Pochodzący ze szlacheckiej rodziny Guzmanów, Dominik przyszedł na świat ok. 1170 r. w starokastylijskiej miejscowości Caleruega na południowy wschód od Burgos. Jego ojcem był Feliks, a matką bł. Joanna. Feliks i Joanna mieli więcej dzieci, wśród których był również bł. Mames oraz Antoni, kapłan diecezjalny. Naukę odbywał w szkole miejscowej, a potem studiował na uniwersytecie w Palencji. Wychowany został przez swojego wuja w środowisku duchownym. Święcenia kapłańskie przyjął ok. 1196 r. i został mianowany kanonikiem przy katedrze w Osma. Było to środowisko bardzo gorliwe i zreformowane. Tutaj Dominik zasmakował w życiu kontemplacyjnym i regularnym. W latach 1201-1206 towarzyszył swemu biskupowi Dydkowi w legacjach zagranicznych. Został też wybrany podprzeorem kapituły. Podróże wzbudziły u Dydka i Dominika gorliwość apostolską i skłoniły ich do zgłoszenia się do prac misyjnych. Papież Innocenty III skierował ich do południowej Francji. Pod koniec 1206 r. pomagają oni legatom papieskim – cystersom w zwalczaniu herezji powstałej właśnie na tych terenach: albigensów i waldensów, przez przepowiadanie i osobisty przykład życia apostolskiego; wędrowali pieszo, bez pieniędzy i o żebranym chlebie. Chodzili więc od miasta do miasta, od wioski do wioski, by prostować błędną naukę, a wyjaśniać zawiedzionym autentyczną naukę Pana Jezusa.

W centrum herezji znajdowało się miasto Prouille. Tam Dominik założył klasztor dla kobiet nawróconych z herezji, który także służył mu równocześnie za punkt oparcia w jego pracy apostolskiej. Życie w owym klasztorze oparte było na całkowitym ubóstwie. W Fanjeane, w pobliżu Prouille, otrzymał parafię. W 1215 r. przenosi się do Tuluzy i zakłada swój zakon. Dzięki poparciu biskupa Tuluzy, Fulko, powstały w tym mieście dwa klasztory dominikańskie, które miały za cel nawracanie albigensów i waldensów. Tu pierwsi bracia złożyli na jego ręce śluby zakonne (1215 r.). W tym samym roku 1215 odbył się sobór powszechny Luterański IV. Święty Dominik udał się razem z biskupem Fulko do Rzymu. Papież Innocenty III po wysłuchaniu zdania biskupa, ustnie zatwierdził nową rodzinę zakonną. Podczas obrad soboru prawdopodobnie po raz pierwszy spotkał sicze św. Franciszkiem z Asyżu.

Zaraz po powrocie z soboru (1216 r.) Dominik zwołał kapitułę generalną, na której przyjęto za podstawę regułę św. Augustyna i konstytucje norbertanów. Wprowadzono do konstytucji jedynie te zmiany, które w zastosowaniu do specyfiki zakonu okazały się konieczne. Pan Bóg pokrzepił Dominika tajemniczym, a proroczym snem: ukazali mu się Apostołowie św. Piotr i św. Paweł, i zachęcili go, by na cały świat wysłał swoich braci jako kaznodziejów. W 1217 r., gdy Honoriusz III zatwierdził zakon, Dominik rozesłał grupę17 braci do Paryża, Bolonii, Rzymu i Hiszpanii. Ustalona też została nazwa zakonu: Zakon Kaznodziejski.

Na kapitule generalnej, odbytej w Bolonii w 1220 r. zredagowano nowe konstytucje. Uchwalono, że zakon nie może posiadać na własność stałych dóbr, ale że ma żyć wyłącznie z ofiar. W taki to sposób zakon wszedł do rodziny zakonów żebrzących, jakimi byli w XII w.: franciszkanie, karmelici, trynitarze, serwici, minimi itp. W tym samym roku kardynał Wilhelm ufundował dominikanom w Rzymie klasztor przy bazylice św. Sabiny, który odtąd miał się stać domem generalnym zakonu.

