Obraz autorstwa lifeforstock na Freepik
Miesiące lipiec–sierpień, a dla wyższych szkół nawet wrzesień, to czas wakacji. Wielu z nas w tym też czasie bierze urlopy. Można wtedy z dziećmi spędzić czas w gronie rodziny. Biblia nie dzieli człowieka na ciało i na duszę. Człowiek jest ciałem i duszą. Na pewno nieobce nam jest przysłowie „zdrowy duch w zdrowym ciele”.
Niechby więc w czasie urlopu odpoczął „cały” człowiek. Nie ma jednak odpoczynku bez odpowiedniego wyżywienia się. Może nawet na wczasach sobie bardziej dogadzamy niż w ciągu roku, gdy już od godz. 700 np. zaczynamy pracę. Nie odpoczniesz jednak, gdy zaniedbasz „nakarmienie” ducha. W ciągu roku dbamy o to w niedziele, o ile spełniamy tzw. obowiązek niedzielny. A jak nie, to spowiadamy się: „opuściłem (raz-dwa-trzy?) w niedzielę mszę świętą” albo też „nie byłem… na mszy świętej”. Jako kapłan, nie radziłbym nikomu „opuścić” mszy świętej. Jeśli Panu Bogu będziemy pokazywali plecy On może się w końcu obrazić i też się od nas odwrócić.
Tydzień ma 7 dni. Jeśli do „opuszczenia” niedzielnej mszy św. dojdzie opuszczenie codziennej modlitwy porannej czy wieczornej, nie mówiąc już o modlitwie przed jedzeniem, przed wyjazdem do pracy, to żyjemy bez Boga. A bez Boga ani do proga.
Wakacje! Warto i te sprawy przemyśleć. Starożytni nie straszyli ludzi, ale im przypominali o jednej sprawie, jedynej sprawiedliwej na tym Bożym świecie, że każdy musi umrzeć, czy bogaty, czy ubogi, czy niewierzący, grzesznik, ale i pobożny. Dlatego mędrcy mówili: Quidquis agis prudenter agas et respice finem – cokolwiek czynisz, czyń mądrze i zawsze myśl o końcu (życia). A więc nie odwracajmy się od Boga, jakby Go nie było. Psalmista tak to określa: „Tylko głupi może w swoim sercu powiedzieć, że nie ma Boga”.
Na wczasach może będziemy spotykać się z takimi ludźmi, którzy są dobrzy, uprzejmi, ale o Panu Bogu nie myślą specjalnie. Na koniec mszy św., gdy odprawiało się po łacinie, kapłan mówił: „Ite missa est”. To jednak nie znaczy, że możecie pójść do domu, bo skończyliśmy mszę św. Nie! Idźcie i bądźcie misjonarzami, czyli głoście Ewangelię za przykładem św. Franciszka z Asyżu. On przyjął święcenia diakonatu, by mógł głosić kazania.
Czy zdajemy sobie z tego sprawę, że nasza misja, nasza modlitwa, to wszystko dzieje się za sprawą Ducha Świętego. Święty Paweł wyraźnie nas poucza o wszechpotężnej działalności zbawczej Trzeciej Osoby Trójcy Przenajświętszej: „Nikt nie może wołać Abba, Ojcze, jak tylko w Duchu Świętym”. „Nikt też nie może wołać »Panem jest Jezus« jak w tymże Duchu Świętym”. A parę wersetów dalej: „Albowiem nie my modlimy się, tylko Duch Święty w nas”. Czy Duch Święty ma także imię? Duch Święty jest bowiem określeniem godnościowym, stwierdzającym równocześnie Jego stosunek istotowy do dwóch innych osób Trójcy Świętej, do Boga Ojca i do Syna Bożego. One mają imiona. Imię Boga Ojca zostało objawione Mojżeszowi w krzaku ognistym. „Jam jest, który jest, „Jahwe”. Imię to wywodzi się od czasownika hebrajskiego ḥajaḥ i znaczy „być zbawczo obecny bez początku i bez końca”. Syn Boży ma także imię. Objawił je sam Bóg św. Józefowi we śnie, gdy ten zwątpił w Maryję, narzeczoną, która „poczęła z Ducha Świętego”. Anioł wyjaśnia: „Józefie, weź Maryję do siebie. Albowiem to, co się w niej narodzi, poczęte jest z Ducha Świętego. Nadasz mu imię Jezus, bo On zbawi lud swój z grzechów”.
Imię Jeho szuah (Jezus) wywodzi się także z czasownika hajah. Czyli Bóg Ojciec jest praprzyczyną naszego zbawienia, które raz na zawsze dokonał Jego Syn – Zbawiciel świata. Tak to też widzi i opisuje św. Jan Paweł II w swojej pierwszej encyklice Redemptor hominis – Odkupiciel człowieka (każdego, bez wyjątku).
