Modlitwa Jezusa w Ogrodzie Oliwnym

Modlitwa Jezusa w Ogrodzie Oliwnym, to jeden z najbardziej poruszających fragmentów Nowego Testamentu. Tajemnicę trwogi Chrystusa możemy zgłębić tylko na drodze medytacji, jak czynili to mistrzowie życia duchowego. Spróbujmy wejść w przestrzeń medytacji, przyjrzyjmy się Jezusowi, abyśmy mogli dotknąć Jego cierpienia. Zacznijmy od przeczytania tekstu Ewangelii według św. Łukasza.

„Potem wyszedł i udał się, według zwyczaju, na Górę Oliwną: towarzyszyli Mu także uczniowie. Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: «Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie». A sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się tymi słowami: «Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!» Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go. Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię. Gdy wstał od modlitwy i przyszedł do uczniów, zastał ich śpiących ze smutku. Rzekł do nich: «Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie»” (Łk 22, 39-46).

Podczas swojej publicznej działalności Jezus był opanowany i spokojny, niedający się nigdy nikomu wyprowadzić z równowagi. W Ogrodzie Getsemani jest inaczej, Chrystus jest pełen lęku. Nie ukrywa go, nie wacha się odsłonić przed uczniami tego co przeżywa. Do świętych Piotra, Jakuba i Jana mówi: „«Smutna jest moja dusza, aż do śmierci»” (Mt 26, 38). Użyta tu konstrukcja frazeologiczna, właściwa semickiemu sposobowi myślenia, oznacza, że smutek odczuwany przez Zbawiciela jest wielki, że prawie graniczy ze śmiercią – Jezus umiera ze smutku. 

Objawy cierpienia psychicznego i fizycznego bardzo wyraźnie pokazuje nam św. Łukasz mówiąc, że „jego pot był, jak gęste krople krwi spadające na ziemię” (Łk 22, 44). Dlaczego na czole Jezusa pojawił się krwawy pot? Teologowie uważają że, pojawienie się go na czole Jezusa było spowodowane intensywnymi przeżyciami psychicznymi czy też gwałtownym strachem. Wzmagający się lęk przed cierpieniem, okrutną śmiercią oraz osamotnienie i silne przeżycia psychiczne spotęgowane opuszczeniem spowodowały takie objawy u Chrystusa.

Czego może nauczyć nas ta scena modlitwy Jezusa. Rozmowa cierpiącego Zbawiciela ze swoimi uczniami jest dla nas pierwszą lekcją. Chrystus nie zamyka się w sobie podczas cierpienia, szuka bliskości apostołów, czyli przyjaznych mu ludzi. W ten sposób przeciwstawia się szatańskiej strategii, dążącej do odizolowania człowieka cierpiącego od innych ludzi. Zły duch pragnie człowieka przeżywającego cierpienie zamknąć jakby w klatce, gdyż wie, że ze swej natury jest słabą istotą, a osłabiony dodatkowo cierpieniem i samotnością stanie się dla niego łatwym łupem. Zobaczmy ile dramatów ludzkich rozpoczyna się w osamotnieniu, bez Boga i drugiego człowieka.

W modlitwie Jezusa dostrzegamy także męczącą Go niepewność wyrażającą się w słowach „«Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! »” (Łk 22, 42). Czego uczą nas ta niepewność? Jest ona jakby pytaniem skierowanym przez Zbawiciela do Boga: czy konieczne jest cierpienie lub czy istnieje jakaś inna droga zbawienia? W odpowiedzi możemy powiedzieć, że nie ma innej drogi, gdyż człowiek poprzez grzech zerwał relację miłości z Bogiem. Naprawa utraconej relacji wymagała aktu doskonałej miłości, czyli ofiary krzyża, w której Chrystus stał się darem z samego siebie dla każdego człowieka.

