Eliasz Bombarone, urodzony koło 1180 roku w Beviglie koło Asyżu, to uczeń św. Franciszka i jego następca w rządach Zakonem. W pismach sam siebie nazywał: „Brat Eliasz, grzesznik”.
Spotykamy go po raz pierwszy w historii już jako towarzysza św. Franciszka z Asyżu. Mogło to być w Kortonie w 1211 roku. W 1217 roku został wysłany do Palestyny na czele misjonarzy, gdzie dał podwaliny pod nową jednostkę Zakonu – prowincję Syrii, stając się jej pierwszym prowincjałem. Po roku powrócił do Italii razem ze św. Franciszkiem, który okazując mu zaufanie, mianował go po Piotrze Cattanim, który zmarł 10 marca 1221 roku, wikariuszem generalnym Zakonu. Urząd ten piastował przez pięć lat, aż do śmierci św. Franciszka – 3 października 1226 roku.
Po śmierci Franciszka skierował do całego Zakonu list okólny o śmierci Biedaczyny, o noszonych przez niego na ciele stygmatach, a także o pogrzebaniu go w kościele św. Jerzego. Po tych wydarzeniach od razu podjął zamiar wybudowania w Asyżu okazałej bazyliki, godnej doczesnych szczątków Serafickiego Ojca. By sprostać temu przedsięwzięciu, przyjął pewną darowiznę terenu na obrzeżach Asyżu, czym naraził się pewnej grupie braci, którzy przez to postrzegali go jako tego, który sprzeniewierzył się franciszkańskiemu ubóstwu. Dlatego na kapitule w maju 1227 roku został zdjęty z urzędu, a na jego miejsce wybrano Jana Parentiego, prowincjała z Hiszpanii.
Wówczas wolny od dzierżenia sterów Zakonu mógł całkowicie oddać się dziełu budowy bazyliki ku czci św. Franciszka. Kamień węgielny pod ten monumentalny gmach został położony 17 lipca 1228 roku, w dzień po kanonizacji Świętego Ojca. Prace przy dolnym kościele trwały 22 miesiące. A już 25 maja 1230 roku ciało św. Franciszka zostało przeniesione z kościoła św. Jerzego do nowej bazyliki.
Wokół brata Eliasza zawiązała się opozycja, która ostatecznie na kapitule w 1323 roku doprowadziła do ponownego wyboru go na urząd ministra generalnego. Był do jednak dla Zakonu trudny czas, a pod rządami Eliasza kryzys jeszcze bardziej się pogłębił. On sam nie tylko nie przestrzegał reguły, ale sprawiał, że w innych rodził się bunt i przez to doprowadzał ich do niewierności zakonnym ideałom. Jego despotyzm stawał się już nie do zniesienia. Bracia zatroskani o losy Zakonu interweniowali w tej sprawie u papieża Grzegorza IX, który ostatecznie – wobec uporu brata Eliasza – pozbawił go urzędu. Na jego miejsce w 1239 roku został wybrany prowincjał Anglii Albert z Pizy, pierwszy kapłan na tym urzędzie.
Bratu Eliaszowi pozostał wówczas tytuł kustosza bazyliki w Asyżu i kierownika prac przy zakończeniu budowy kościoła i klasztoru św. Franciszka (Sacro Convento).
Niepokorny duchem, przeniósł się do Kortony. Wypowiadając posłuszeństwo generałowi i papieżowi, przeszedł na stronę Fryderyka II. W 1240 roku był z armią cesarką walczącą o Faenzę i Rawennę. Dwa lata wcześniej Grzegorz IX wysłał go jako swego legata do cesarza, czemu się sprzeniewierzył, za co papież go ekskomunikował.
Na krótko przed swoją śmiercią pogodził się z Kościołem i Zakonem. Niejaki kapłan Benicjusz, archiprezbiter Kortony, poznawszy ciężki stan zdrowia brata Eliasza i autentyczność jego skruchy, rozgrzeszył go w Wielką Sobotę 19 kwietnia 1253 roku.
