Chrystus mówi nam w Ewangelii rzecz najoczywistszą pod słońcem: że do porządku przyrody ożywionej i nieożywionej należą różnego rodzaju kataklizmy. Jedne z nich da się przewidzieć i jakoś przed nimi zabezpieczyć, w przypadku innych jest to niemożliwe. Wszystkie jednak po prostu się zdarzają: susze, wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi, powodzie… Zdarzały się zawsze i zdarzać się będą. Wpływ jaki na przyrodę mamy jest raz większy a kiedy indziej mniejszy. Tym, co istotne, jest wezwanie Jezusa aby się nie bać. Zwróćmy uwagę na wielką przestrogę Syna Bożego, by nie dowierzać wszelakiego rodzaju przepowiedniom czy zapowiedziom końca świata. Jezus chce, abyśmy zobaczyli czasem tylko głupotę, a kiedy indziej prawdziwą niegodziwość, obecną we wszelkiego rodzaju przepowiedniach nieszczęść i końca świata. Czasem przepowiednie te są bardzo cyniczną zagrywką: próbuje się człowiekowi wmówić, że jakieś nieszczęście wydarzy się już za chwilę, nie ma zatem sensu odmawiać sobie jakiejś przyjemności, skoro i tak za niedługi czas mnie już nie będzie. Kiedy indziej chodzi o działanie obarczone jeszcze gorszym rodzajem zła: będą to działania zmierzające nie tylko do wzbudzenia w kimś lęku, ale do utrzymania wysokiego poziomu strachu. Zwróćmy uwagę, że ciągle jesteśmy czymś straszeni: zjawiskami przyrodniczymi, niepokojami politycznymi, chorobami… Człowiekiem ogarniętym strachem łatwo się manipuluje. Człowiek żyjący w strachu nie zadaje niewygodnych pytań o zasadność politycznych oraz gospodarczych rozstrzygnięć. Pod wpływem strachu człowiek kupi bardzo wiele rzeczy: sól, mąkę, zapałki, cukier, alkohol… zwróćmy też uwagę na największy błąd, obecny w każdej przepowiedni, wieszczącej klęski i nieszczęścia. One wszystkie mają jeden wspólny, niegodziwy mianownik, a jest nim jakiś nieludzki determinizm, czyli przymus zadziania się. Czy się człowiek nawróci czy nie, czy się będzie modlił, czy nie, czy do wiary wróci, czy nie , to i tak to się stanie. Właśnie to rozerwanie więzi między życiem człowieka, jego wiarą a jego losem – to jest najgłębsza niegodziwość. Skoro bowiem tak się rzeczy mają, to wiara jest najzupełniej zbędna.
Jezus, spokojnie nauczający o końcu świata i towarzyszących temu wydarzeniu kataklizmach, chce nam pokazać, że tylko Jego uczniowie mają sensowny pomysł na świat i człowieka. Ponieważ wierzymy, że istnieje jakaś przyszłość, ponieważ wierzymy w przemijalność tego świata i w nadejście świata piękniejszego, dlatego chrześcijanie potrafią podejść w sposób twórczy do każdej tragedii. Nie potrafiły tego wielkie cywilizacje starożytnego Bliskiego Wschodu czy obecne na kontynencie azjatyckim. Dlatego jakby zapadły się w siebie. Bywało, że niekorzystne zjawiska atmosferyczne spowodowały upadek całych kultur i cywilizacji. Chrześcijanie wierzą, że pomimo tych nieszczęść nadal jest w tym wszystkim jakiś sens. Oczekujemy na chwalebne przyjście w chwale Jezusa Chrystusa. Być może będzie ono polegało na przekraczaniu skutków jakiejś tragedii. Dzięki Ewangelii mamy odpowiedź na wszystko, cokolwiek się stanie.