Rok później (1221) miała miejsce w Bolonii druga kapituła generalna, podczas której zakon został podzielony na prowincje i wysłano braci do Anglii, Skandynawii, Polski, Węgier i na Wschód. Przed śmiercią przyjął św. Dominik do zakonu i nałożył habit św. Jackowi i bł. Czesławowi. W święto Przeminienia pańskiego, 6 sierpnia 1221 r., Dominik zasnął w Panu w Bolonii.

Został pochowany w kościele klasztornym w Bolonii, w drewnianej trumnie, w krypcie tuż pod głównym ołtarzem. Kult jego rozpoczął się zaraz po śmierci. Notowano za jego wstawiennictwem otrzymane łaski. 3 lipca 1234 r. papież Grzegorz IX kanonizował go.

Kościół wspomina św. Dominika 8 sierpnia. Święty przedstawiany jest zwykle jako kaznodzieja. Ma n a sobie habit dominikański, a w dłoniach trzyma rozmaite atrybuty, czasem też podnosi dłoń w geście błogosławieństwa. Atrybutami są często księga i lilia, a także kamień, wróbel, laska, różaniec i gwiazda (nad czołem lub piersią). U nóg św. Dominika zobaczyć można nieraz małego, czarno-białego psa, który w pysku trzyma pochodnię, a często też biegnie wokół kuli ziemskiej.

Święty Dominik w sposób szczególny kochał trzy książki: 24 rozmowy św. Kasjana, Ewangelię św. Mateusza i listy św. Pawła. Już za młodu, w Osmie, zapoznał się z rozmowami Kasjana. Zawdzięczał tej lekturze wielką wrażliwość sumienia, umiłowanie kontemplacji i postęp w niej oraz wysoki stopień doskonałości życia chrześcijańskiego. Nie rozstawał się z ewangelią św. Mateusza i Listami św. Pawła; ustawicznie je studiował, tak że umiał je prawie na pamięć. Znał dobrze również inne księgi Pisma Świętego, a zwłaszcza Psałterz.

Na jego duchowość miały wpływ takie elementy: środowisko kanoniczne, studia teologii, praca misyjna, kontakt ze środowiskiem silnego fermentu religijnego w południowej Francji. Te elementy wpływały na siebie, hierarchizowały się, aż doprowadziły do powstania duchowości jednej, oryginalnej i zharmonizowanej.

Pierwszą cechą duchowości Dominika to duchowość kapłańsko-klerycka. Dominik i jego towarzysze byli kapłanami od samego początku przez swą formację, studia, misje w Kościele i ćwiczenia duchowne. Pojmował on zasadnicze dążenie do doskonałości jako coraz doskonalszą wierność powołaniu kapłańskiemu. Tu ma swe źródło jego: pobożne celebrowanie Mszy św.; gorliwość szafarstwa sakramentów, zwłaszcza pokuty oraz modlitwy „Liturgii Godzin”; kult dla prawd wiary: poznanie ich, głoszenie i obrona; głęboka miłości troska o zbawienie ludzi; całkowite oddanie się sprawie Kościoła i Kościołowi, a zwłaszcza papieżowi.

Święty Dominik pogłębił i odnowił istotne elementy duchowości kapłańskiej. W jego epoce było to niewątpliwie czymś bardzo oryginalnym, gdyż poziom ówczesnego kleru pozostawił wiele do życzenia. Zupełnie nowy element u Dominika to: szczególne umiłowanie prawdy, której ustawicznie szukał w Starym i Nowym Testamencie; gorliwe dążenie do zbawienia ludzi i prowadzenie ich do doskonałości. Dzięki tym nowym akcentom duchowość kapłańsko-klerycka nabrała nowych cech i przekształciła się w duchowość dominikańską.

