fot. jcomp na Freepik
Nagich przyodziać
Obok jedzenia i picia, człowiek potrzebuje odzienia, jest ono bowiem bardziej potrzebne niż mieszkanie, jest formą najmniejszego mieszkania. Człowiek w nim kryje swoją tajemnicę. Dziś pragniemy pochylić się nad ubogimi naszymi braćmi i siostrami, których bieda objawia się w braku ubrania. Dostrzegając ich i spotykając się z nimi, wspominamy Jezusowe wyznanie: „Byłem nagi, a przyodzialiście Mnie” (Mt 25,36). Miłosierdzie pragnie zaradzić najkonieczniejszym potrzebom naszych bliźnich.
Musimy nauczyć się dostrzegać tych, którzy nie mają sukni, spodni, płaszcza, ubrania, butów. Dotyczy to wszystkich ludzi, ale szczególnie dzieci i młodzieży, którzy rosną i potrzebują wciąż nowych rozmiarów różnych części, swojego ubrania i obuwia. To wszystko dla biednych jest zawsze drogie, a budżet wielu rodzin jest zbyt szczupły i skąpy. Na zakupienie nowej odzieży czy obuwia wielu nie stać.
Tylko noworodki są naprawdę nagie, bez żadnego ubrania. Kochający rodzice przygotowują dla nich wyprawki. Jest to jeden z pierwszych gestów miłości, z jakim spotykamy się zaraz po przyjściu na świat: czeka na nas odzienie. W dobie obecnej to odzienie jest coraz bardziej nowoczesne, praktyczne, ładne, wygodne, jednym słowem dostosowane, ale też drogie. Należy zatem te ubranka koniecznie zachować by przekazać innym dzieciom przychodzącym na świat zarówno w rodzinie jak i wśród bliskich, a jeżeli nie ma takich wśród znajomych – to oddać przy okazji różnych zbiórek. Nic z ubrania nie powinno być wyrzucone, bo może się przydać dla potrzebujących i biednych.
Święty Jakub Apostoł pyta także nas: „Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im; «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!» — a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała – to na co się to przyda?” (Jk 2,15-16). Oczywiście i ubrania jak i wszelka odzież osób dorosłych jednym już niepotrzebna mogą się przydać innym, którym brak pieniędzy na kupno nowych. Chrześcijanie od samego początku organizowali akcje zbiórek żywności i odzieży dla potrzebujących. Z takimi akcjami spotykamy się najczęściej w okresie Adwentu i Wielkiego Postu. Jeśli coś z ubrania lub obuwia nie używamy przez jakiś już czas to najlepiej oddać to na cele charytatywne. Miłość wzywa i przynagla nas do organizowania akcji dzielenia się tym, co posiadamy, by ci, którzy nie mają, mogli się cieszyć tym, czym inni się z nimi dzielą. Radość sprawiona bliźniemu jest radością podwójną, ich i naszą.
Nie trzeba czekać, aż ktoś nas poprosi – powinno się szukać osób, którym możemy coś ofiarować, bo prawdziwa bieda się ukrywa. Święty Bazyli Wielki powiedział: „Do głodnego należy chleb, który u siebie składujesz, Do nagiego należy płaszcz, który kryje Twoja skrzynia. Do chodzącego boso należy but, który niszczeje w twoim domu. Do nędzarzy należą pieniądze, które przechowujesz w ukryciu”. Winniśmy popierać wszystkie dzieła charytatywne i spieszyć z pomocą zarówno w organizacjach kościelnych, jak i państwowych. Podziwiamy także tych, co odpowiadają na jednorazowe wezwania, zwłaszcza gdy wspierają dotkniętych i doświadczonych przez powódź, trzęsienie ziemi, epidemię czy wojnę lub terroryzm, i tych, co systematycznie służą będącym w potrzebie. Dziękujmy Panu Bogu za dobroć serc i rąk tysięcy ludzi, którzy świadczą miłosierdzie potrzebującym zarówno w naszej Ojczyźnie, jak i na całej ziemi. Dziękujmy za miłosiernych, którzy są wśród nas, którzy potrafią podzielić się oddając to, czego nie używają, potrzebującym.
