foto. vecstock na Freepik
Trzoda owiec
Przy lekturze niektórych stronic biblijnych wyobraźnia podsuwa sielankowy obraz pasterza na zielonej łące, a obok niego owce o śnieżnobiałej wełnie. Chociaż takie wyobrażenie podoba się, to już zupełnie inaczej mają się sprawy z porównaniem osób do owiec. Wiadomo przecież, że owca chociaż jest stworzeniem łagodnym, to jednak zupełnie bezbronnym. Nie ma pazurów, ostrych kłów, twardych kopyt czy szpiczastych rogów. Nie potrafi się ukryć ani skutecznie uciekać. W niebezpieczeństwie owce zbijają się w stado i dają się łatwo zastraszyć. Mimo całej sympatii do tych zwierząt, nie mają one opinii zbyt inteligentnych. Istnieje przecież coś takiego jak „owczy pęd”, gdy za pierwszą owcą ze stada idą wszystkie pozostałe, nie zwracając uwagi na przeszkody i niebezpieczeństwa, a czasami cała trzoda wpada w przepaść. Być może owce znikłyby z fauny ziemskiej, gdyby człowiek nie oswoił tego zwierzęcia. Owca stała się zwierzęciem hodowlanym dzięki swoim cechom niezbyt przydatnym w naturze, a stając się pasterzem człowiek porzucił myślistwo, aż w końcu zaczął uprawiać ziemię. Pasterstwo było zbawienne dla takiego gatunku zwierząt jak owce, który przystosował się w nieodwracalny sposób do potrzeb człowieka.
Pismo Święte bardzo często mówi o pasterzu i jego owcach. W niektórych krajach arabskich do dziś można zakosztować namiastki życia koczowniczych szczepów, do których należeli Patriarchowie biblijni i którego odbicie znajdujemy w przypowieściach Jezusa. Ze starożytnych dzieł literackich żaden nie poświęca owcy większej uwagi, za wyjątkiem oczywiście traktatów o pasterstwie lub o sztuce kulinarnej. Również w antycznych pouczających bajkach Apicjusza lub Fedrusa zachowanie się owiec jest nie do przyjęcia, a stworzenia te nigdy nie są ich bohaterami pouczających historyjek.
Natomiast koczownicy półpustynnych obszarów na Bliskim Wschodzie z sympatią odnosili się do swoich trzód. Było to ich główne źródło utrzymania i dobrobytu. W biblijnej Judei większość obszaru to sucha i kamienista wyżyna, która bardziej nadaje się do wypasu trzód niż do uprawy. Dostateczna ilość trawy była tylko w okresie jesienno – zimowych opadów deszczu, lecz i ta czasami nie wystarczała, dlatego pasterze ze swoją trzodą musieli stale się przemieszczać. Hodowane od tysiącleci owce stały się na Bliskim Wschodzie zwierzęciem niezastąpionym. Dla plemion prowadzących życie koczownicze zwierzęta te dostarczały pożywienia i wełny. Pasterze dostrzegali w jagniętach niemal członków rodziny. W tym świetle można zrozumieć przypowieść opowiedzianą przez proroka Natana królowi Dawidowi: „W pewnym mieście było dwóch ludzi, jeden był bogaczem, a drugi biedakiem. Bogacz miał owce i wielką liczbę bydła, biedak nie miał nic, prócz jednej małej owieczki, którą nabył On ją karmił i wyrosła przy nim wraz z jego dziećmi, jadła jego chleb i piła z jego kubka, spała przy jego boku i była dla niego jak córka” (2 Sm 12,1-3).
Niejednokrotnie pagórkowaty teren Pustyni Judzkiej nasuwał skojarzenia odnoszące się do stad, jak mówi jeden z Psalmów: „Góry, czemu skaczecie jak barany, pagórki – niby jagnięta?” (Ps 114,6). Palestyńskie trzody do dziś zachowują charakterystyki swoich biblijnych przodków: owce mają białą wełnę, a ich głowa jest ciemniejsza, czarna, brązowa lub kremowa. Wełna biblijnych owiec nie była najwyższej jakości, chociaż jej kolor uwiecznił w swym orędziu prorok Izajasz: „Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna” (Iz 1,18). Rogi baranów znalazły zastosowano w sprawowaniu kultu judaistycznego. Z odpowiednio spreparowanych baranich rogów powstawał szofar, którego ostry i przenikliwy dźwięk ogłaszał początek nowego miesiąca (por. Ps 81,4; Kpł 23,24) i rozpoczęcie biblijnego jubileuszu (por. Kpł 25,9). Baranie mięso było głównym daniem podczas uczt i świątecznych uroczystości. Oto jaki „jadłospis” podaje tzw. „hymn Mojżesza” z księgi Powtórzonego Prawa: „Śmietanę od krów, a mleko od owiec, wraz z tłuszczem baranków, baranów synów Baszanu, i kozłów razem z najczystszą pszenicą” (Pwt 32,14). Tłuszcz gromadził się przede wszystkim w ogonie, który u koczowników uchodził za najlepszy kąsek.