Drugą cechą duchowości św. Dominika to duchowość życia regularnego. On sam wychowany od młodości w ramach obserwacji chciał aby ona stała się normalnym składnikiem życia jego braci. Uważał on życie według regularnej obserwacji za swego rodzaju przygotowanie do pracy apostolskiej. Życie obserwacji było odpowiednikiem powołania do pokuty, ostatecznym rozkwitem której i ukoronowanie m było pragnienie męczeństwa. Powołanie do pokuty ma szereg punktów zbieżnych z duchowością kapłańską. Według św. Dominika dążenie do doskonałości poprzez stopniowe doskonalenie się moralne przy pomocy kapituł win, osobistego ubóstwa, zachowania obserwy życia regularnego i doskonalenie się w życiu kontemplacji – było ściśle związane z realizowaniem i promieniowaniem ideału życia kapłańskiego.

Trzecia cecha – to duchowość apostolska; pozwoliła ona na harmonijne zestrojenie obu poprzednich elementów. Dominik znał od lat z osobistego doświadczenia ideał naśladowania apostołów jaki ożywiał kanoników regularnych. On sam do 1215 r. zachował tytuł kanonika regularnego z Osmy i realizował ideał tej formy życia; życie kontemplacyjne, modlitwa liturgiczna, życie wspólne. Jednak już w od 1206 r. rozważał możliwość nowego dojścia do realizowania ideału naśladowania apostołów. Momentem przełomowym był właśnie rok 1206, czyli spotkanie z legatami papieskimi (cystersi) mającymi zwalczać albigensów. Wobec całkowitej bezskuteczności ich pracy biskup Osmy, któremu Dominik towarzyszył poradził im w zupełnie odmienny sposób realizować swe zadanie; naśladować we wszystkim życie apostołów i tak głosić Chrystusa. Rada biskupa wywarła wielki wpływ na Dominika, który wypełnił ją rozpoczynając pracę apostolską na południu Francji, oddając się całkowicie kaznodziejstwu. Biskup Dydak mówiąc o naśladowaniu życia apostołów nawiązał do ówczesnych, a zarazem zupełnie nowych interpretacji tego ideału życia. Chodziło o naśladowanie wędrownego życia apostołów. Nowe podejście, czy rozumienie ideału apostolskiego życia zawierało w sobie szereg elementów. Życie apostolskie jest poselstwem zupełnie osobistym, zawierającym powołanie i nakaz. Każdy z apostołów-kaznodziejów usłyszał słowa; „pójdź za mną”. Z drugiej strony każdy z nich otrzymał nakaz-zadanie, czyli został posłany. Ten punkt jest ważny, bo różnił ich od wszystkich heretyków, którzy tej misji nie posiadali. Życie apostolskie jest specjalnym urzędem zleconym przez nakaz głoszenia Ewangelii. Jest ono specjalną formą życia stawiającego duże wymagania osobiste: całkowite ubóstwo. Nie chodzi już tylko o osobiste wyrzeczenie się wszelkiej własności przez przekazanie całego majątku wspólnocie zakonnej – chodzi o ubóstwo absolutne. Nie można mieć ze sobą ani pieniędzy ani chleba. Trzeba całkowicie zaufać miłości i dobroci tych ludzi, którym się głosi dobrą nowinę i z ich rąk przyjmować wszystko cokolwiek dadzą do zjedzenia. W gościnie trzeba pozostać u tych ludzi, którzy nas pierwsi przyjęli. Ubranie ma być ubogie, to co konieczne. Życie apostolskie jest życiem wędrownym, trzeba przemieszczać się. Nie można czekać na ludzi, ale musi się do nich iść – tam wszędzie, gdzie Chrystus powinien być – czyli do całego świata. Trzeba iść i to prędko, bez ociągania się. Życie wędrowne zawierało w sobie początki życia wspólnego, nie jest to samotne życie św. Pawła, ponieważ należy podróżować we dwóch. Niewątpliwie jest to bardzo niewielka wspólnota, a już wystarczająca do praktykowania miłości.

Ideał życia apostolskiego świadomi nie nakładał obowiązku pracy ręcznej. Twierdzono bowiem, że byłoby nawet przestępstwem zużywanie swych sił na inne rzeczy niż na sprawę Ewangelii. Zasadnicze elementy duchowości dominikańskiej odnajdujemy w pierwszych konstytucjach. Święty Dominik powiedział: ‘bracia mają iść śladami Chrystusa mówiąc z Bogiem lub o Bogu”.

