Ile to razy słyszy się w rozmowach: „Oby ludzie byli lepsi”, „Żeby ten świat nie był taki zły”, „Obyśmy potrafili i chcieli się zmieniać, oczywiście na lepsze”. To są dobre życzenia, dobre intencje do modlitwy codziennej oraz trafne myśli motywujące siebie samych do nowych postanowień i w końcu do pracy nad sobą. To nie jest tak, że tylko nasze czasy są trudne pod wieloma względami. Świat nie jeden raz musiał borykać się z kryzysami moralnymi, gospodarczymi, finansowymi. Nie jeden raz ludzkość drżała przed możliwością zachwiania pokoju. Ktoś kiedyś rzekł, że czasy zawsze są trudne, ale ludzie różnych czasów różnią się podejściem do tego, co się dzieje. Co próbujemy dziś zrozumieć obserwując świat? W którą stronę ukierunkowujemy nasze spojrzenia, myśli i pytania? O co pytamy Boga? I w końcu, czego tak naprawdę pragniemy? To znaczy, jakich czasów pragniemy?

Początkiem znaków, które uczynił Jezus u progu swojej publicznej działalności była przemiana wody w wino. Jezus nie okazał się jednak być iluzjonistą, który miałby rozbawić i zachwycić weselnych gości dobrą sztuczką. Nie o show tutaj chodziło. Tutaj nawet nie chodziło tylko o to, żeby wyciągnąć z trudnej sytuacji nowożeńców. Tutaj chodziło o coś więcej. To jest początek znaków, które uczynił Jezus objawiając się jako Mesjasz. Jakie będą kolejne znaki i dokąd w końcu doprowadzą one Jezusa? Jaki będzie, w porządku chronologicznym, ten ostatni znak? Co się dokona w ostatnich taktach ziemskiej historii Jezusa, na zakończenie Jego publicznej działalności? Koniec końców, Bóg nie przyszedł na ziemię po to, żeby tylko przemieniać wodę w wino i z nieudanych wesel robić udane zabawy. Wino w symbolice biblijnej oznacza miłość. W chrześcijaństwie wino staje się również symbolem Ducha Świętego. Bóg jest Miłością. Bóg daje człowiekowi siebie. Jezus Chrystus daje człowiekowi nowe życie. Zmartwychwstały Jezus daje człowiekowi swojego Ducha.

W nauczaniu Jezusa oraz w jego znakach pojawiają się różne naczynia na wino. Zaczyna się mało apetycznie, wręcz odrzucająco. Jezus dokonuje cudu przemiany wody w wino w stągwiach, które służyły do żydowskich oczyszczeń. Można wyobrazić sobie wodę, którą obmywają się brudni i spoceni ludzie. Stągwie powinny kojarzyć się ówczesnym biesiadnikom z jednym – z brudem. To troszkę tak, jakby ktoś próbował dziś napić się wina z miski, która jeszcze wczoraj wypełniona była wodą i szarym mydłem. Mało apetyczne. Natomiast to, co dla gości weselnych było trudnością, stało się dzięki Jezusowi czymś wybornym, wyśmienitym. Jezus poprzez cud daje nie tylko lepsze wino, ale też nowe, lepsze czasy. To, co jest symbolem brudu, oczyszczenia, staje się naczyniem niebywałego, wyśmienitego smaku.

Kolejnymi naczyniami u Jezusa są bukłaki. Jezus mówi o starych i nowych bukłakach. Jezus dając człowiekowi młode wino – swojego Ducha nawiązuje do praw fizyki. Dobre, nowe wino potrzebuje naczynia mocnego i trwałego. Stary bukłak może szybko się rozerwać. Młode wino potrzebuje nowych bukłaków. Duch Święty, którego daje Jezus sprawia, że stajemy się mocnym naczyniem. Bez Ducha Świętego pozostajemy starym człowiekiem. Stary człowiek to ten zanurzony w grzechu i śmierci – w brudzie. Nowy człowiek to ten zdolny do miłości.

Jezus w Wieczerniku trzymając w swoich rękach kielich wypełniony winem mówi: „To jest Krew… która za was i za wielu będzie wylana”. Po wieczerzy modli się w Ogrójcu: „Ojcze oddal ode Mnie ten kielich”. W końcu pragnie wypełnić Jego wolę i Krew Chrystusa wypływa z przebitego boku oczyszczając ludzkość.

Dzisiaj uczestnicząc w Eucharystii zaproszeni jesteśmy do spróbowania wina z Kany Galilejskiej. To znaczy, zaproszeni jesteśmy do zachwycenia się początkiem znaków, które uczynił Jezus. Zaproszeni jesteśmy również do uczestniczenia w pełni w Eucharystii – karmimy się ze stołu eucharystycznego. Przyjmując Chrystusa przyjmujemy również Jego Ducha, bez którego nie jesteśmy zdolni do wyjścia ze swojego egoizmu i do otwarcia się na Boga i ludzi. Nasze życie jest jednym, wielkim weselem w Kanie Galilejskiej, na którym jest Jezus oraz Jego Matka. Ona widząc nasze troski i kłopoty podpowiada nam: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5).