Obraz autorstwa jcomp na Freepik

Pierwsze wspólnoty chrześcijańskie były ubogie i nie dysponowały wielkimi księgozbiorami. Celem ewangelizatorów nie były jednak uczone dysputy i szukanie argumentów książkowych, lecz przekonywanie do głoszonej prawdy. Członkowie starożytnego Kościoła byli ponadto ludźmi praktycznymi, stąd wybrali bardziej dogodny kształt kodeksu: rozcinanych i szytych kart przytwierdzonych do jednego wspólnego grzbietu. W takiej księdza z łatwością umieszczano dłuższe teksty, a sam jej kształt odróżniał chrześcijan od używających zwojów Żydów i pogan. 

W ikonografii księga była synonimem Biblii. Od IV wieku szacunek okazywany słowu Bożemu urzeczywistniał się w coraz bardziej ozdobnych okładkach, które dekorowano złotem, srebrem i drogimi kamieniami. Były to często wyroby artystyczne wysokiej klasy. Pergamin często barwiono na purpurowo, a teksty pisano złotymi lub srebrnymi literami. Także pod względem materialnym księga Biblii stanowiła wytwór ludzkiego geniuszu i wrażliwości artystycznej. W VI wieku pojawiły się większe litery, pisane często atramentem innego koloru, aby oznaczyć początek księgi lub rozdziału. W średniowieczu te początkowe litery ozdabiano często w bardzo wymyślny sposób i w tak powstały inicjały. W tradycji Kościoła etiopskiego imiona Jezusa i Maryi są zawsze pisane czerwonym atramentem, dla odróżnienia ich od reszty tekstu. W Europie począwszy od IX wieku artyści nie tylko ozdabiali inicjały, ale tworzyli całostronicowe miniatury ilustrujące tekst. 

Staranność w przepisywaniu ksiąg nakazywano jednak o wiele wcześniej. Tak czyni święty biskup Lyonu Ireneusz (zm. ok. 202 r.): “Ty, który będziesz przepisywać tę księgę… Porównaj to, co odpiszesz i popraw starannie według oryginału, z którego będziesz przepisywał”. Przypominający to napomnienie Euzebiusz z Cezarei (ok. 260-339) dodaje: „Uwaga niewątpliwie pożyteczna, którą tutaj powtarzamy, aby tamci dawni i prawdziwie święci męczennicy byli dla nas najwspanialszym wzorem wielkiej staranności” (Historia Kościoła V,20). 

Jednakże ważniejsze od szaty zewnętrznej księgi było przyjęcie przesłania, które przynosiły święte teksty. Jak bardzo ceniono przesłanie Biblii świadczy tekst, który wyszedł spod pióra Orygenesa (185-254): “Uznajemy, że we wszystkich księgach napisanych pod natchnieniem Ducha Świętego, niewysłowiona Opatrzność, posługując się pojedynczymi literami…, rozlewa na rodzaj ludzki nadprzyrodzoną mądrość, jako że w każdej z liter [tekstu] nagromadziła zbawcze myśli, będące śladami Mądrości (Chrystusa)” (Komentarz do Psalmów 1,3). Starożytni mistrzowie życia chrześcijańskiego odsyłali Pisma Świętego jako księgi prawdy. Było to jakby powtórzenie epizodu biblijnego, gdy “[Mojżesz] wziął Księgę Przymierza i czytał ją głośno ludowi. I oświadczyli: «Wszystko, co powiedział Pan, uczynimy i będziemy posłuszni» (Wj 24,7). Niektórzy z pisarzy chrześcijańskich, jak na przykład Bazyli Wielki (329-379) byli przekonani, że “Pismo Święte jest proste i wszyscy mogą je zrozumieć” (Homilie o stworzeniu świata 9). Jednak, aby ta ogólnodostępna księga mogła należycie oddziaływać na człowieka, powinna być przyjęta czystymi rękoma, czytana okiem czystym oraz słuchana i rozważana przez serce czyste. To z winy człowieka słowo Boże nie jest należycie rozumiane: “Jeśli czytając święte księgi, nie zdołamy ich zrozumieć, i pozostają one niejasne i nieprzeniknione, znaczy to, że nie jesteśmy jeszcze nawróceni do Pana” (Orygenes, Homilie o księdze Wyjścia XII,1). 