Z Bogiem! W średniowieczu przeżywano bardzo konkretnie wielkość i świętość Boga oraz wzniosłość powołania chrześcijańskiego. Ludzie nawracali się, aby podobać się Bogu, Chrystusowi i Matce Najświętszej, by służyć Bogu i wyrzec się czegoś określonego dla Niego lub także obawą przed piekłem, które przedstawiano z wielką plastycznością. Dominikanie nawracali się jednak w tym specjalnym celu, by towarzyszyć, a także naśladować Chrystusa jako ubogiego i przepowiadającego Królestwo Boże.

Nawrócenie oraz powołanie dominikańskie były również wyrazem wielkiej troski o zbawienie dusz. To, co bardzo wówczas pociągało ludzi do zakonu św. Dominika, to właśnie całkowite jego skierowanie ku pracy nad zbawieniem drugich, z równoczesnym osobistym dążeniem do świętości. Wielka i czynna miłość wyrażająca się w osobie Chrystusa nadawała powołaniu dominikańskiemu cechę jedności.

Podobnie jak wielcy mnisi średniowiecza Dominik i jego bracia uważali pokutę za podstawę swego powołania. Dominik przejął surową obserwę życia mniszego i związał z Nina stałe upokarzające i wymagające bardzo dużo, efektywne ubóstwo żebrzące. Ponadto sam praktykował dobrowolnie różne formy pokuty: biczowanie – prawie codziennie, włosiennica, łańcuszki. Ci, którzy nie mieli powołania widzieli w tym prawdziwą śmierć za życia. Jednak bracia św. Dominika przywiązywali do pokuty wielkie znaczenie, bo pokuta jest jednym z podstawowych środków wiodących do zbawienia; powiększa ona różnicę między życiem zakonnym a wygodnym życiem świata; zadośćuczyni za dawniejsze grzechy, naprawia i oczyszcza – dlatego każdy z tej racji jej potrzebuje.

Święty Dominik podejmując życie pokuty, nadał mu jeszcze inne, szersze znaczenie, bo dzięki niej można: zadośćuczynić za innych grzeszników; pokuta łączyła go z cierpiącym Chrystusem i pomagała w zrozumieniu Ewangelii. Pokuta podejmowana z miłości jest przede wszystkim w duchowości dominikańskiej skierowana ku zbawieniu grzeszników. Stąd pokuta jest podstawą kaznodziejstwa, dlatego że jej surowość do świadectwa prawdy dodaje świadectwo życia i wspiera kaznodziejstwo wysługując mu łaskę skuteczności. Pokuta nadto oczyszcza wewnętrznie kaznodzieję, z jego najmniejszych niedoskonałości, tak że zło ani szatan nie mogą mu w niczym zagrozić. Nic już nie przeciwstawia się w nim działaniu łaski, kaznodzieja staje się doskonałym narzędziem Ducha Świętego.

Bracia św. Dominika zrywają zupełnie ze światem i oddają się całkowicie bogu z pośrednictwem tylko jednego, wyraźnego przyrzeczenia: ślubu posłuszeństwa, który wprowadza ich równocześnie w życie wspólne. Dominik był mężem życia wspólnego. Środowiskiem najważniejszym dla niego była wspólnota zakonnego domu; nic nie potrafiło jej zastąpić, ani podróże apostolskie, ani kaznodziejstwo. Stąd starał się o zachowanie form życia wspólnego także w podróży, np. godziny recytacji modlitw liturgicznych, milczenie, inne modlitwy, studium, uczynki pokutne. Jeśli nie można było wszystkiego pogodzić, przełożony miał prawo udzielać dyspensy, ale nigdy nie była ona traktowana jako pewnego rodzaju „osłodzenie życia”.

