5 niedziela zwykła 06.02.2022r. 

Jak bardzo w ludzkie życie wpisany jest mechanizm zasługiwania. Trzeba sobie na wszystko „zasłużyć”. Nienależący się komuś w naszej opinii awans czy podwyżka powodują komentarz: „On sobie na to nie zasłużył”. Krańcową formą tego mechanizmu jest grożenie ludziom: „Jak długo tego nie naprawisz, dopóki tej sprawy nie załatwisz, nie pokazuj mi się na oczy”. Sami tak rozumujemy. Ja, w związku z tym, co się wydarzyło, nie mogę się jej/jemu pokazać na oczy. Myślenie to przynosi skutek w postaci względnie łatwego, biernego, fatalistycznego akceptowania życiowych przeciwności: „Widocznie to mi się należało”. Nie dziwi zatem, że ponieważ wszystkie religie, poza Chrześcijaństwem są owocem ludzkich przemyśleń, mają dokładnie ten wspólny mianownik. Ludzie w sprawach najważniejszych, a więc również w sprawach wiary rozumują podobnie. Dlatego to fundamentalne przeświadczenie dotyczące relacji Boga i człowieka jest takie: człowiek musi się najpierw oczyścić czy też stać się tak bardzo mniej niegodnym jak to tylko jest możliwe, potem może podejść do Boga. 

W reakcji na cudowny połów, Piotr próbuje uprzedzić Jezusa: „Jezu, Rozczarujesz się mną. Ja nie jestem taki pobożny ani dobry”. Jakże często proszeni o jakieś działanie wskazujemy na innych, w naszym mniemaniu lepszych. 

Cudowny połów odsłania nam absolutną nowość Dobrej Nowiny. Tej nowości ludzie nie są w stanie odkryć bez Chrystusa. Czy przy Chrystusie dostrzegamy ówczesnych intelektualistów – saduceuszów, duszpasterzy czyli uczonych w Piśmie, ludzie zaangażowanych religijnie, czyli faryzeuszy? Na określenie ludzi gromadzących się przy Jezusie NT ma zbitkę słowną: „celnicy i grzesznicy”. To właśnie wytkną Jezusowi faryzeusze. Powiedzą: „On je i pije z celnikami i grzesznikami. Jak można!”. Największa obelgą skierowanych przez faryzeuszy w kierunku Jezusa było: „Przyjaciel celników i grzeszników”. Ci ludzie w momencie wyjścia nie są w stanie zdobyć się na wielkie dobro. To są różnego rodzaju rozbitkowie życiowi. Potrafią natomiast przyjść do Jezusa, być przy Nim oraz uwierzyć, że on odmieni ich los. 

Jezus mówi nam dziś, że jest dokładnie odwrotnie, niż sądzimy. Przychodzi Chrystus i objawia nam największa tajemnicę wiary: że oto dotknięcie Chrystusa człowieka oczyszcza. Człowiek ma obowiązek tylko jeden: z wiarą przyjść do Chrystusa, taki jaki jest: brzydki, pachnący, brudny, sponiewierany, sobie samemu się nie podobający, nienawidzący samego siebie za to, co uczynił – ma przyjść. Człowieka bowiem oczyszcza i uzdrawia dotyk Chrystusa. To jest sedno naszej wiary.