siebie, a chwilach samotności wylewamy łzy z powodu totalnego zagubienia.

Zagubieni potrzebują przewodnika. Ślepi potrzebują kogoś, kto ich doprowadzi do celu. Spragnieni potrzebują źródła. My ludzie potrzebujemy kogoś, kto będzie przy nas w chwilach błąkania się i w momentach przyćmionych łzami oczu. Święty Augustyn napisał kiedyś takie zdanie: „Kto chce pomóc sobie sam, już leży”.

Kiedy Jezus chce nam jasno wytłumaczyć, kim jest dla nas – ludzi zabłąkanych przez afirmację swojego fałszywego „ja” dalekiego od tego prawdziwego, Bożego „ja”, posługuje się obrazem pasterza. To porównanie nie mogło być trudnym w odbiorze obrazem dla Jego słuchaczy. Widok zabłąkanych owiec oni mieli przed oczami. Jeżeli brakuje pasterza, owce gubią się, odchodzą od stada, kręcą się wokół siebie. Pasterz jest potrzebny, bo potrzebna jest droga, prawda i życie. Jezus w innym miejscu mówi: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32). Chrystus jawi się jako Pasterz, który prowadzi wyzwolonych do źródeł wody życia: „Ja daję im życie wieczne” (J 10,28). Według Ewangelii życie wieczne udzielone owcom jest wprowadzeniem ich w poznanie Boga, czyli w intymną relację miłości, jaka panuje w Bogu – w Trójcy Świętej. Człowiek może zatem spojrzeć na siebie w prawdzie. Prawda o człowieku zabłąkanym ukazana bez miłości może zabić. Spojrzeć na siebie oczami Boga, to poznać swoje prawdziwe „ja”, ale poznanie to nasączone jest balsamem miłości, która uzdalnia do wychodzenia ze swojego fałszu, nieodpowiednich dróg, złych skłonności, nieodpowiednich nawyków i tego wszystkiego, co niszczy siebie i drugiego człowieka, a przez to wszystko uwłacza miłości Boga.

Jesteśmy owcami. Zapatrzeni natomiast w Jezusa, którego chcemy naśladować stajemy się pasterzami dla owiec. Nawzajem dla siebie jesteśmy pasterzami, którzy w prozaicznej codzienności uzdalniamy się wzajemnie do odrzucania swojego fałszywego „ja” a zarazem do odkrywania w miłości prawdy o sobie samym. Jesteśmy w pasterzami dla siebie w naszych rodzinach, wspólnotach, przyjaźniach.