U progu ważnego zadania, życzymy innym i sami odbieramy życzenia „Powodzenia” to znak, że obok należytego przygotowania liczymy na odrobinę szczęścia, na fart, na sprzyjający los. Ludzie czasem proszą o pobłogosławienie nowego domu, samochodu. Często księża są proszeni o pobłogosławienie nowego budynku użyteczności publicznej. Dobrze, że tak się dzieje. To przede wszystkim znak wiary. U progu swojej publicznej działalności Jezus otrzymuje błogosławieństwo Ojca – Ojciec mówi Synowi: „Kocham Ciebie i jestem z Tobą”. Błogosławieństwo, to coś więcej niż życzenie szczęścia. To modlitwa do Boga, w którego ręku jest powodzenie ludzkich przedsięwzięć. Boże błogosławieństwo usensawnia każdy wysiłek i ofiarę. Jest warunkiem cierpliwego oczekiwania na ich owoc. W przestrzeni Bożego błogosławieństwa odkrywam, że owocem mych wysiłków nie jest sukces, ale mój osobisty wzrost. Boże błogosławieństwo pozwala odkryć, że „było warto”. Sam Jezus zwraca naszą uwagę na takie właśnie rozumienie naszych poczynań. Jezus powie Janowi: „Godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe”. Bożego błogosławieństwa trzeba wzywać nad wszystkim po to, aby te dzieła w ogóle podjąć i doprowadzić do końca. Boże błogosławieństwo, które wprowadza w przestrzeń nadprzyrodzonego patrzenia na świat i człowieka pozwala odkryć, że tam, gdzie w grę wchodzi dobro, nie ma spraw przegranych. Celnie ujął te prawdę Michał Anioł: „O rzeczy nie do wygrania trzeba bić się z największą choćby potęgą, z najsilniejszym wrogiem, ze względu na godność człowieka, choćby nie było szans sukcesu”. Boże błogosławieństwo, otwierające na wieczność, zaprasza by liczyć się z możliwością, że owoc ofiary, wysiłku, nadejdzie za wiele lat i pokoleń. Mówiąc o bł. Arcybiskupie Warszawskim Zygmuncie Szczęsnym Felińskim, bł. Prymas Stefan Wyszyński, powiedział: „Wstąpcie do katedry, zejdźcie do podziemi, tam leży człowiek, o którym mówiono, że przegrał, a to jest zwycięzca”. Dziś dokładnie tak postrzegamy postać błogosławionego Arcybiskupa – Wygnańca. Dzieje świata i Kościoła to również zwycięstwa, na które nie było szansy i dzieła, które nie miały prawa się powieść. Ale to także upadki imperiów i cesarstw, które miały trwać tysiąc lat albo i wiecznie. Bowiem to, co zbudowano na złu, nie może trwać wiecznie. Na przekleństwie, na krzywdzie, nie da się zbudować niczego trwałego. Kto z Bożym błogosławieństwem podejmuje dobre dzieło, czyni, co w jego mocy. Do końca swoje dzieło doprowadzi sam Bóg.