Współczesny świat pragnie usunąć cierpienie i kładzie akcent na samą miłość. I gdzie jest ta miłość? Nie da się tego ukryć, że nasza rzeczywistość staje się coraz bardziej surowa i chłodna. Dlaczego? Dlatego, że nie można rozłączyć miłości od cierpienia. Miłość wymaga wyjścia poza siebie. I tu pojawia się miejsce na cierpienie, które jest przestrzenią dojrzewania. Zobaczmy jeżeli człowiek chce założyć dobrą rodzinę, to musi być otwarty na rezygnację z siebie, ze swoich pragnień. Ta rezygnacja zabija egoizm i pychę przez co pozwala poznać głębiej człowieka z którym żyjemy, pozwala przebić się przez to co cielesne i poznać wewnętrzne piękno drugiego i je rozwinąć.

Przyjrzyjmy się dalej modlitwie Jezusa i zobaczmy dlaczego jest tak bardzo dramatyczna. Kardynał Ratzinger widzi w niej zmaganie się między boską a ludzka naturą Jezusa. Wiemy, że Jezus był w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem. Decyzję o śmierci musiał podjąć jako człowiek, ale jako Bóg posiadał pełną wiedzę. Widział całą naturę ludzkiego brudu i grzechu, które musi przemierzyć w ludzkiej wędrówce, a być może szatan podczas tej modlitwy pokazywał mu różnego rodzaju grzechy ludzkości, wmawiając mu, że Jego męka pozbawiona będzie sensu.

Każdy z nas przeżył jakieś doświadczenie, którego wspomnienie powoduje w nas słabość. Kiedyś jeden z moich przyjaciół opowiedział mi historię swojego powołania. Postanowił rzucić studia na uniwersytecie i wstąpić do zakonu. Poszedł do swojej matki, aby podzielić się z nią tą decyzją. Wtedy matka powiedziała mu, że jeżeli to zrobi, to może się spakować i nie wracać do domu. To doświadczenie spowodowało w nim tak ogromna ranę, że przez lata unikał pełniejszej relacji z matką. Zawsze gdy wracał pamięcią do tej rozmowy czuł ból. Co dopiero musiało się dziać w Jezusie podczas modlitwy w Ogrójcu jeżeli Jego spojrzenie sięga dalej niż nasze. Chrystus podczas tej modlitwy widzi, jak straszliwy jest ciężar, który musi wziąć na siebie. Modlitwa w Getsemani jest to czas konfrontacji z całą potwornością ludzkiego losu, który Jezus bierze na siebie podejmując drogę krzyżową. Ponadto ukazuje nam opór ludzkiej natury, która wzdryga się przed przyjęciem woli Bożej, zawierającej zgodę na cierpienie. Człowiek aby przyjąć wolę Bożą, musi pokonać pokusę, która mówi: jest jakieś inne łatwiejsze wyjście z sytuacji, w której się znalazłeś. Zły duch będzie nam wmawiał: nie musisz cierpieć, możesz żyć łatwo i przyjemnie – do czego prowadzi taka postawa nie musze mówić, bo żyją wśród nas ludzie którzy jej ulegli.

Podczas modlitwy w Getsemani następuje pełne zjednoczenie Jezusa z Ojcem mówiąc „«Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!»”. Jezus jako w pełni człowiek jest gotowy wejść w ciemność męki i śmierci. To zjednoczenie z Bogiem pozwala mu zachować godność podczas przesłuchania u arcykapłanów i procesu u Piłata. Jezus pokazuje nam, że tylko cierpienie przeżywane z Bogiem na sens. Cierpienie bez Boga jest tylko i wyłączne upodleniem.

Każdy z nas w swoim życiu wcześniej czy później znajdzie się w swoim w ogrodzie Getsemani i będzie przeżywał ciemność swojej relacji z Bogiem. Tę ciemność mistrzowie życia duchowego nazwali nocą ciemną. Dlaczego Bóg dopuszcza do nocy ciemnej? Patrząc się na Jezusa modlącego się ogrójcu znajdujemy tylko jedną odpowiedź. Doświadczenie te dane nam jest po to, abyśmy wyrwali się z naszego ułomnego postrzegania Boga i weszli z Nim w pełną relację. Jak przeżyć swój ogród Getsemani? Wskazówkę znajdziemy w zakończeniu rozważanego tekstu Ewangelii. Jezus mówi: «Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie»” (Łk 22, 46). Tylko zjednoczenie się z Chrystusem w modlitwie jest nas w stanie przeprowadzić nas przez ciemności naszego życia.