Obraz autorstwa chandlervid85 na Freepik
5. Gloryfikacja zabawy
Wywołując z zamierzchłego pogaństwa i oswajając wiedźmy, szkielety i demony, halloween banalizuje w stopniu najbardziej prymitywnym „dostojeństwo śmierci”. W kulturze chrześcijańskiej, a zwłaszcza w tradycji polskiej, śmierć była zawsze traktowana z ogromną powagą, skupieniem i zadumą. Nie ma tutaj miejsca na robienie sobie dowcipów, żartów. Okazuje się jednak, że dobra halloweenowa zabawa nie może się obyć bez trumny. „Gazeta Wyborcza” donosiła np.:
„Są zakłady pogrzebowe, który wypożyczą trumny na zabawę halloweenową. A potem sprzedadzą dalej – nieboszczykom – Proszę przyjść, jakoś się dogadamy co do ceny. Ale w grę wchodzi tylko trumna do kremacji, taka zwykła, co do pieca idzie. Bo przy bardziej ozdobnej, to trzeba by dużą kaucję wpłacić, na wypadek jakiegoś uszkodzenia- tłumaczy dziennikarce właściciel zakładu pogrzebowego. A jakieś inne rzeczy? Co tam jeszcze macie? – Niech pani przyjedzie i zobaczy. Oprócz zmarłych, wszystko możemy pani wypożyczyć (…)” (24).
W modnej halloweenowej gonitwie niektórzy udają, że zapomnieli, iż trumna w naszej kulturze wywołuje bardzo jednoznaczne skojarzenia, to bolesny obraz w pamięci ludzkiej, do bólu realistyczny. Używanie trumny do zabawy, stoi na pograniczu skandalizowania i brutalności. Zabawa powinna być wesoła, a coś, co ludziom kojarzy się z cierpieniem i smutkiem śmieszne nie jest i nie powinno być. Jest to symboliczna i emocjonalna przemoc, gdyż narzuca określony sposób myślenia: jeśli masz jakieś problemy, albo czegoś nie rozumiesz lub się przed czymś wzdragasz, to jedynym rozwiązaniem jest je obśmiać i zbanalizować.
W halloweenowych obrzędach narzuca się dzieciom zarówno przekaz, jak i respektowanie przyjętych, norm zachowania. By uniknąć dylematu akceptacji czy też rezygnacji z udziału w tych obchodach, tworzy się taką atmosferę, by dziecko doszło do przekonania, że tak bawią się wszyscy (25).
Cechująca halloween logika opaczności czy przewrotności polega na zakwestionowaniu utrwalonego ładu, rytmu i biegu ludzkiej egzystencji, typowych norm, które organizują życie społeczne, nadając mu określony porządek i strukturę. To co w życiu codziennym jest nie do przyjęcia, w zabawach halloweenowych uchodzi i bawi. Stąd w tych szaleństwach pojawiają się zachowania niezgodne z przyjętymi systemami wartości i normami. Takie przyzwolenie na łamanie utrwalonego porządku, zwyczajów i zakazów, powoduje zniesienie granic, reguł i tabu regulujących życie społeczne. Kostiumy i maski, za którymi kryją się dzieci i młodzież pozwalają „zagrać” inną tożsamość, wcielić się i nabrać mocy istot nierealnych zaludniających podania i horrory. Maska i strój nadając człowiekowi inną osobowość, niejako upoważniają go do nietypowego zachowania – takiego, które niejednokrotnie byłoby niedopuszczalne w codziennym życiu (26).
W atmosferze groteskowego dyniowego igrzyska ironia, drwina i niewybredne żarty z ziemskiej rzeczywistości rozluźniają duchowo, a w konsekwencji osłabiają młodego człowieka w konfrontacji z problemami życia codziennego, w realnym wymiarze, czasie i miejscu. Naturalnie, wiele bodźców skłania młodego człowieka ku relatywizmowi moralnemu, kształtuje cyniczny lub lękliwy stosunek do wyzwań codzienności. Jednym z czynników osłabiających intelektualnie i etycznie są bez wątpienia halloweenowe zabawy wampirów i wiedźm.
6. Ocena niepokojących tendencji w propagowaniu halloween
Jest sprawą całkowicie oczywistą, że halloween wraz ze swymi obrzędami, politeizmem, kultami i pełną sprzeczności „metafizyką” „bierze udział” w żywym powrocie neopogaństwa. Inwazja pogaństwa nie dokonuje się metodą nieoczekiwanego i zakrojonego na szeroką skalę zwrotu, ale poprzez „wolne i niewidzialne przenikanie” (27).