Księga prawdy nie może pozostać martwą literą. Rozumieli to szczególnie starożytni mnisi. Jeden z nich, “po dwudziestu latach spędzonych na pilnym czytaniu we dnie i w nocy, wstał pewnego pięknego dnia i sprzedał wszystkie książki, jakie posiadał”. Na pytanie, dlaczego to zrobił, odpowiedział: “Przez dwadzieścia lat słuchałem tylko słów Pisma Świętego, a teraz chcę nareszcie zabrać się także do dzieła, o którym mnie Pismo pouczyło” (Apoftegmat 119). Lektura słowa Bożego nie ograniczała się wyłącznie do kręgów ascetów. Również chrześcijanie żyjący sprawami tego świata winni praktykować lekturę świętych tekstów. Oto co na ten temat pisze biskup Konstantynopola, Jan Chryzostom (ok. 350-407): “Radzę wam śledzić pilnie czytanie Pisma Świętego. Nie tylko wtedy, gdy jesteście tutaj [w kościele], lecz również w domu weźcie w ręce święte księgi, wyłuskując jako zadanie do zrealizowania, to wszystko, co w nich się zawiera. Jest z tego ogromny pożytek: czytanie ubogaca nasz język, ponadto dusza wstępuje wyżej i doskonali się, oświecona blaskiem Słońca sprawiedliwości; [duch] uwalnia się wówczas od brudu złych myśli i cieszy się pokojem i równowagą. To, czego dokonuje pokarm materialny dla naszych sił fizycznych, lektura ksiąg świętych czyni to dla duszy. To duchowa strawa wzmacniająca myśl i czyniąca duszę bardziej ugruntowaną i mądrzejszą. Nie pozwala ono, aby owładnęły nią ślepe zachcianki, lecz ją uskrzydla i […] wznosi ku niebiosom. Nie lekceważmy tak wielu korzyści” (Homilie o księdze Rodzaju 29,2). 

Chrześcijaństwo używało symbolu księgi nie tylko odnośnie do Biblii, lecz również w nawiązaniu do najwyższych prawd i wyroków Bożych. W świętych tekstach napotkano wyrażenie “księga życia”, oznaczające nadziemskie przeznaczenie i chwałę. W tym sensie należy rozumieć słowa Chrystusa skierowane do Apostołów: “Cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie” (Łk 10,20). Porównania i język biblijny dały impuls naiwnemu przekonaniu, że Bóg zapisuje w swojej “księdze” dobro i zło dokonane przez ludzi. Obraz Odwiecznego sędziego czy rachmistrza jest bardzo ograniczony i choć przemawia do wyobraźni pozbawia jednak perspektywy tajemnicy życia z Bogiem. Inspiracją tych porównań były słowa Psalmu: “Niech zostaną wymazani z księgi żyjących i niech nie będą zapisani z prawymi!” (Ps 69,29). Nie jest to jednak jedyna wzmianka biblijna na ten temat, bowiem natchnieni autorzy nawiązują nierzadko do obrazu “księgi Bożej”, w której są spisane wszystkie dobre i złe czyny człowieka. Księga życia to symbol przeznaczenia do łaski (Iz 34,16; Ps 139,16, Dn 12,1; Ap 3,5; 13,8; 20,12). W epopei księgi Wyjścia Mojżesz pragnie oddać życie za swój lud, który popełnił występek i prosi Boga: “Wymaż mię natychmiast z Twej księgi, którą napisałeś” (Wj 32,32). Obraz biblijny posiada jednak odnośniki do starożytnej religii mezopotamskiej, w której wyobrażano sobie bożków z tabliczkami – księgami, gdzie zapisywano czyny i przeznaczenie człowieka. Jeden z pradawnych władców Wschodu modlił się do “boskiego pisarza”, aby “zapisał jak najdłuższe dni jego życia na tabliczce”. Żydowski Talmud mówi o trzech księgach, które otwiera się w niebiosach. “Do jednej wpisani są ci, którzy są zupełnie źli, do drugiej ci, którzy są w pełni sprawiedliwi, a do trzeciej ci, którzy nie są ani całkiem źli, ani całkiem sprawiedliwi”. Ci, którzy są w pełni sprawiedliwi, zostają od razu wpisani i zapieczętowani w księdze życia” (por. Talmud: Rosh Ha-Shanah 16 b). Pojęcie księgi życia nie było obce autorom chrześcijańskim. Według Hilarego z Poitiers (315-367) wykreśleni z niej “nie wejdą w krąg usprawiedliwiającej łaski, nie mają swego udziału w Chrystusie, który jest naszą sprawiedliwością i usprawiedliwieniem” (Komentarz do Ps 69). Inny autor z kręgu łacińskiego – Hieronim (347-419) pisze natomiast, że zbawieni “posiądą życie…, nie zostaną wymazani z księgi życia ani unicestwieni przed obliczem Pana” (Komentarz do Ezechiela 6,20). 

Starożytna mądrość i wiara stworzyły z księgi wymowny symbol, któremu jeszcze długo nie zagrożą współczesne technologie przekazywania informacji. Nic w  tym dziwnego, bowiem, aby czerpać z „księgi prawdy” i być zapisanym w „księdze życia” nie tyle liczy się rozwój intelektualny, c o pokora, czyste sumienie, myśl Boża i światło łaski. Święte księgi, jak mawiał rosyjski mistrz życia duchowego Józef z Wołokołamska (zm. 1515 r.), „zawierają tajemnice Boże, które Bóg objawia temu, komu zechce”.