Święty Bonawentura w taki to sposób opisuje współczucie i miłosierdzie Franciszka wobec biednych: „W słudze Bożym, słodycz litości wypływała ze źródła miłosierdzia tak obfitą pełnią, że wydawało się, iż ma macierzyńskie serce ku śpieszeniu z pomocą biednym ludziom w ich potrzebach. Posiadał wrodzoną dobroć, którą podwajał udzielony przez Chrystusa dar wyjątkowej zdolności współczucia. Dusza jego miała taką litość wobec chorych i biednych, że tym, którym nie mógł pomóc pracą rąk, to pomagał życzliwym współczuciem; gdy tylko zauważył u kogoś jakiś brak czy potrzebę, zaraz zwracał się z gorącą modlitwą do Chrystusa w jego intencji. Ponieważ we wszystkich ubogich widział obraz Chrystusa, dlatego nawet wówczas, gdy otrzymał dla siebie coś koniecznego do życia, nie tylko chętnie dawał to spotkanym biedakom, ale nawet twierdził, że należy to zwrócić, jakby chodziło o ich własność. Żadnej rzeczy wprost nie oszczędził – ani płaszcza, ani tuniki, ani książek, ani nawet paramentów ołtarzowych, by skwapliwie tego wszystkiego, gdy tylko mógł, nie oddał potrzebującym, a nawet pragnąc wypełnić obowiązek miłosierdzia był gotów «wydać samego siebie» (2 Kor 12,15)” (ŻM 3,7).
Franciszek mawiał: „Bracie, gdy widzisz ubogiego, jawi ci się zwierciadło Pana i Jego ubogiej Matki” (2 Cel 85). Pewnego dnia spotkała Franciszka pewna staruszka i poprosiła o jałmużnę. Święty darował jej sukno, chociaż nie było jego własnością, i polecił, aby uszyła sobie suknię (2 Cel 86). Innym razem, gdy wracał ze Sieny, napotkał ubogiego i powiedział do swego socjusza: „Bracie, trzeba, by oddać płaszcz biedakowi, jako że jest jego, bo otrzymaliśmy go w pożyczkę na tak długo, dopóki nie zdarzy się znaleźć kogoś biedniejszego od nas”. Gdy brat socjusz sprzeciwił się temu, Franciszek odpowiedział: „Ja nie chcę być złodziejem; poczytano by nam to za kradzież, gdybyśmy nie dali tego płaszcza bardziej potrzebującemu” (2 Cel 87). W pobliżu Celle koło Kortony spotkał Biedaczyna mężczyznę, któremu zmarła żona. Franciszek miał na sobie nowy płaszcz o jaki bracia postarali się dla niego. Napotkany biedak płakał, że zmarła mu żona i zostawiła bardzo biedną rodzinę. Święty powiedział mu: „Dla miłości Boga daję ci ten płaszcz pod warunkiem, że nikomu go nie oddasz, chyba że dobrze ci za niego zapłacą” (2 Cel 88). Zdarzyło się, że Franciszek dzielił się z potrzebującymi częścią swego ubrania odpruwając część tuniki lub spodni.
Gdy Biedaczyna przebywając w pałacu biskupa w Rieti, celem leczenia choroby oczu, pewna kobieta uboga z Machilone przyszła do lekarza, mając chorobę podobną do choroby Świętego. Wtedy Franciszek powiedział do swojego gwardiana; „potrzeba nam oddać to, co cudze: Ów odpowiedział: „Ojcze, odda się, jeśli coś takiego jest u nas” Franciszek na to: „Ten płaszcz, który pożyczyliśmy od tej biednej kobiety, oddajmy jej, ponieważ nie ma w torebce na wydatki”. Gwardian odrzekł: „Bracie, ten płaszcz jest mój, nikt mi go nie pożyczał. Dopóki ci się podoba używaj go, a gdy już nie będziesz chciał używać, zostaw mi go”. Przedtem bowiem gwardian kupił go na potrzeby Franciszka. Święty powiedział do niego: „Bracie gwardianie, zawsze byłeś dla mnie grzeczny, i teraz proszę, okaż uprzejmość”. Ów odpowiedział: „Ojcze, rób według woli, co ci duch podpowie”. Wtedy przywołali pewnego pobożnego człowieka i poprosili go: „Weź ten płaszcz i dwanaście chlebów, idź i powiedz tak tej biednej kobiecie: «Ubogi człowiek, któremu pożyczyłaś płaszcz, dziękuje ci za pożyczkę; ale teraz zabierz, co twoje!»” (2 Cel 92).