Należy przyznać, iż im bardziej chrześcijaństwo porzuca naturę swojej tożsamości, tym bardziej wzrasta społeczny konformizm i łatwowierność człowieka. Potwierdza to stwierdzenie Chestertona, pochodzące z początków minionego stulecia: „Nie wierzyć już w Boga nie oznacza nie wierzyć w nic, ale wierzyć we wszystko” (28). Z powodu odrzucenia Boga ludzie ulegają doraźnym często jakże szokującym pragnieniom i kaprysom. Kiedy przeszłość nie oświetla przyszłości, duch kroczy w ciemnościach (29).
Obrońcy kultów celtyckich i halloween utrzymują, że pogaństwo, od 2000 lat i jest „składową i paralelną myślą” Europy, której korzenie nie są judeochrześcijańskie, lecz indoeuropejskie, czyli pogańskie. I aby uniknąć jakiejkolwiek dwuznaczności, przedstawiciel tejże kultury celtyckiej Jean Merkale puentuje swoje rozważania twierdzeniem, iż „dyktatura chrześcijańska nie zdusiła wartości starożytnych” i po wyeliminowaniu tejże „dyktatury”, wartości pogańskie wyjdą na powierzchnię „silniejsze, niż kiedykolwiek w przeszłości” (30).
Dawne demony w podaniach i wierzeniach wrogie i nieprzejednane, halloween oswaja, udomawia i czyni nieszkodliwymi duszkami. Nikt poważnie myślący nie sądziłby, że pociski z II wojny światowej straciły moc rażenia tylko dlatego, że zostały pomalowane na czerwono i opakowane dziesiątkami wstążek. A tak dzieje się w kwestii omawianego zagadnienia – wszystkie zaklęcia, obrzędy i wierzenia są uważane za „nieszkodliwe” albo „nieaktywne”, gdyż są „podawane w sosie” modernizmu, z nowoczesną muzyką, tańcem i nowymi zabobonami. Akceptacja i praktykowanie – szczególnie w placówkach oświatowo-wychowawczych – hallowenowych obrzędów jest zgodą na modyfikację, jest wszczepieniem do naszej tradycji genu pogaństwa.
Warto w tym miejscu przywołać słuszną myśl św. Ireneusza z Lyonu, że „Chrystus swą Osobą przyniósł wszelką nowość mającą ożywić człowieka” (31), a w konsekwencji chrześcijaństwo przyniosło światu Chrystusa niezniszczalnego i niepokonanego. Chrześcijańskie kanony ukształtowały kulturę europejską, zaś chrześcijańska antropologia wyprofilowała współczesny kodeks praw człowieka. Nie powinno przeto dziwić, że chrześcijaństwo sprzeciwia się wszelkim iluzjom lansowanym przez różne nurty neopogaństwa, które zuchwale promują „nowe” czasy i ery, a w nich zuchwałego „nowego człowieka”, przekonanego, że prawda jest kwestią osobistego wyboru czy upodobań. Sięganie więc po elementy religii pierwotnych, m.in. poprzez obchody halloween, oznacza lekkomyślność i błądzenie duchowe. Ta krótkowzroczna „nowoczesna”, postmodernistyczna maniera oznacza otwieranie się na pogaństwo bałwochwalcze, politeistyczne, fatalistyczne i zabobonne. Ten fakt oznacza poddanie się prądowi wstecznemu, zupełnie odwrotnemu od kierunku wytyczonego przez Ewangelię i naukę Kościoła.
Należy stwierdzić, że najsmutniejszym aspektem halloween jest jego duchowe ubóstwo i to, że wprowadza chaos w świecie symboli. Symbole, których święto jest nośnikiem, elementy i odniesienia, które toleruje, obrzędy jakie konsekruje, rzucono na wolny rynek, co otworzyło pogaństwu przestrzeń rozwojową. Podobnie jak w narkobiznesie, halloween oswaja młodzież, daje jej odczuć smak pogaństwa, by ewentualnie na drugim etapie popychać ją do szukania gdzie indziej „cięższej religijnej konsumpcji”, poza Kościołem.
Niektórzy mogą przyzwyczaić się i uznać, że ta okazja do „świętowania” jest częścią pewnego stylu życia. Inni, przechodzący od jednego złudzenia do drugiego, mogą przechodzić także od jednego narkotyku do drugiego, od jednego obrzędu do drugiego, od halloween, do sekt. Promotorzy halloween sięgają po rytuały nie znając ich dokładnego znaczenia. Wyobraźmy sobie nauczyciela, który mówi dzieciom, że mogą bawić się na polu minowym, pozostałym po II wojnie światowej: „Miny są nieszkodliwe, gdyż są zbyt stare by były niebezpieczne”. Czyż nie byłoby to śmiertelne uspokojenie? To samo dzieje się z halloween.