Ze względu na swoje cechy owca stała się symbolem człowieka łagodnego i cierpliwego, który nawet w najtrudniejszych chwilach nie podnosi niepotrzebnego buntu. Tak było w przypadku tajemniczego „sługi Bożego z tekstu Izajasza, który „nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją” (Iz 53,7). Baranek stał się znakiem podeptanej niewinności i pokory. Pisząc o sobie, prorok Jeremiasz mówi: „Ja zaś jak potulny baranek, którego prowadzą na zabicie, nie wiedziałem, że powzięli przeciw mnie zgubne plany” (Jr 11,19).
Na kartach Nowego Testamentu pojawiają się również owce i baranki. Najbardziej wzruszająca jest przypowieść o zagubionej owcy. Chrześcijański poeta Prudencjusz (348–ok. 405) ujmuje zakończenie tej przypowieści w pięknych wersach: „Widzi Bóg… i łaską darzy / cichość dyskretną. / On owieczkę chorą od zdrowej trzody / ze słabości zgubioną i nieszczęśliwie / runo w ostrych cierniach mierzwiącą / w dzikiej lasu gęstwinie… / jako dobry pasterz ratując… / wilkom wydziera. / Potem… słonecznej / zwraca owczarni. / [owieczkę] przywraca zielonym łąkom i polom. / [Tam] gęsty palmowy gaj i wiosennej / trawy włos faluje, a dalej / przeźroczyste wody żywej krynicy / ocienia wawrzyn” (Hymn VIII,33-49).
Owca i baranek stają się symbolami chrześcijan, którzy z naśladowania Chrystusa uczynili podstawę swego życia. W ten sposób „również uczniów [Pańskich] nazwano barankami” (Augustyn [354–430], Komentarz do ewangelii J VII,5). Jest to jedno z wielu wyjaśnień znanej wypowiedzi Zbawiciela: „Oto Ja was posyłam jak owce między wilki” (Mt 10,16). Baranki stały się najbardziej wymownym symbolem pokojowego nastawienia chrześcijan, którzy gwałtom i prześladowaniom przeciwstawiali cierpliwość i łagodność. Wyznawcy Chrystusa mogą być pewni jego opieki. Klemens Aleksandryjski (zm. ok. 212) wyraża prośbę: „Paś nas, maluczkich, jak owce. Tak, Panie, udziel nam obficie paszy swojej sprawiedliwości. Tak, Nauczycielu, paś nas na swojej świętej górze aż do Kościoła, który wznosi się wyniośle ponad chmury dotykając niebios. «Ustanowię nad nimi jednego pasterza, który je będzie pasł… On je będzie pasł, on będzie ich pasterzem» (Ez 34, 23)” (Pedagog I,83,2). Pewność opieki dobrego Pasterza sprawia, że częstym motywem w starożytnej sztuce chrześcijańskiej są owce na zielonych łąkach lub pośród drzew. Często towarzyszy im postać Pasterza lub trzoda idzie ku bramom mistycznych miast.
Wspólnota wierzących nie zapomniała o innym porównaniu Chrystusa, który mówi, że w dniu sądu ostatecznego „zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych ludzi od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie” (Mt 25,32-33). Sławny kaznodzieja pierwszych wieków historii Kościoła Jan Chryzostom (ok. 350–407) tak komentuje ten ewangeliczny obraz: „«On oddzieli jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów» (Mt 25,32). Teraz nie są podzieleni, ale pomieszani razem. Wtedy natomiast nastąpi jak najdokładniejsze rozdzielenie… Określa [również] charakter każdego poprzez nazwę, jednych zwąc kozłami, a drugich owcami, aby pokazać bezużyteczność tych pierwszych. Z kozłów bowiem nie ma żadnego pożytku, wielki zaś jest pożytek z tych drugich. Owce przynoszą wielki zysk: z wełny, mleka, jagniąt; wszystkiego tego kozioł nie daje… [Tak więc] jedni otrzymują karę, a drudzy koronę” (Homilia na ewangelię Mt 79 [25,32 B]).
Dosyć częstą pokusą jest to, aby opuszczać trzodę i iść swoją drogą, choć nie wiedzą, jak poradzić sobie z odwiecznymi problemami: przeznaczeniem, śmiercią, wiecznością. To im Chrystus – dobry Pasterz przypomina: „Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni” (J 10,16).