Święty z Asyżu litował się nad ubogimi, bo z głębokim uczuciem postępował śladami ubogiego Chrystusa i Jego Matki.
Siostra Filipa na procesie kanonizacyjnym zeznała, że Klara przed śmiercią wyznała swoje winy, tak pięknie i dobrze, że nigdy tego nie słyszała. A wyznanie to uczyniła dlatego, że miała wątpliwość, czy nie uchybiła w czymś wierności przyrzeczonej na chrzcie. Nałożenie białej szaty neofitoru podczas chrztu jest nie tylko przypomnieniem pierwszych wieków chrześcijaństwa, kiedy to neofici przywdziewali białe szaty i nosili je przez cały tydzień wielkanocny, lecz ponadto symbolizuje nowe stworzenie, jakim staje się człowiek przez chrzest, przyoblekając się w Chrystusa (Rz 13,14; Gal 3,27). Rytuał chrzcielny wyraża życzenie, aby poszczególne rodziny same przygotowały sukienki chrzestne (koniecznie białe) i nie ubierały w nie dzieci przed chrztem. Każde dziecko powinno mieć własną szatę (ewentualnie z wyhaftowanym imieniem i datą chrztu), nakładaną symbolicznie przez matkę. Po powrocie z kościoła do domu dziecko powinna w nią być ubrane. Rytuał postuluje wręczenie każdemu ochrzczonemu białej szaty. Wkładając ją na nowo ochrzczone dziecko, celebrans mówi: „(Janie, Mario) stałeś się nowym stworzeniem i przyoblekłeś się w Chrystusa, dlatego otrzymujesz biała szatę. Niech twoi bliscy słowem i przykładem pomagają ci zachować godność dziecka Bożego nieskalaną aż po życie wieczne. – Amen”.
Sabanum lub sabana nazywano przechowywaną bieliznę chrzcielną. Bieliznę używaną do chrztu otrzymywali rodzice chrzestni, była ona jednak także w jakiś sposób przypomnieniem ich własnego chrztu. W życiorysie Wiktora de Vita czytamy: „Oto bielizna, która oskarżać cię będzie przed Sędzią Wiecznym”. Części sabana zachowywano aż do dnia śmierci, aby można było otrzeć śmiertelny pot tym samym płótnem, którym otarto dziecko z wody w chwili chrztu.
W Wielki Czwartek odbywa się w kościołach pewna tradycyjna ceremonia liturgiczna tzw. Obnażenie ołtarzy: kapłan zdejmuje z ołtarza obrus, świeczniki i wszelkie ozdoby; odmawia się przy tym Psalm 22, w którym kładzie się akcent na słowa proroctwa mesjańskiego: „moje szaty dzielą między siebie i los rzucają o moja suknię” (Ps 22,19). Ta właśnie przepowiednia spełniła się w chwilę po ukrzyżowaniu Jezusa. Według najdawniejszych zwyczajów rzymskich ubranie skazańca należało się oprawcom wykonującym wyrok. W ten sposób staje się zrozumiała dla nas wzmianka zawarta w Ewangelii św. Jana 16,23-24: „Żołnierze… wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części…, wzięli także tunikę. Tunika za nie byłą szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili więc między sobą; «Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć»”. Odzienie ówczesnego Żyda składało się z tuniki, pasa, sporego kawałka materiału, który był nakryciem głowy, sandałów i płaszcza.
