Obraz autorstwa mdjaff na Freepik
Gdy upłynęły końcowe chwile dni, które Bóg odliczył człowiekowi (Syr 17,2), gdy umierający oddał ostatnie tchnienie, osoba szczególnie mu bliska, zamykała mu oczy; w przypadku Jakuba uczynił to jego ukochany syn Józef (Rdz 46,4), po czym ucałował go serdecznie (Rdz 50,1). Według zwyczaju najpierw zwłoki myto (Dz 9,37), potem nacierano ciało oliwą, do której dodano substancje zapachowe, jak mirrę – wonną żywicę z drzew balsamowych, używaną w starożytności jako kadzidło, lekarstwo, środek oszałamiający, składnik perfum oraz mikstur do balsamowania zwłok; dołączano też drogocenny nard, o bardzo intensywnym zapachu (Pnp 1,12; Mk 14,3-8; J 12,3-7) oraz wyciąg z aloesu. Według Daniel-Ropsa
„[…] ten ostatni nie był prawdopodobnie wydobywany z rośliny liliowatej, o mdlącym zapachu, używanej w aptekarstwie, lecz raczej z żywicy drzewa aloesowego, importowanego z Indii, zwanego obecnie agalakun, czyli agalochon, o wspaniałej woni” (14).
Nie chodziło jednak przy namaszczaniu o jakąś konserwację ciała, a tym mniej o jego balsamowanie – zwyczaju tego w Izraelu nie praktykowano, lecz raczej o neutralizację trupiego zapachu (15). Po owinięciu umrzyka w całun, okryciu jego twarzy chustą i obwinięciu zwłok opaskami, przenoszono je do górnej części domu, gdzie krewni i bliscy mogli pożegnać zmarłego (Mt 27,59; Łk 23,59; J 11,44; Dz 9,37-39).
Żałobę po osobie zmarłej, zwyczajem orientalnym, okazywano bardzo demonstracyjnie; do najważniejszych jej elementów należał donośny płacz, ogólne narzekanie. Charakterystyczna pod tym względem jest scena, jaką zastał Chrystus w domu zwierzchnika synagogi Jaira, którego córka co dopiero skonała: gdy wszedł, zastał tam już „fletnistów oraz tłum zgiełkliwy” (Mt 8,18-23). „Opłakiwanie” zmarłego mogło stanowić nie tylko wyraz osobistego, bolesnego przeżywania śmierci osoby bliskiej, ale mogło mieć nawet ustalony, oficjalny, obrzędowy charakter. Gdy Jakub dowiedział się, iż jego syna Józefa rozszarpał drapieżnik, „rozdarł swoje szaty, a potem przepasał biodra worem i opłakiwał syna przez długi czas” (Rdz 37,33-34). „Oficjalne” opłakiwanie trwało zwykle u Żydów przez okres 7 dni: rozpoczynało się bezpośrednio po śmierci, albo też po otrzymaniu o niej wiadomości i trwało jeszcze po pogrzebie. W tym celu zwyczajowo wynajmowano nawet zawodowe płaczki, rzadziej płaczków, których przejmujące szlo- chanie i ponure pieśni żałobne powodowały, iż „łzy wytrysną z naszych oczu i woda popłynie z naszych powiek” (Jr 9,16-17) (16). Przypuszczalnie zachowywały się też „płaczące i zawodzące niewiasty” na drodze krzyżowej Chrystusa (Łk 23,27-28). W myśl prawa zwyczajowego nawet ubogi Izraelita, tracąc małżonkę, winien był wynająć co najmniej dwóch flecistów i jedną płaczkę (Ketuwot, VI/6) (17). W Psalmie (56/9) jest nawet mowa o bukłaku na przechowywanie łez – prawdopodobnie ilość zebranych przez płaczki łez w „lacrimarium” o kształcie dzbanuszka odpowiednio potem gratyfikowano (18). Płaczki siedziały nieraz z odsłoniętą górną częścią ciała, z obsypaną popiołem głową, umazaną mułem twarzą, z powrozem u szyi, z obwiniętymi łachmanami biodrami, profesjonalnie lamentując, zawodząc i śpiewając w domu żałobnym albo u jego wejścia (19).
