Wybieram niebo
W przypowieści, która wybrzmiewa dziś w czasie liturgii eucharystycznej akcent został położony na wyborze właściwej nadziei. Panu Jezusowi wcale nie chodzi o to, żeby nie używać dóbr materialnych, nie pracować i nie zarabiać. Sam podkreślał, że godzien jest robotnik zapłaty swojej i nie raz w swoim nauczaniu dotykał sprawy mienia, wynagrodzenia i podatku. Pan Jezus chce, żeby Jego uczeń, który pragnie być szczęśliwy, który chce jak najlepiej przeżyć swoje życie, nadał temu dążeniu odpowiedni kierunek.
Jako kapłan często jestem przy konających. Rodzina prosi o przyjście do domu, w którym jest umierająca osoba. Udzielałem sakramentu namaszczenia osobom już nieprzytomnym, ale byłem też przy konających, którzy zdawali sobie sprawę z tego, co się dzieje. Niektórzy konający wiedzą, że odchodzą. Pamiętam taką sytuację, kiedy umierająca kobieta żegnała się z najbliższymi i jeszcze przekazywała im ostatnie ważne wskazówki. Przy takiej sytuacji zastanowiłem się, co umierające osoby myślą o swoim kończącym się życiu. Jak patrzą na swoją przeszłość? Czego żałują, a z czego się cieszą? Czy chcieliby cofnąć czas i przeżyć coś jeszcze raz, może inaczej?
Jest takie ćwiczenie duchowe, które polega na spojrzeniu na całe swoje dotychczasowe życie przez pryzmat śmierci. Nikt z nas nie wie, kiedy przyjdzie nam się żegnać z tym światem, ale już można podjąć refleksję nad swoim sposobem życia, nad swoimi decyzjami i wyborami, nad tym, co dzieje się w życiu teraz. Można na wszystko spojrzeć przez pryzmat swojego umierania. Jak widzę swoje życie? Co mnie cieszy? Co mnie smuci? Co chciałbym zmienić? Być może trudne ćwiczenie, ale piękne. To ćwiczenie proponują mistrzowie życia duchowego powołując się na świętych takich jak Ignacy Loyola, Jan od Krzyża i inni. To ćwiczenie duchowe nie jest jedynie dla jakiegoś uniesienia emocjonalnego, ale dla uświadomienia sobie po pierwsze, iż śmierć kiedyś przyjdzie, a po drugie, że wyobrażenie śmierci z duchowego ćwiczenia się kończy i można wrócić do codzienności, ale już z nowym spojrzeniem.
Jezus opowiadając przypowieść o bogaczu i Łazarzu prowadzi nas do spojrzenia na swoje życie właśnie przez pryzmat swojej śmierci. Stawia nas z jednej strony wobec wizji sądu ostatecznego, z drugiej wobec konieczności nawrócenia się. Czyściec jawi się w tej Ewangelii jako cierpienie z powodu gorzkiego zapłakania nad sobą, zapłakania nad swoją sytuacją, w której nie można stanąć twarzą w twarz z Bogiem, bo jest się tego niegodnym. Obyśmy już tutaj na ziemi żyli z gorącym pragnieniem stanięcia przed Bogiem czystymi i godnymi nieba.