Dzieci i młodzież doznają ataków na ich świat wyobraźni. Psychika wychowanków jest bardzo chłonna i wcale nie obojętna na to, jaki obraz wchłania z otoczenia, jakie wzorce i zasady modelują jej sposób wartościowania. Dzieciństwo i młodość to najważniejszy okres życia dla tworzenia i kształtowania się cech osobowościowych człowieka, co dokonuje się pod wpływem środowiska społecznego. Najsilniejszy wpływ na dziecko ma środowisko bezpośrednie, czyli rodzina, szkoła i grupa rówieśnicza. Rodzice mają prawo oczekiwać od nauczycieli, że lekcje lub inne spotkania, na które zaprasza się dzieci są dla nich rzeczywiście odpowiednie i wartościowe.
Szkolne zabawy w halloween z całą pewnością nie służą rozwojowi i wychowaniu, bowiem nie ukazują pozytywnych wzorów postępowania, nie lansują wartości wyższych, nie pobudzają zainteresowań i aktywności wzmacniających wrażliwość moralną i estetyczną. Modelują raczej postawę lęku a często nawet agresji. Nie wszystkie amerykańskie obyczaje kulturowe muszą być wprowadzane do polskiej szkoły. Dlatego wychowawcy i nauczyciele winni kierować się wyobraźnią i wielką odpowiedzialnością w doborze propozycji edukacyjnych i wychowawczych.
Wypracowaliśmy już wiele regulacji dotyczących produktów niebezpiecznych i szkodliwych. Od dawna zostały wprowadzone rygory odnośnie obrotu takimi artykułami jak: alkohol, broń, żywność czy papierosy. Dlaczego więc zabawa w halloween, która dostarcza tylu silnych i jednocześnie negatywnych bodźców dla wychowanka nie jest sklasyfikowana przez ekspertów jako „produkt szkodliwy dla zdrowia psychicznego”? Odpowiedzialność ta ma charakter moralny ale również prawny, gdyż Polska ratyfikowała Konwencję Praw Dziecka, a państwa, które ją podpisały, przyjęły, że „dziecko ze względu na swoją niedojrzałość fizyczną oraz umysłową wymaga szczególnej opieki i troski, w tym właściwej opieki prawnej” (Preambuła). Stąd warunkiem działania dla dobra dzieci i młodzieży winno być poczuwanie się dorosłych do odpowiedzialności za spokojne dzieciństwo i młodość wychowanków.
Człowiek musi być zakotwiczony w wartościach i w standardach pewnych, trwałych i jednoznacznych. Jednym ze sposobów przeciwdziałania zjawisku halloween winna być promocja klarownego systemu wartości, które porządkują osobisty świat, wprowadzą ład w wizję świata oraz właściwą optykę i ocenę tego co się w nim znajduje.
Wydaje się również koniecznym, aby eksponować myśl „mocną”, jednocześnie za pomocą siły argumentu wykazując absurdalność wizji, którą przynosi halloween. Podkreślanie roli rozumu jako „herolda prawdy” (33) może posłużyć jako tarcza obronna przeciwko naiwnym propozycjom zwolenników halloween.
W kontekście nasilonej propagandy zabaw halloweenowych konieczną wydaje się głębsza refleksja nad problemem stosowności i walorów pewnych zabaw i rozrywek. Wychowankom należy pomagać wypracować w sobie wewnętrzną dyspozycję, która w oparciu o własną wolność pozwoli im dokonywać dojrzałych wyborów i zdobywać wystarczającą orientację co do wartości ofert kierowanych ze strony rynku i zwolenników prymitywnych rytuałów.
Jednak tym, co jest najistotniejsze dla katechezy jest nauczanie o Chrystusie w sposób zachwycający i urzekający. Jeśli zabraknie w katechezie zachwytu nad Dobrą Nowiną, którą przyniósł Jezus, na nic się zda genialność ujęć i trafność określeń w recenzowaniu neopogańskich zwyczajów. Sile niewiary należy przeciwstawić moc wiary oraz świadectwo miłości. Zadaniem katechezy jest uświadomienie wychowankom, że niekiedy wymaga ona heroicznego chrześcijaństwa, w którym wiara potwierdzona jest świadectwem życia przemienionego działaniem Boskiej mocy.
Henri de Lubac widzi potrzebę budowania fundamentów dla chrześcijańskiej antropologii, aby człowiek był zdolny do dialogu i nie bał się konfrontacji z różnymi nurtami ateistycznej kultury. „Dziś walka z chrześcijaństwem kieruje się już nie tylko ku jednemu z jego fundamentów czy też jednej z jego konsekwencji: celuje się prosto w jego serce. Chodzi o samą chrześcijańską koncepcje życia, chrześcijańską duchowość, wewnętrzną postawę, która przed każdym czynem i wszelkim zewnętrznym gestem świadczy o chrześcijaninie” (34). Dzisiaj ideałowi chrześcijańskiemu przeciwstawiany jest ideał pogański.