Do ogólnie przyjętych form zachowań żałobnych należało rozdarcie od dołu do góry szaty (stroju wierzchniego) albo płaszcza na dwie części (Rdz 37,34; 2 Sm 1,2; 13,41; Hi 1,20); rozdartych szat nie zszywano. Według H. A. Mertensa ten „staroorientalny zwyczaj pochodzi prawdopodobnie z czasu, gdy kult zmarłych i lęk przed ich duchami należały jeszcze do podstaw wiary”; autorzy biblijni widzieli za swoich czasów w tym tylko przejaw żałoby i nie znali już jej pierwotnego znaczenia (20). Żałobnicy prze- pasali swe biodra worem, nieraz nawet się w nie uderzano (Rdz 37,4; Lm 2,10; Am 8,10; Jr 31,19).
Zasłaniano sobie także na znak żałoby twarz, zwłaszcza usta, brodę (2 Sm 19,5; Ez 24,17); nie czesano sobie włosów (Kpł 10,6), czasem golono sobie głowę (Hi 1,20; Iz 22,12); w przypadku szczególnie przejmującego żalu i dotkliwej straty rwano sobie włosy z głowy (Mi 1,16); chodzono bez nakrycia głowy, którą posypywano sobie ziemią, prochem bądź popiołem (2 Sm 1,2; Joz 7,6; Iz 61,13). Zdarzało się, że leżano krzyżem na ziemi, siadano czy tarzano się w prochu (Joz 7,6; 2 Sm 13,31; Hi 1,20), spożywano nawet popiół (Ps 102,10). Nie myto się, nie przebierano się, nie namaszczano się oliwą (2 Sm 12,20; 14,2; Jdt 2,3), odmawiano przyjmowania pokarmu, zwykle do zachodu słońca (2 Sm 1,12; 3,35; Sdz 20,26), a potem jadano „chleb płaczu” (Ps 80,6). Krewni i bliscy pocieszali rodzinę zmarłego, wyrażali jej swe współczucie.
Znano jeszcze inne formy żałoby, np. kaleczenie się do krwi (Jr 16,6; Kpł 19,28). Ze względu na ich ekscesywność i praktykowanie u ludów pogańskich były one przez prawo zakazane (Kpł 19,27-28; Pwt 14,1). Uważano bowiem, że nadmierna żałoba trąci kultem zmarłych albo bóstw uśmiercających i ożywiających, zwłaszcza Baala (2 Krl 18,28).
Biblia wprawdzie nie wspomina, by przy zmarłym się modlono, jest to jednak prawdopodobne. Ze stosunkowo późnego zapisu (2 Mch 12.40-43) wynika bowiem, iż odprawiono modlitwy za poległych wojowników, którzy zginęli przy zdobywaniu Jamnii: „Żołnierze oddali się modlitwie i błagali, aby popełniony grzech został całkowicie wymazany”. W tym celu zebrano nawet kolektę – „około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech”, popełniony przez poległych. Jest wiele tekstów modlitewnych, bardzo refleksyjnych, które można było czytać, recytować czy śpiewać przy takiej okazji.
Na ogół pogrzeb odbywał się rychło po zgonie – zwykle po 8 godzinach; zmarłego noszono do grobu na marach, owiniętego w płótna. Pochowanie nagich zwłok uważano by za hańbę. Trumny za czasów Chrystusa używano rzadko; często na marach widniał jakiś znak – symbol zmarłego, np. „[…] na marach człowieka nieżonatego kładziono klucz lub pióro, narzeczona miała prawo do baldachimu” (21). Nie było kremacji ciał, gdyż uchodziła za ich bezczeszczenie, a nawet za przeszkodę w ich zmartwychwstaniu (22). W przypadku spalenia ciał Saula i jego synów chodziło zapewne tylko o częściową kremację, gdyż żałobnicy „wzięli potem ich kości i pogrzebali pod tamaryszkiem w Jabesz” (1 Sm 31,12-13). Był to raczej wyjątek.