Życie wspólne ma do spełnienia liczne zadania; formacja wewnętrzna zakonnika, zdąża ku temu wychowanie w nowicjacie, regularność życia, oddziaływanie przykładu, napominanie braterskie. Dominik przejął od premonstratenców wykazy win i pokut, które dawały ramy do prawie codzienny kapituł win, które bardzo ułatwiały wyrobienie prawego i zakonnego sumienia. Nadto życie wspólne miało na celu, poza wyrobieniem szeregu cnót, rozwiniecie miłości bliźniego, które było duszą całego apostolstwa dominikańskiego, poprzez kształtowanie miłości braterskiej.

Studium jest jednym z zasadniczych zajęć dominikanina, ma on się uczyć (wg konstytucji) we dnie i w nocy, w domu i w podróży. Jednym z ważnych motywów nauki jest niewątpliwie przygotowanie się do głoszenia prawdy. Umiłowanie prawdy wiary, tak charakterystyczne dla Dominika i jego braci utożsamia się w swej istocie z miłością Boga. Stąd ich naukę przepaja miłość do Boga, która z kolei jest duszą powołania zakonnego. Głównym przedmiotem nauki powinien być sam Bóg; św. Dominik mówi: „należy ustawicznie studiować Stary i Nowy Testament”. Całe życie nauki ma być podporządkowane Ewangelii. Ona ma być motorem i celem wszelkich studiów. Nauka ma bowiem u swych podstaw gorące pragnienie poznania Boga, aby Go mocniej ukochać, a także, by innych lepiej prowadzić do miłości Boga. Dominik nazywał Pismo Święte „księgą miłości”.

Bezpośrednim i pierwszym skutkiem życia wspólnego i życia nauki dominikanów było ustawiczne pogłębianie życia wiary i miłości. Tak wiara jak miłość znajdowały swój pełny wyraz w życiu kontemplacji. Przedmiotem kontemplacji były dla nich tajemnice wiary: Bóg Stwórca, Jego Opatrzność, Chrystus Zbawiciel, Jego życie i męka, Matka Boża, życie Bogiem w niebie, dusze ludzkie i ich powołanie.

Punktem centralnym zjednoczenia z Bogiem za pośrednictwem Chrystusa, jest Msza św. Dominik i jego bracia odprawiali ją prawie co dzień i to z wielką pobożnością. Przygotowano się do niej przez częstą spowiedź. Następnie ku zjednoczeniu z Bogiem prowadziła także modlitwa liturgiczna, pacierze kapłańskie, małe oficjum do Matki Bożej, modlitwa wspólna oraz osobista modlitwa każdego z braci.

O Bogu! Miłość dusz – stanowi ośrodek całego życia św. Dominika i jego braci. Kontemplacja męki Chrystusa rodzi gorące pragnienie zbawienia wszystkich. Pierwsze konstytucje dominikańskie wyrażają tę prawdę w ten sposób: „należy pamiętać, że nas zakon od samego początku powstał głównie dla głoszenia prawdy i dla zbawienia dusz. Z samego założenia więc nasze studium powinno dążyć ze wszystkich sił ku temu, by nas uczynić bardziej zdolnymi i użytecznymi dla dusz naszych bliźnich”. Praca nad zbawieniem dusz jest przedłużeniem pewnego rodzaju życia modlitwy.

Dominikanie to zakon żebrzący, a zatem wielki nacisk należy kłaść na ubóstwo, by upodobnić się do Chrystusa pokornego i ubogiego. Ubóstwo dla nich nie miało wyłącznie znaczenia apologicznego, chodziło o jak najpełniejsze naśladowanie życia Chrystusa. Ubóstwo pozwalało całkowicie poświęcić się pracy apostolskiej, czy studiowaniu prawdy. Ubóstwo dla dominikanów jest: najpierw przepowiadaniem i naśladowaniem Chrystusa, następnie uwolnieniem się od pożądliwości i ambicji, wreszcie ascezą i upokorzeniem – bardzo skutecznym przeciw pysze, która grozi duchownym i ludziom wykształconym.