Jan Paweł II w encyklice Centesimus annus pisał, że „osią każdej kultury jest postawa człowieka wobec największej tajemnicy: tajemnicy Boga” (35). Odrzucenie Boga prowadzi człowieka do duchowej pustki i utraty sensu życia. Przestrzegał również Europejczyków przed antropologią bez Boga, konkludując: „Europejska kultura sprawia wrażenie ‹milczącej apostazji› człowieka sytego, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał” (36).
Fryderyk Nietsche swego czasu pytał cynicznie „dlaczego chrześcijanie nie pokazują oblicza ludzi zbawionych?” katecheza powinna z pokorą podnieść rzuconą rękawicę i pokazać światu blask i radość orędzia chrześcijańskiego, unoszącą ku wielkim duchowym szczytom wiarę, nadzieję i miłość, a nade wszystko pokazać dumę i godność człowieka w spotkaniu z Bogiem Żywym – źródłem siły i świętości.
Otwarcie katechizowanego na piękno chrześcijaństwa może być lekarstwem nie tylko na nachalną propagandę i inwazję halloween, ale też na inne różnorodne choroby czasu, które kierują człowieka na płycizny kultury i ograniczają jego ducha pustymi frazesami. Zderzenie z mentalnością „duszków i elfów” powinno dowartościować w katechezie promocję „chrześcijaństwa po męsku”, to znaczy skutecznego, silnego, a jeśli trzeba również heroicznego. Katecheta winien dbać o to, aby „smak i zapach” chrześcijaństwa nie zwietrzał, aby stawiać opór porywom i urokom fałszywego ideału siłą swego ducha i siłą miłości.
Halloween jest „błędem antropologicznym”, który narzuca na człowieka skórę antropoida, jest zabiegiem odczłowieczania skoro ma do zaproponowania swoją „liturgię” spłyconej emocji. Zmartwychwstały Chrystus nosi na sobie winy świata i zamienia te winy w miłość większą niż grzech.
Jan Paweł II w Novo millennio inuente pisał do młodych, że mają być „stróżami poranka” nowej epoki, zwiastunami nowej jakości życia, pokoleniem prawdziwego przełomu ludzkiej cywilizacji, „zwiastunami brzasku nowego tysiąclecia”. Zachęcał, aby kontemplowali oblicze Wcielonego. U zarania chrześcijaństwa pogańscy Grecy prosili apostoła Filipa podczas paschy w Jerozolimie „chcemy ujrzeć Chrystusa” (J 12,21). Dziś „pokazać” Zbawiciela światu może tylko taka katecheza, która naprawdę Chrystusa „widzi i rozpoznaje”. Kościół -pisał Jan Paweł II – „jako Oblubienica Chrystusa kontempluje w Jego obliczu swój skarb i swoją radość. (…) jakże słodko jest wspominać Jezusa, źródło prawdziwej radości serca” (37).
Oto chrystocentryczny klucz, punkt wyjścia i dojścia dla katechezy, źródło i kulminacja dla nadziei i radości chrześcijańskiej.
24 V. Szostak, Trumna do wynajęcia, „Gazeta Wyborcza” (wyd. Poznań), 7.11.2005, nr 259, s. 2.
25 M. Troszyński, Kultura popularna – emancypacja czy zniewolenie?, w: Od kontrkultury do podkultury, red. M. Golka, Ponań 2002, s. 68.
26 H. Mamzer, Obraz a karnawalizacja cywilizacji, „Człowiek i społeczeństwo” t. 22 (2004) s. 27.
27 J. Guillebaud, La Refondation du monde, Paris, 1999, s. 296.
28 M. Shea, Znajdując bratnią duszę w postmodernistycznej kulturze- mentalność konsumpcyjna wobec pełni Objawienia, „W drodze” nr 12 (2003) 30 s. 24.
29 A. Tocqueville, O demokracji w Ameryce, Kraków 1996, t. II, s. 341.
30 J. Vernette, Le XXI siècle sera mystique ou ne sera pas, Paris 2002, s. 112.
31 Ireneusz z Lyonu, Przeciw Herezjom(Adversus haereses), IV,34,1, PG, 7, s. 1083.
32 W. Chudy, Sniadanie u Sokratesa czyli trzy, cztery rzeczy najważniejsze, Kraków 1999, s. 11.
33 Por. T. Ślipko, Zarys etyki ogólnej, Kraków 2002, s.221.
34 H. de Lubac, Dramat humanizmu ateistycznego, Kraków 2004, s.132.
35 Jan Paweł II, Encyklika Centesimus annus, nr 24.
36 Jan Paweł II, Adhortacja Apostolska Ecclesia In Europa, nr 9.
37 Jan Paweł II, List Apostolski, Novo millennio inuente, nr 9,28.