Przekonanie, że coś mi się od Boga należy, jest jedną z najniebezpieczniejszych form pychy.

EWANGELIA (Łk 1,39-45)  W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w ziemi Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona głośny okrzyk i powiedziała:
«Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto bowiem, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jest, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana».

Wiara – dar, zadanie, łaska. O wiarę trzeba się troszczyć, wiary godzi się bronić. O wiarę innych: o jej odkrycie lub powrót do niej prosimy Boga. Wiara prowadzi do zbawienia. Jej porzucenie jest jednym z najcięższych wykroczeń moralnych. Elżbieta jest człowiekiem głębokiej wiary. Choć nie była jej dana aż dotąd łaska macierzyństwa, nie słabnie w wierze. Właśnie w wierze przyjmuje dar poczęcia. Gdyby swoje macierzyństwo uznała za należne jej odszkodowanie, za późną, niemniej sprawiedliwą odpłatę za pobożne życie, Nawiedzenie wyglądałoby inaczej. Elżbieta nie zapytałaby wtedy z pokorą, towarzyszącą dojrzałej wierze: „A skądże mi to że Matka Mojego Pana przychodzi do Mnie?”. 

Ci którzy rozstali się z wiarą, ludzie małej wiary są skłonni sądzić, że im się coś nalży. Od ludzi i od Boga. W końcu są tacy porządni. Świadczoną im pomoc uznają za coś oczywistego. Pielęgnujemy zwyczaj, aby na widok prezentu pytać z udawanym zdziwieniem: „To dla mnie?”. Do podziękowań odruchowo dodajemy zastrzeżenie: „Nie trzeba było”. Natomiast prezenty kosztowne, choć bardzo cieszą, czasem też krępują. Obecność tych postaw poświadcza, jak bardzo nie zgadzamy się z tezą, że się komuś coś od nas lub od innych należało. Wiara wychowuje do wdzięczności. W wierze rozpoznaję, że wszystko co mnie spotyka – jest darem. Przekonanie,  że coś mi się od Boga należy, jest jedną z najniebezpieczniejszych form pychy. Człowiek który nie otrzyma od Boga „należnych” sobie świadczeń stanie się nieprzejednanym wrogiem Boga. 

Elżbieta jest pierwszym w Nowym Testamencie człowiekiem, który wyznaje Jezusa jako Boga. Odwiedza ją „Matka Jej Pana”. Pielęgnowanie w sobie przeświadczenia o niezasłużonym obdarowaniu doskonali duchową wrażliwość. Tylko Bóg mógł oznajmić Maryi nieoczekiwane już chyba macierzyństwo krewnej. Elżbieta raduje się wiarą drugiego człowieka: „Błogosławionaś któraś uwierzyła”. Człowiek szczęśliwy raduje, weseli się szczęściem drugiego człowieka. Wiara to nie tyko ani przede wszystkim ofiara, trud, wyrzeczenie. Wiara czyni szczęśliwym już w doczesności. Wiara jest szczęściem większym nawet niż dziecko. Dlatego, że wiara jest najwyższym szczęściem, sensowna jest każda poniesiona dla niej ofiara, dlatego warto wiele się dla swojej wiary natrudzić.