Według ujęć starotestamentowych kontakt ze strefą śmierci, a więc ze zmarłym, grobem, z duchami zmarłych, nawet z padliną zwierzęcą, powodują nieczystość sakralnolegalną: „Kto się dotknie zmarłego, jakiegokolwiek trupa ludzkiego, będzie nieczysty przez siedem dni” (Lb 19,11; Pwt 14,1; Kpł 11,24-40; 20,17). Nieczysty stawał się i ten, kto przedtem miał kontakt ze zwłokami (Lb 19,22). Podobny skutek miało wejście do miejsca depozycji umrzyka; skażeniu uległy tam m.in. naczynia otwarte (Lb 19,15). To zanieczyszczenie powodowane przez zmarłego uważano za ogromnie infekujące; trzeba było specjalnej wody i procedury oczyszczającej, aby się go pozbyć (Lb 19,17-19). Człowiek, który nie zechciałby się poddać obrzędowi oczyszczającemu, „będzie wyłączony ze społeczności” (Lb 19,20).
Te bardzo surowe przepisy niewątpliwie przyczyniły się do demitologizacji i desakralizacji śmierci i doprowadziły do tłumienia w zarodku zakus wprowadzenia kultu zmarłych, czy włączenia go do kultu Jahwe. Według ujęcia starotestamentowego bowiem tylko życie umożliwia nawiązanie kontaktu z Bogiem (Ps 115,17), jedynie żywi Go wysławiają (Iz 38,19). Jest On bowiem Bogiem żywym, który daje życie i je zachowuje (Pwt 30,15; Ps 103,4; 133,3).
Dopiero więc Nowy Testament pozwolił dokonać nowej ewaluacji życia ziemskiego i śmierci człowieka, pozagrobowej egzystencji duszy ludzkiej, szczególnie w świetle nauki Chrystusa, Jego męki i zmartwychwstania. Podczas zgonu dokonuje się wprawdzie dekompozycja elementów konstytutywnych człowieka, ale śmierć pozwala równocześnie przekroczyć bramę wiecznego mieszkania „w domu Ojca” (J 14,2-3).
14 H. D a n i e l – R o p s, Życie codzienne w Palestynie w czasach Chrystusa, Warszawa 1994, s. 297. 15 W. B ö s e n, Der letzte Tag des Jesus von Nazaret. Was wirklich geschah, Freiburg 1994, s. 332. 16G. Kornfeld u. G.J. Botterweck, op.cit.,s.293.
17 H. Daniel-Rops, op.cit.,s.298.
18 H.A. Mertens, KleinesHandbuchderBibelkunde,Düsseldorf1969,s.410;G. Kornfeld u. G.J. Botterweck, op.cit.,s.293.
19 Ibidem.
20 H. A. M e r t e n s, Handbuch der Bibelkunde, Düsseldorf 1984, s. 757-758.
21H. Daniel-Rops, op.cit.,s.298.
22 J. A. T h o m p s o n, Hirten Händler und Propheten. Die lebendige Welt der Bibel, Giessen 1996, s.92;H. Daniel-Rops, op.cit.,s.298-299.
Źródło:
WROCŁAWSKIE TOWARZYSTWO NAUKOWE WROCŁAW SCIENTIFIC SOCIETY
PROBLEMY WSPÓŁCZESNEJ TANATOLOGII MEDYCYNA – ANTROPOLOGIA KULTURY – HUMANISTYKA
Materiały I Krajowej Konferencji Tanatos ’97, zorganizowanej przez Wrocławskie Towarzystwo Naukowe w Karpaczu w dniach 6 – 8 listopada 1997 r.