Po franciszkańsku żyć tak, jakby Bóg istniał.
Dziękujemy Bogu i ludziom za przeróżne dary. Ojcu Niebieskiemu dziękujemy za wszystko, słusznie do Niego odnosząc każde dobro, jakie się w naszym życiu wydarza. Jak często jednak zdarza się nam dziękować za wiarę: za to, że mieliśmy szczęście wzrastać w atmosferze chrześcijaństwu co najmniej przychylnym, że od dziecka mogliśmy poznawać wiarę chrześcijańską? Czy dziękujemy za to, że już w okresie niemowlęcym otrzymaliśmy Sakrament Chrztu świętego i że we wczesnym dzieciństwie mogliśmy po praz pierwszy przystąpić do Stołu Pańskiego?
Biografowie św. Franciszka podają mocno rozbieżne informacje nt. jego dzieciństwa i młodości. Celano w Żywocie Pierwszym srodze narzeka na rodzinne i społeczne środowisko, w którym dorastał św. Franciszek: Wszędzie u tych, co mienią się chrześcijanami, rozwielmożnił się taki bardzo zły zwyczaj i wszędzie zakorzeniła się i narzuciła taka zgubna doktryna, żeby synów swoich od samej kołyski wychowywać bardzo niedbale i lekkomyślnie (1 Cel 1). Franciszek dzieli się z innymi swoją wiarą jako wielkim dobrem. W Regule Niezatwierdzonej powie tak: A wszystkich, którzy pragną służyć Panu Bogu w świętym Kościele katolickim i apostolskim, i wszystkie następujące stany, kapłanów, diakonów, subdiakonów, akolitów, egzorcystów, lektorów, ostiariuszy i wszystkich duchownych, wszystkich zakonników i zakonnice, wszystkich nawróconych i maluczkich, ubogich i potrzebujących, królów i książąt, robotników i rolników, sługi i panów, wszystkie dziewice, wdowy i mężatki, ludzi świeckich, mężczyzn i kobiety, wszystkie dzieci, młodzież, młodych i starych, zdrowych i chorych, wszystkich małych i wielkich, i wszystkie ludy, plemiona, pokolenia i języki (por. Ap 7, 9), wszystkie narody i wszystkich ludzi na całej ziemi, którzy są i będą, my wszyscy bracia mniejsi, słudzy nieużyteczni (Łk 17, 10), pokornie prosimy i błagamy, abyśmy wszyscy wytrwali w prawdziwej wierze i pokucie, bo inaczej nikt nie może być zbawiony. (1Reg 23,7). Zarazem Franciszek i jego bracia ustrzegli się pokusy pogardzania ludźmi innych religii. To ważne, bowiem Katarzy wypowiadali się o Kościele z wielką pogardą. Warto zatem zauważyć, że poważnie traktujący swoje przekonania, człowiek autentycznie zaangażowany religijnie, bez wątpienia uszanuje wiarę drugiego człowieka świadom, o jak zasadnicze dobro tu chodzi. Może właśnie ten szacunek do swojej religii wyczuł we Franciszku sułtan Melek-el-Kamel, gdy w czerwcu 1219 r. spotykał ubranego w brązowy habit niewiernego? Sądzę, że to ważne uściślenie dotyczące sposobu przeżywania swej wiary w sytuacji, gdy w potocznych rozmowach i w środkach masowego przekazu tyle pogardy do chrześcijaństwa. Słysząc tego rodzaju wypowiedzi, możemy być kuszeni do odpowiadania pogardą na pogardą, niechęcią na niechęć. Dla Franciszka bycie człowiekiem wierzącym sprowadza się wszak do tego, że inspiracji do życia, światła do podejmowania małych i wielkich decyzji szukam w wierze, że potrafię powiedzieć, że coś zrobię, bo tak mi dyktuje moja wiara, oraz że od innego działania się powstrzymam, gdyż jest on sprzeczne ze światem moich, opartych na wierze wartości. Swym braciom zostawi pełen prostoty nakaz: Wszyscy bracia niech będą katolikami, niech żyją i mówią po katolicku (1Reg 19,1). Franciszek widzi w wierze to, co dokonuje się w jego osobistym życiu i tego, co wydarza się w złożonej przez niego wspólnocie. Franciszek wie, że widzenie oparte na wierze jest jakieś pełne, bogatsze. Przez pryzmat wiary widać dalej, więcej, poprawniej. Wiara nadaje sens sytuacjom na pierwszy rzut oka tegoż sensu kompletnie pozbawionym. To z wiary czerpie Franciszek siłę do opowiadania się za trudnym dobrem, do znoszenia choroby. Franciszek nie jest duchowo naiwny. Życie wiarą to dla niego konkretne wymagania i praktyki pobożnościowe. Franciszek doskonale wie, że bez Boga nie da się być zwyczajnie dobrym i porządnym człowiekiem. Powód jest prosty: bez odniesienia do Boga, człowiek nie jest w stanie pokonać skutecznie i trwale tkwiącego w nim egoizmu. Egoizm ten prędzej czy później dojdzie do głosu i zedrze maskę pozornie porządnego człowieka, niechby i ubranego w habit. Wiara była dla Franciszka bramą do bogatego, pięknego i zachwycającego człowieczeństwa. Dla Franciszka wiara to także zasadnicza niezgoda na to, że człowiek zostanie takim, jakim się stał. Stąd tyle we Franciszkowym nauczaniu wezwań do nawrócenia, do przemiany życia. Wielka wiara w to, że Jezus jest prawdziwie Synem Bożym pozwoliła Franciszkowi podjąć się najtrudniejszych dzieł, nawet takich spraw, gdzie sukces jest wielce wątpliwy albo wręcz takich, które są z góry skazane na porażkę. Ostatecznie sułtan się nie nawrócił. Zapewnie też nie każde nawrócenie pod wpływem Franciszkowych kazań okazało się trwałe. Wiara, podobnie jak miłość, wymaga serca niepodzielonego. Tylko w radykalnym przylgnięci do Jezusa może się ujawnić siła wiary i to, że jest ona w stanie ocalić człowieka. Franciszek jest w życiu wiarą bezkompromisowy. Wzywa nas, abyśmy nie żywili złudzeń: wiara w wersji „soft”, wiara „dostosowana”, do czasu i do okoliczności, zawiedzie nas wtedy, kiedy może będziemy jej najbardziej potrzebowali, wiara podporządkowana tzw. „zdrowemu rozsądkowi” nie przyjdzie nam z pomocą, kiedy zawiodą wszelkie inne gwarancje.