Co to znaczy: „Odpuścić grzech?” to sprawić, że pamięć o uczynionym złu, o wyrządzonej krzywdzie nie będzie elementem, wokół którego będzie się porządkowało cale życie człowieka. Że innymi słowy ktoś jest i pozostanie tylko i wyłącznie grzesznikiem. Odpuszczenie grzechów umożliwia tak naprawdę zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu. Jeśli mój grzech jest „nieodpuszczalny”, to akt żalu doskonałego jest co najwyżej uhonorowaniem elementarnej ludzkiej przyzwoitości, że mianowicie wypada powiedzieć: „przepraszam”. Rodzice mówią dziecku: „Przeproś panią; przeproś koleżankę”. Bo co innego można zrobić? Co się stało już się nie „odstanie”. Na tej samej zasadzie mówimy, że czegoś nie da się „odzobaczyć”, odwołać, zapomnieć.
Kiedyś żołnierze królewscy urządzili sobie polowanie i zniszczyli chłopom zboże. Chłopi poskarżyli się Królowej Jadwidze a ta zażądała, aby ukarać żołnierzy. Spełnił król żądanie i zapytał: „Czy moja Królowa jest zadowolona?”. Odpowiedziała: „Tak, ale kto im łzy powróci?”. Słynne pytanie św. Jadwigi było raczej wezwaniem do dostrzeżenia religijnego aspektu wyrządzonej krzywdy, że mianowicie jej sprawcy popełnili grzech, aniżeli retorycznym i w sumie pretensjonalny podkreślaniem wielkości uczynionej krzywdy.
„Są im odpuszczone”. Mogę kolejny raz zacząć żyć uczciwie, zacząć lepiej funkcjonować. Bóg mi przebacza, obdarza mnie zaufaniem, pozwala mi jeszcze raz wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Naprawa krzywdy jest logicznym początkiem nowego rozdziału w moim życiu. Warto i trzeba posprzątać dom, w którym nadal mogę i chcę mieszkać.
Bez wiary w grzechów odpuszczenie pozostaje tylko zemsta, czyli uznanie tryumfu zła. Jedyne, co można zrobić, to również być złym, nawet bardziej niż mój krzywdziciel. Ludzie powiadają: „Jak do tej pory czegoś nie zrobiłeś, to się już nie wysilaj”. Taka uwaga zatrzymuje człowieka w jego drodze, czasem bardzo powolnej i po wielekroć przerywanej, ale jednak drodze do dobra. To dobro istotnie może okazać się już zbędne, może istotnie być już za późno. Jednak człowiek, który zdobył się na niechby i spóźnione dobro, jeśli mimo to zostanie przyjęty, następnym, albo którymś z kolei razem może zdążyć. Za którym razem? Tego nawet on sam nie wie. Czasem odpuszczenia grzechów jest całe życie człowieka. On jednak musi wiedzieć, że ktoś pozna go na ulicy, poda rękę, powie, że bardzo się uradowałby każdym przejawem zwycięstwa dobra. Najgorszym, co może spotkać grzesznika, to nie jest kara, choćby dotkliwa. Jednego nie wolno nikomu powiedzieć: „Daruj sobie. Już nigdy niczego nie zmienisz; ty nie jesteś zdolny do dobra; dopij, doćpaj do końca”. Oczywiście, że wielu ludzi zmarnowało sobie życie. Wtedy trzeba powiedzieć: „Szkoda, że tak się stało. Naprawdę szkoda”. Mówiąc tak ogłaszam, że dobro istnieje, że było możliwe, że jest nadal możliwe w życiu tylu ludzi. Wielka to rzecz stłumić w sobie chęć powiedzenia: „A nie mówiłem?” Czy naprawdę gorzka satysfakcja jest aż tak przyjemna? Czy naprawdę potrzebuję jej do szczęścia? Mądrzej będzie powiedzieć: „Spróbuj jeszcze raz”. I nie liczyć nieudanych prób. Bo po co? Może właśnie zapewnienie komuś, że warto spróbować jeszcze raz jest najlepszym świadectwem wiary w rzeczywistość Bożego Miłosierdzia w Sakramencie Pojednania?