Imię Ducha Świętego objawił nam Jezus. Przed swoim odejściem z tego świata przyrzeka swoim apostołom, że nie zostawi ich bez opieki: „Będę prosił mojego Ojca i ześle wam drugiego Parakleta, Ducha prawdy, który was nauczy wszelkiej prawdy”. „Drugi Paraklet” (gr. ton alteron Paraklitou). Co to znaczy? Kto jest pierwszym Parakletem – Jezus Chrystus. Drugi Paraklet będzie więc funkcjonalnie kontynuował dzieło zbawcze Jezusa ziemskiego. Ojciec opat Jankowski, benedyktyn, swojej książce o Duchu Świętym nadał trafny tytuł: „Duch Dokonawca”. Grecki rzeczownik „paraklet” wywodzi się z czasownika złożonego: para–kalein. Kalein znaczy wołać, a parakalein znaczy tak wołać, by przywołany już był na zawsze z nami. Duch Święty jest i będzie więc na zawsze z nami i będzie kontynuował dzieło zbawcze Jezusa. Owszem, będzie nas też „pocieszał”. „Pocieszyciel” jednak oddaje tylko jeden z siedmiu darów Ducha Świętego.
Duch Święty to „Alter Redemptor – Drugi Zbawiciel”. Święty Jan Paweł II w encyklice o Duchu Świętym już w samym tytule zwrócił uwagę na Jego wieloraką i wszechstronną działalność zbawczą. Taką myśl zawiera też jeden ze „składów” wyznania wiary: „Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela – Dominum et Vivificantem”.
Pierwotny Kościół wołał do Jezusa „Kyrios Jesous estin – Panem jest Jezus”. Było to wołanie chrześcijan skierowane przeciw pogańskiej proklamacji. Przeznaczeni na śmierć gladiatorzy wołali: „Ave Caesar! Morituri te salutant – Wiwat cesarz! Idący na śmierć cię pozdrawiają”. Cesarza Augusta wprost nazywano Divus (boski) Augustus.
Kochany nasz Papieżu, Janie Pawle Wielki! Wołaj jeszcze raz jak ongiś Jezus i przywołaj Ducha Świętego do Polski: „Niech zstąpi Duch Twój na tę ziemię, na tę ziemię”. Jakżeż potrzebny nam jest Duch Święty: Pan i Ożywiciel.
Święty Franciszek pozostawił nam wszystkim za natchnieniem Ducha Świętego modlitwę misyjną. Prosił, by odmówić ją przy odwiedzeniu kościoła, gdzie Jezus jest żywy w tej małej hostii, czekający na nas w zamkniętym tabernakulum. „Wielbimy Cię, Panie Jezu, i wysławiamy Cię, tu i we wszystkich kościołach po całym świecie, żeś przez krzyż i mękę swoją odkupił świat”.
Bez Ducha Świętego biała hostia pozostałaby zwykłym chlebem. Dzięki mocy Ducha Świętego jest przemieniona. Stąd to nazwa podniesienia – „przemienienie”. Tę sakramentalną i istotową przemianę przypomina nam kapłan każdorazowo w modlitwie wprowadzającej: „Prosimy Cię, Wszechmogący Boże, uświęć te dary mocą Ducha Świętego, aby się stały Ciałem i Krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa”. Jezus miłosierny, jak i Jego Ojciec niebieski, obwarował Ducha Świętego immunitetem. Jest nietykalny. Jezusa ukrzyżowano. Jezus przebaczył i wciąż przebacza. Zesłał też Ducha Świętego, aby i On przebaczył. Już jako Zmartwychwstały uroczyście przyrzekł swoim apostołom: „Pokój wam! Weźmijcie Ducha Świętego! Komu odpuścicie grzechy, są im odpuszczone – a komu zatrzymacie, są im zatrzymane”.
Jezusa możesz obrazić, ale On zawsze wybaczy, nawet z krzyża jak łotrowi. Oto Jego znamienne słowa: „Kto by zgrzeszył przeciwko Synowi Bożemu, temu przebaczy. Kto by jednak zgrzeszył przeciwko Duchowi Świętemu, temu ani w tym życiu, ani w przyszłym nie będzie wybaczone”. Prototypem grzechu przeciwko Duchowi Świętemu jest diabeł.
Gdy św. Faustyna zapytała Pana Jezusa: „Panie Jezu, powiedz mi, czy diabeł jest na wieki potępiony?”, otrzymała taką odpowiedź: „Córko moja! On nie jest w stanie (nie potrafi) powiedzieć »przepraszam«”. Biedni ci, którzy nie potrafią uznać swoich grzechów, trwają w nich i propagują je, czyniąc z nich cnoty rodzinne i społeczne.
Módlmy się w czasie wakacji także poza Kościołem za św. Franciszkiem: „Deus meus et omnia – Bóg mój i moje wszystko!” Wtórujmy w te tony za św. Teresą z Ávili: „Sol Dio – basta (Bóg sam wystarczy)”.