Po franciszkańsku podejmować dobre i mądre decyzje. 

Jesteśmy ludźmi wiary i chcemy żyć tak jak Panu Bogu się podoba. Chcemy żyć według Jego woli. Stąd pytanie, co jest wolą Pana Boga. To są pytania padające w wielu ludzkich sytuacjach. Pytanie tym dramatyczniejsze, gdy człowiek nie wie, co robić. Wielu ludzi mówi: „Gdybym wiedział, jaka jest wola Boża, to poszedłbym za nią”. Czasami ludzie pytają wprost o wolę Bożą. Sytuacje niepewności to są bardzo częste ludzkie sytuacje. Greckie opowiadanie o Herkulesie zawiera scenę, gdy młody Herkules staje u rozstaju dróg. Nie wie, którą z dróg wybrać. U początku jednej drogi stoi bogini cnoty: arete, a drugiej – bogini zła – kakija. Obie boginie zachęcają młodzieńca aby wkroczył na ich drogi. Pierwsza bardzo ważna sprawa: niepewność jest częścią naszego życia. Jest rzeczą normalną, zwyczajną, że w wielu sytuacjach nie wiemy, co robić. Ważne jest, żeby nie czuć się winnym z tego powodu, że nie wiemy, co robić. Sam Jezus doświadczył niepewności i to głębokiej niepewności. Jezus doświadczył niepewności aż do granic krwawego potu w Getsemani (Mt 26,36-46). Jezus, Syn Boży pyta Siebie, co jest wolą Ojca? Czy nie byłoby zgodne z wolą Bożą uniknięcie tego krzyża? Zauważmy, że Jezus „nie pcha się” na krzyż. Jezus chce uniknąć krzyża o ile to jest możliwe. W głębokiej niepewności Jezus prosi o pomoc swoich uczniów. Jezus prosi: „Czuwajcie ze Mną” (w. 38.41). Jezus skarży się przed uczniami na tę niepewność: „Smutna jest dusza Moja aż do śmierci” (w. 38). Niepewność jest źródłem smutku i bólu. Jezus jednak nie otrzymuje gotowej odpowiedzi. Zjawia się Anioł z nieba, ale nie po to, aby Mu powiedzieć, jaka jest wola Ojca, ale żeby Go umocnić do walki o szukanie woli Bożej (Łk 22,43). Również nam anioł z nieba nie powie, co mamy robić. Ale umocni nas do szukania Boga i szukali Jego woli. Tę niepewność trzeba przyjąć, trzeba się na nią zgodzić. Nieraz denerwujemy się, że nie wiemy, co mamy robić. Niepewność siebie irytuje nas. I właśnie ten gniew, ta irytacja sprawiają, że zamieszanie jest jeszcze większe. Niepewności i wątpliwości w ważnych ludzkich sprawach to bardzo dobry objaw. To znak, że traktujemy życie na serio, że chcemy rozwiązywać trudności. Trzeba zgodzić się na niepewność. Ale zgoda na niepewność to nie bezkrytyczne akceptowanie istniejącego stanu rzeczy czy swoich cech charakterologicznych. Zgoda na niepewność to jednocześnie wola jej przekroczenia. 