Zmarł 22 kwietnia 1253 roku i został pochowany w Kortonie, w kościele, który wybudował. Świątynia ta dwa lata później przeszła w ręce Zakonu.
Brat Eliasz – jak wskazują historycy i badacze franciszkanizmu – jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci z początków ruchu franciszkańskiego. Mimo że „Kwiatki” podkreślają u niego od samego początku wygórowaną dumę i pychę, to jednak nie mamy podstaw, by wątpić, iż za życia św. Franciszka był dobrym zakonnikiem, skoro Biedaczyna obdarzał go wielką odpowiedzialnością, a na łożu śmierci udzielił mu szczególnego błogosławieństwa. „Ciebie, synu, we wszystkim i przez wszystko błogosławię, a jak w twoich rękach Najwyższy pomnożył liczbę braci i synów, tak i na tobie, i w tobie wszystkim błogosławię. Niech cię błogosławi na niebie i na ziemi Bóg, wszystkich Król. Błogosławię cię jak mogę i więcej niż mogę, a czego ja nie mogę, niech może w tobie Ten, który wszystko może. Niech Bóg pamięta twoje dzieło i pracę i niech ci zachowa udział w nagrodzie sprawiedliwych. Znajdź wszelkie błogosławieństwo, jakiego pragniesz, i niech ci się spełni to, o co godnie prosisz” (1 Cel 7,3-7).
Brat Eliasz miał z pewnością odmienną od Franciszka wizję Zakonu. Ale mimo różnic pragnął prowadzić go ku sławie, o czym świadczy wprowadzenie kształcenia bracia, rozwój misji wśród niewiernych itd. A co go zgubiło? To ambicja i brak pokory.
Wiemy, że brat Eliasz cieszył się też przyjaźnią i szacunkiem, co przekładało się na zaufanie, jakim darzyła go św. Klara i jej siostry w San Damiano.
„List okólny o śmierci św. Franciszka” jest pierwszym dokumentem mówiącym o św. Franciszku zaraz po jego śmierci. Stanowi on świadectwo autentycznych uczuć, które towarzyszyły wspólnocie braci w chwili śmierci ich Serafickiego Ojca. Z jednej strony bólu i smutku z powodu wielkiej straty, z drugiej zaś – wielkiego radości i wesela z powodu chwalebnego przejścia do nieba (łac. transitus). Brat Eliasz jako naoczny świadek daje w nim też pierwszy opis stygmatów.
Czytamy w liście m.in.: „Pierwej, zanim zacznę mówić, wzdycham, i słusznie: jak wzbierające wody, tak i mój krzyk, ponieważ strach, którego się obawiałem, przyszedł na mnie i na was, czego się lękałem, przydarzyło się mnie, przydarzyło się i wam. Albowiem oddalił się od nas przyjaciel, a ten, który nosił nas jak baranki na ramionach swoich, odjechał w daleką krainę. Będąc miły Bogu i ludziom, został przyjęty do chwalebnych przybytków: on, który Jakuba nauczył prawa życia i posłuszeństwa, a Izraelowi przekazał przymierze pokoju… To powiedziawszy, ogłaszam wam wielką radość i nowy cud… Niedługo przed śmiercią nasz brat i ojciec okazał się ukrzyżowany, nosząc na swoim ciele pięć ran, które prawdziwie są stygmatami Chrystusa. Jego dłonie i stopy miały na sobie z obydwu stron jakby przebicia gwoźdźmi, zachowując rany i okazując czerń gwoździ. Okazało się także, że jego bok był przebity włócznią i często krwawił… Zatem, bracia, uwielbiajcie Boga na niebie i wysławiajcie Go przed wszystkimi, bo wyświadczył nam swoje miłosierdzie; zachowujcie pamięć ojca i brata naszego Franciszka – na cześć i chwałę Tego, który wywyższył go pośród ludzi i uwielbił go wobec aniołów…”.