Doświadczenie braków i ubóstwa sprawiało, że dominikanie umieli współczuć innym i być hojnymi, a także silniej wiązało ich wzajemną przyjaźń. Doskonałe naśladowanie apostołów dawało im podstawę do szczerej ufności, że będą mieli istotna łaskę apostolatu – pełnią Ducha Świętego – rodzaj przedłużenia tajemnicy Zielonych Świąt.

Dominikanie są świadomi, że są „żołnierzami Chrystusa”, którzy walczą o zbawienie ludzi prze przepowiadanie prawdy, a także są „pasterzami ludzi”, którzy rozdzielają w domu Ojca chleb – „Słowo Boże”.

Niektóre źródła podają, że pewnego dnia św. Dominik modlił się u św. Piotra na Watykanie w Rzymie. Podczas modlitwy miał widzenie: Najświętsza Dziewica Maryja ukazała mu się w akcie przedstawienia jezusowi, obrażonemu z powodu tylu grzechów i win ludzi, dwóch ludzi, którzy podtrzymują Kościół Boży. W jednym z nich rozpoznał siebie samego, ale bardzo pragnął poznać tego drugiego wyznaczonego do tak ważnego zadania. Następnego dnia rano w szatach ubogiego zakonnika rozpoznał tego drugiego, a był to Franciszek z Asyżu. Obydwaj Święci uścisnęli się i położyli fundamenty przyjaźni, która trwa do dziś.

Franciszek kilkakrotnie spotkał się z Dominikiem: podczas soboru luterańskiego IV, w czasie obrad „kapituły szałasów” w maju 1217 lub 1219 r. w Porcjunkuli, u kardynała Hugolina w Rzymie w okresie od końca 1219 do początku 1221 r. Tomasz z Celano mówi o nich, że „każdy czcił i miłował drugiego” (2 Cel 148).

Na „kapitule szałasów’ zebrało się około 5 tysięcy braci. Zamieszkali oni w szałasach z gałęzi, stąd pochodzi nazwa; kapituła szałasów. „Na kapitułę tę zeszło się przeszło pięć tysięcy braci. Przybył też św. Dominik, głowa i kamień węgielny Zakonu Braci Kaznodziejów, który szedł wówczas z Burgundii do Rzymu. Słysząc o zebraniu się kapituły, którą św. Franciszek zwołał do Panny Maryi Anielskiej, poszedł ją zobaczyć z siedmioma braćmi swojego zakonu”. Biedaczyna przemówił do braci, by się nie troszczyli o nic do jedzenia i do picia, lecz żeby oddawali się modlitwie i chwaleniu Boga, za wszelką troskę o ciało zostawili Bogu, gdyż On ma szczególne o was staranie. Święty Dominik dziwił się wielce słowom Franciszka. Wnet ludzie z okolic przywieźli wszystko; co było potrzebne do jedzenia i picia. „Święty Dominik, widząc to i poznawszy jasno, że Opatrzność Boska przez nich działa… powiedział do Franciszka; «Zaprawdę, Bóg troszczy się szczególnie o świętych ubogich»” (Kwiatki, 18).

Pewnego razu kardynał Hugolin zaprosił Dominika i Franciszka, by porozmawiać z nimi, aby niektórzy ich bracia mogli przyjąć godności kościelne jak biskupstwo lub prałaturę. Obydwaj Święci odpowiedzieli negatywnie. Po zakończeniu spotkania, Dominik zwrócił się do Biedaczyny: „Bracie Franciszku, chciałbym zjednoczenia twojego i mojego zakonu i tego samego sposobu życia nas w Kościele”. Dominik również poprosił Franciszka o sznur, którym się opasywał. Święty z Asyżu nie kwapił się do tego, ale w końcu spełnił prośbę. Dominik, otrzymawszy go przepasał się nim i nosił go pod spodnią tuniką. „Wreszcie podali sobie ręce i w największej serdeczności powierzyli się sobie wzajemnie’. A gdy się rozeszli Dominik powiedział do wielu tam obecnych; „Naprawdę, mówię wam, tak wielkie jest uświęcenie i doskonałość św. męża Franciszka, że inni zakonnicy winni go naśladować” (2 Cel 150).