W życiu trzeba podejmować decyzje. Wola Boża wymaga nieraz konkretnych decyzji, małych drobnych, ale konkretnych. Czasami będą to wielkie decyzje, tak zwane opcje fundamentalne. Jeżeli w życiu nie podejmuje się decyzji, wówczas ono będzie się toczyło swoimi torami i ono się jakoś człowiekowi rozsypie. Ludzie którzy znaleźli się na ulicy to są często ludzie, którzy nie podejmowali żadnych decyzji. Jeżeli my nie podejmiemy decyzji, wówczas życie będzie decydowało za nas. Ale to będą zawsze fatalne decyzje. Brak decyzji sprawia, że życie człowiekowi ucieka. I to jest problem dzisiejszych młodych ludzi, obawiających się małżeństwa, nie chcących decydować. Tego stanu niepewności który jest stanem głęboko ludzkim, nie należy przedłużać w nieskończoność. Z wielkiej niepewności trzeba się „leczyć”. Trzeba podejmować decyzje, ale nie mogą to być decyzje przypadkowe. Jak podejmować decyzje? Trzeba się modlić. Możemy wzywać wstawiennictwa Matki Najświętszej, którą w Litanii Loretańskiej czcimy jako Matkę Dobrej Rady. Trzeba się modlić nie po to, żeby dobrze zdecydować, ale żeby w naszych decyzjach był obecny Pan Bóg. Żeby nasze decyzje służyły Bożej chwale i naszemu dobru. Św. Franciszek modli się: „Daj mi Panie, prawdziwą wiarę, niezachwianą nadzieję i doskonałą miłość, abym wypełniał Twe święte i prawdziwe posłannictwo”. Nie wolno nam się bać Bożej chwały. Przeciwnie, obyśmy mogli powtórzyć słowa św. Pawła: „I wielbili Boga z mego powodu” (Ga 1,24). Boża chwała służy dobru człowieka. W Księdze Wyjścia Bóg objawia Swoją potęgę na korzyść Izraelitów: Wj 14,4.17.18.). Często sądzimy, że aby oddać chwałę Panu Bogu, to musimy Jemu coś dać, niejako odrzeć siebie ze skóry, żeby Pan Bóg był uwielbiony. „Chwałą Boga jest człowiek żyjący” (św. Ireneusz).  Od życia nie należy zbyt dużo wymagać. Do wstrzemięźliwości zachęca autor natchniony Listu do Hebrajczyków: „Zadowalajcie się tym co macie” (Hbr 13,5) oraz Apostoł Narodów: „Mając natomiast żywność i odzienie i dach nad głową, bądźmy z tego zadowoleni” (1Tm 6,8). Tylko od Boga można oczekiwać wszystkiego. Od człowieka nie można i nie wolno oczekiwać wszystkiego. Nikt nie jest szczęśliwy, mądry, dobry przez przypadek. Wola Boża nie jest czymś nieuchwytnym ani też nie jest dla nas zagrożeniem. W sytuacjach trudnych mówimy: „Niech się dzieje wola Boga”, jakby na świecie nie było już nic gorszego od woli Bożej. Bóg nie chce żebyśmy cierpieli. Wolą Pana Boga jest dobro człowieka. Jeśli będziemy dążyć najpierw do tego, aby oddać chwałę Panu Bogu to i my i nasze rodziny będą żyły dobrze, szczęśliwie i pięknie. Wielce wymowne jest pod tym względem wezwanie proroka Habakuka. Chociaż kraj jest zrujnowany okupacją Babilońską, prorok wzywa do odbudowany najpierw świątyni. Bo chwała Boga jest źródłem ludzkiego szczęścia. Czas „stracony” dla Boga odzyskujemy stokrotnie. Kiedy człowiek żałuje czasu dla Pana Boga, wtedy życie mu się rozsypuje i ma bardzo dużo czasu ale co z tego? Nie wie co z sobą zrobić. Ludzie w depresji mają bardzo dużo czasu, oni nie narzekają na brak czasu. „Strata” czasu na Pana Boga, dzieci, współmałżonka, na pielęgnowanie przyjaźni okazuje się wielkim zyskiem. W niepewności należy uczyć się szerokiego spojrzenia na życie. Patrzenie ciasne, kierowane lękiem, pośpiechem – jest źródłem fatalnych decyzji. Nie należy patrzeć tylko na jedną sprawę, będącą przedmiotem rozeznawania. Nie należy fiksować się na tej jednej sprawie. Najgorszym doradcą życiowym jest pośpiech kierowany lękiem. Szerokie spojrzenie wymaga klimatu wiary. Ona daje nam bardzo szerokie spojrzenie. Bóg jako pierwszy prowadzi nas do swojej woli. Kiedy nie wiemy co robić, trzeba modlić się o świadomość, że Bóg jest w naszym życiu. Nawet kiedy człowiek podejmuje niewłaściwe decyzje, to Bóg pozostaje z człowiekiem. Modlitwa sprawia, że znajdujemy cierpliwość, że się uspokajamy. Sprawia również, że przestajemy się bać gniewu drugiego człowieka, bo drugi człowiek nie jest moim panem. Szerokie spojrzenie to całkowitego otwarcia się i szczerości. Nie musimy być święci, żeby podejmować dobre decyzje. W każdej decyzji trzeba widzieć całego człowieka. Wielu z nas zapewne decydowało błędnie. Robimy jeden błąd: staramy się w miarę szybko zapomnieć o błędnej decyzji. Ale wtedy nie reflektujemy sposobu podejmowania decyzji i po jakimś czasie ponownie zdecydujemy błędnie. W ekonomii np. analizuje się błędne decyzje, żeby nie podjąć kolejnej, błędnej decyzji. 