Wiele zaciekawienia budził los Chrystusowych szat rozdzielonych pod krzyżem. Ze słów św. Jana można wywnioskować, że płaszcz został rozdarty według szwów i rozdzielony miedzy czterech żołnierzy; wszelkie poszukiwania byłyby tutaj prawie beznadziejne. Ale pozostawała tzw. Tunika. Tunika, codzienna szata Chrystusa, była utkana w całości z jednej wici, co stanowiło jej szczególną wartość, którą docenili żołnierze, rzucając o nią los. Zwróćmy tu uwagę, że Jezus głoszący ubóstwo i wyrzeczenie był ubrany przyzwoicie, o co na pewno troszczyła się Jego Matka. O tę więc szatę żołnierze rzucili losy.
Nie wiadomo, co stało się później z ową tuniką. Wyrazem zaciekawienia jej losami jest bardzo poczytna powieść brytyjskiego pisarza L. C. Douglasa pt. „Szata”. Autor książki snuje fikcyjne i sensacyjne dzieje tuniki Chrystusa. Otrzymuje ją pod krzyżem trybun rzymski Marcellus, który staje się chrześcijaninem i oddaje życie za swą wierność Chrystusowi. Przed śmiercią powierza ją św. Piotrowi. Kiedy jednak cesarz – szaleniec Kaligula żąda od chrześcijan wydania tuniki w zamian za swobodę wyznawania religii – Piotr bez większego wahania spełnia życzenie cesarza; uważa, że skoro Chrystus za wyzwolenie człowieka złożył ofiarę ze swego życia – to na pewno wyrzekłby się i swojej szaty. W ten sposób tunika ginie nam z oczu w cieniu ważniejszych wydarzeń. W Niemczech, w rewirze, przechowuje się i co jakiś czas pokazuje ludziom ową rzekomą szatę Jezusa.
Podczas swej męki krzyżowej Jezus był obnażany z szat i przywdziewany w szatę szkarłatną przez żołnierzy oraz przez Heroda i jego dwór. W nabożeństwie Drogi Krzyżowej przy dziesiątej stacji mamy przed oczami obnażenie Pana Jezusa. Niektórzy są zdania, że Jezus przed ukrzyżowaniem został całkowicie obnażony, inni natomiast twierdzą, że pozostawiono Mu przepaskę wokół bioder.
Święty Franciszek pragnąc jak najpełniej upodobnić się do Chrystusa kilkakrotnie, jak podają Źródła Franciszkańskie, obnażał się. Czy aż do końca? Obnażył się podczas sądu biskupiego w Asyżu zwracając ojcu swemu Piotrowi Bernardone wszystko, co od niego otrzymał. Biskup okrył jego nagość. Ponadto podczas silnych pokus cielesnych nago rzucił się na krzaki róż, czy też nago tarzał się w śniegu. Umierając u Matki Bożej Anielskiej polecił, aby nagim położono go na nagiej ziemi.
Człowiek nagim rodzi się i nagim umiera (por. Hi 1,21). Nagość przypomina mu jego ograniczoność i zależność od Boga oraz innych ludzi. Nagość wskazuje też na przemijalność naszą. Odchodząc z tego świata, człowiek nic ze sobą nie zabierze (por. Koh 5,14). W raju pierwsi rodzice żyli w stanie naturalnej nagości, która nie powodowała w nich wstydu, gdyż łączyła się z ich niewinnością. Tracąc jedność z Bogiem przez nieposłuszeństwo, oddalili się od Niego i zaczęli się wstydzić swej nagości (por. Rdz 3,7). Nagość jest obrazem ubóstwa jako niemożności zapanowania nad sobą samym i doświadczaniem swej bezradności. Stąd obnażenie człowieka jest dla niego przykre, bo przypomina stan ogołocenia i ograniczenia (por. Iz 20,4; 47,3).
W Nowym Testamencie nagość jest obrazem ogołocenia i ubóstwa, które jest wyrazem odejścia od Boga i zatracenia więzi z Nim przez łaskę. Człowiek odarty z szat, będąc ofiarą ludzkiej złości oraz cierpiąc głód i nagość, staje się uprzywilejowanym przedmiotem miłosierdzia, które świadczy Bóg i wzywa do tego człowieka (por. Mt 25,35). Szata jest wyrazem troski o ciało i zarazem staje się narzędziem okazywania prawdziwej miłości.
