Jezus był zdecydowanym przeciwnikiem obłudnej religijności. Zarzuca faryzeuszom, saduceuszom i uczonym w Piśmie przede wszystkim brak spójności wiary z postępowaniem, niekonsekwencję, hipokryzję, brak równowagi między czynami a sercem, oddzielanie sfery zewnętrznej od wewnętrznej, separację serca od moralności i prawa. Faryzeusze składają Bogu ofiary, zachowują prawo, a pomijają istotę – sprawiedliwość, miłosierdzie, miłość. 

„Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: «Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Dlatego też sporządzają sobie okazalsze filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów […]. Największy z was niech będzie waszym sługą»” (Mt 23,1-11). 

Jezus niejednokrotnie dyskutuje i polemizuje z faryzeuszami, saduceuszami i uczonymi w Piśmie, przestrzega przed spektakularną pobożnością i potępia ich obłudną religijność, potępia zwyczaje religijne praktykowane tylko na pokaz: „żeby się ludziom pokazać”. Z kontekstu wynika, że uczeni w Piśmie i faryzeusze w swej obłudzie nosili wyjątkowo duże i okazałe (niektórzy tłumaczą – szerokie) filakterie, aby były widoczne dla innych. 

Filakterie to dwa małe skórzane pudełeczka, szkatułki zawierające wypisane na pergaminie najważniejsze fragmenty Prawa Mojżeszowego (Wj 13,1-16; Pwt 6,9; 11,13-21). Pudełeczka były przywiązywane skórzanymi rzemykami. Jedno umieszczane było na głowie, a dokładniej na czole, aby je mieć „przed oczyma”. To pudełeczko było czterokomorowe, zaś jednokomorowe przywiązywane na lewym ramieniu było przyciskane do piersi, do serca. Wykonywano je ze skóry koszernego zwierzęcia. Zdobione były motywami roślinnymi bądź zwierzęcymi. 

Filakterie traktowane były często w sposób magiczny – miały chronić noszącego przed nieszczęściem, jednak ich główne znaczenie było symboliczne – noszono je po to, aby zawsze mieć przed oczyma Prawo Boże. Tego właśnie brakowało faryzeuszom, oczekiwali oni bowiem ludzkiej chwały, profitów, osobistych korzyści. 

Każdy dorosły mężczyzna w judaizmie miał obowiązek nosić filakterie. Były zakładane podczas codziennych modlitw w dni powszednie lub po odmówieniu porannych modlitw przez dorosłych mężczyzn i noszone cały dzień. W diasporze ograniczono ich zakładanie na czas modlitw. 

Zwyczaj noszenia filakterii przyjął się na podstawie nakazu sformułowanego w Pięcioksięgu: „Weźcie przeto sobie te moje słowa do serca i duszy. Przywiążcie je sobie jako znak na ręku. Niech one będą wam ozdobą między oczami. Nauczcie ich wasze dzieci, powtarzając je im, gdy przebywacie w domu, gdy idziecie drogą, gdy kładziecie się i wstajecie” (Pwt 11,18-19). Oczywiście nakaz ten skierowany do wyznawców judaizmu zachęca, aby wziąć słowa Prawa „do serca i duszy […], przywiązać sobie jako znak i ozdobę”, czyli traktować na serio, zawsze pamiętać, mieć „przed oczyma”, czyli przestrzegać Prawo Boże, aby być wiernym temu Prawu, aby było ono drogowskazem w życiu. Natomiast dosłowne i fizyczne przywiązywanie na rzemykach fragmentów zwoju do ręki i czoła jest zbyt literalnym i przesadnie dosłownym, zewnętrznym rozumieniem słów Pięcioksięgu. 

Obowiązek noszenia filakterii ciąży na mężczyznach od trzynastego roku życia, chociaż zakładają je również wcześniej, aby się wprawić w ich noszeniu. 

Filakterie to greckie słowo używane w Nowym Testamencie. W czasach Jezusa najprawdopodobniej używano słowa aramejskiego tefilin, co znaczy po prostu „modlitwa”. W Talmudzie temu zwyczajowi jest poświęcony mały traktat pod tytułem „Tefilin”.

W przytoczonym fragmencie z Ewangelii Mateusza Jezus potępia błędy uczonych w Piśmie i faryzeuszów, jednak zachęca lud do posłuszeństwa względem nich: „czyńcie i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie”. Ostrzega wszystkich, a głównie swych uczniów przed hipokryzją i obłudą. Można się w tych słowach też dopatrzyć echa przestróg, jakich Mateusz chciał udzielić pierwszym gminom chrześcijańskim, zwłaszcza tej, dla której pisał tę Ewangelię. W tym sensie jak najbardziej są to słowa skierowane również do nas.  

Na tle faryzeuszy Jezus kreśli obraz prawdziwego ucznia. Jest nią osoba, która nie skupia uwagi na sobie, ale kieruje ją dalej, na jedynego Mistrza. Uczeń Jezusa jest w cieniu, nie na pierwszym planie; nie mówi swoich słów ani nie szuka swojej chwały. Uznaje, że wszyscy są braćmi (równi), a nawet więcej, w pokorze innym służy. Jezus kończy ten monolog słowami: „największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (Mt 23,11-12).