Szerokiego spojrzenia na życie uczy nas modlitwa Ojcze Nasz. To jest modlitwa o pełnienie woli Boga w naszym życiu. Wszystkich siedem próśb tej modlitwy obejmuje całego człowieka. Szukanie woli Bożej to szukanie chleba. Nasza praca jest wolą Boga. W naszej trosce o chleb wyraża się wola Boga. Ale jak mamy go szukać? Tylko na jeden dzień. Nasza udręka i lęki rodzą się z chęci posiadania chleba na cały rok, na cały miesiąc, na całe życie. Nie jest wolą Boga abyśmy się zabezpieczali na całe życie. Diabeł kusi nas do tworzenia zabezpieczeń na całe życie: „Gdybyś był bogaty, to byś na przykład mógł pojechać do sanktuarium, odprawić miesięczne rekolekcje, a ponieważ nie jesteś bogaty i musisz pracować dlatego nie możesz być pobożny”. Dlatego w szukaniu chleba konieczne jest zaufanie. O tym mówi Jezus, odwołując się do obrazu ptaków i lilii: Łk 12,22-31. Potrzeba przebaczenia. Wolą Boga jest abyśmy codziennie sobie przebaczali. Przebaczenie następuje bezpośrednio po chlebie. Pisze Maria Konopnicka: „O ziemio! Ty będziesz tak myślami bita, jak burzliwym oceanem, aż w polu zorzą owianem. Ostatni kłos twego żyta, w chleb się braterstwa przemieni, który rozłamią ze sobą przez lądy i wody świata narody”. Pius VII, Papież – Benedyktyn, po powrocie z niewoli Napoleońskiej w końcu maja 1814r, kazał uwolnić 900 Francuzów, przetrzymywanych w zamku św. Anioła. Przyjął życzliwie i często odwiedzał matkę Napoleona, panią Leticję Bonaparte, odepchniętą przez własną córkę Elizę, by przypodobać się zwycięzcom. Apelował do regenta Wielkiej Brytanii, Jerzego IV o uwolnienie Napoleona z wyspy św. Heleny: „Nie może on być już żadnym zagrożeniem dla nikogo. Jest naszym pragnieniem, aby nie stał się dla nikogo przyczyną wyrzutów sumienia”. Jeżeli zabraknie przebaczenia, wówczas pomimo wielkiej obfitości chleba życie będzie udręką. Wolą Boga jest abyśmy nie ulegali pokusom. Żyjemy w cywilizacji której zasadą istnienia jest kuszenie ludzi. Człowiek nie będzie miał dobrego, mądrego życia jeżeli nie będzie walczył ze złem. Dziś trzeba ludzi młodych uczyć walki ze złem. Ale nie ze złem zewnętrznym. Cała złuda współczesnego świata polega na wmawianiu, że to inni nam zagrażają. Otóż pierwszym wrogiem człowieka jest on sam. Niedobrymi decyzjami mogę zniszczyć swoje życie. Nieodzowny jest również dystans do życia. Wskutek braku dystansu ludzie podejmują niekiedy straszne decyzje. Dystans to świadomość przemijalności życia. Bez dystansu niemożliwy jest szacunek do siebie. Z dystansu do siebie rodzi się mądrość. Dystans pozwala przewidywać następstwa działania lub jego zaniechania.