W Piśmie świętym spotykamy się z opisem gestu rozdzierania szat. Gest ten oznacza sprzeciw wobec zła, którego doświadcza człowiek. Odkrycie zła w bliźnim sprawia rozdzieranie szat jako wyraz gniewu oraz chęci naprawienia krzywdy lub ukarania człowieka dopuszczającego się nieprawości (por. Lb 14,30; Joz 7,3; Mt 26,65). Jeśli natomiast ma się do czynienia z odkryciem zła w sobie samym, czyli gdy przybiera to formę przyznania się do własnego grzechu, wówczas rozdarcie szat jest wyrazem żalu za grzech i gotowości przyjęcia pokuty (por. 1 Krl 21,27; Jr 4,8; Hi 1,20).
W dobie obecnej można odnieść wrażenie, że „świat” chętniej ludzkie ciało rozbiera, aniżeli przyodziewa. Świat odziera człowieka z tajemnicy i intymności. Dotyczy to zwłaszcza ciała kobiety i nieletnich. Często widzi się ludzi nagich nie z braku ubrania, ale obnażających się dla zarobku. Ci ludzie są biedni nie w sensie finansowym – materialnym, ale duchowym, moralnym i psychicznym, bo sprzedają swoje ciało, wystawiają je na widok publiczny, nie wiedząc może, że poniżają w ten sposób siebie i narażają na szkody moralne innych.
Obrazy pornograficzne są celowo produkowane tak, by wywołać podniecenie seksualne, a podniecenie domaga się rozładowania. Zdjęcia pornograficzne utrudniają więc życie osobom pragnącym zachować czystość, utrudniają dochowanie wierności małżeńskiej, prowokują do nieuporządkowanych związków. Życie w stanie napięcia wywołanego przez podniecenie seksualne powoduje nie tylko fizjologiczną potrzebę rozładowania seksualnego, ale także zawęża zainteresowania i zwiększa agresywność. Zwłaszcza dzieci są bardzo wrażliwe na te bodźce i zmuszanie ich do ciągłego z nimi obcowania może im bardzo utrudniać kierowanie swoim życiem emocjonalnym, co w okresie dojrzewania i tak nie jest łatwe.
Na straży godności człowieka w tej dziedzinie stoi dar wstydu. Osoba pozbawiona tego daru traci poczucie hierarchii wartości i nie wie, gdzie jest granica kultury i barbarzyństwa. Tak łatwo dziś za pieniądze odsłania się ludzkie ciało. By budzić pożądanie, by potęgować głód seksu, by ukierunkowywać relację między mężczyzną a kobietą na zabawę, a nie na odpowiedzialną miłość.
Starajmy się i uczmy przyodziewać w godność tych, którzy zostali zniszczeni przez obraz telewizyjny, plakaty, okładki kolorowych magazynów; tych, którzy stracili poczucie wstydu. Źle się dzieje, że zdjęcia tych nieodzianych ludzi są nachalnie eksponowane. Nie możemy ich przylizać, sami zgadzają się na pozowanie, ale ktoś na tym zarabia. Zabiegajmy zatem o to, by egzekwowane było prawo zabraniające zysku z nierządu innych ludzi.
Wstydliwość odnosi się do ciała i do uczuć. Człowiek bezwstydny obnaża lub ubiera swoje ciało w taki sposób, że zwraca w nim uwagę tylko na jego element seksualny.
Człowiek wstydliwy szanuje intymność własną i innych w stroju, doborze słów, opowiadanych kawałach – dowcipach, oglądanych filmach i ilustracjach. Człowiek wstydliwy czuje potrzebę osłonięcia niektórych spraw nie dlatego, żeby były złe, ale dlatego, że nie mają być pospolitowane przez ciekawskie oczy i wulgarny śmiech i język.
Wstyd to ubranie, bez którego nagie jest nie tylko ciało człowieka, lecz i jego duch. Boże, naucz nas, mądrego podejścia do wysokiej fali pornografii, która chce zniszczyć to, co decyduje o godności człowieka. Naucz nas przyodziewać nagich.